Przebywając w tym kraju, zasiał Izaak ziarno i doczekał się w owym roku stokrotnego plonu, gdyż Pan mu pobłogosławił. I tak stawał się on coraz bardziej zasobny, aż dorobił się wielkiej majętności. Miał liczne stada owiec i wołów i wiele służby. Toteż Filistyni z zazdrości zasypali ziemią wszystkie studnie, które słudzy jego ojca, Abrahama, niegdyś wykopali. Sam zaś Abimelek rzekł do Izaaka: «Odejdź od nas, bo jesteś zamożniejszy od nas!»
Rdz 26, 12-16
Widzimy tu przebranżowienie się Izaaka, gdyż z Biblii wiemy, że Abraham posiadał ruchomości, ale nie posiadał ziemi (poza grobem w Machpela), więc nie mamy informacji, by coś siał, czy by podlegali mu jacyś rolnicy. Syn jednak sieje i zbiera, zapewne nie osobiście, ale na czyjejś ziemi. Możliwe, że ją dzierżawił lub wykorzystał jakieś leżące odłogiem pola na mocy przyjaźni z władcą, Abimelekiem, który mógł mieć w tych zyskach udział. Skoro Bóg błogosławi siejącemu, nie wypadałoby odmówić sprzedaży zboża po dobrej cenie sojusznikowi.
Zysk z tej inwestycji jest spory, a ponadto majątek patriarchy jest opisany jakby to ona była zaczątkiem pozostałych bogactw Izaaka: owiec (צׂאן, ṣō᾽n, con), wołów (בָקָר, bāqār, baqar) i służby lub niewolników (עֲבֻדָּה, ‘ǎḇudāh, awudah). No to Filistyni zaczynają czuć się źle z tego powodu, bo raz, że ktoś wykorzystał potencjał ziemi, z której oni nie byli w stanie nic więcej wyciągnąć; a dwa – obcy wyrastał ponad nich. Rodzi się zazdrość, objawiająca się zasypaniem studni, jakie wykopał Abraham rękami swoich sług. Była to zapewne próba wypędzenia niewygodnego gościa poprzez odcięcie go od najcenniejszego zasobu, zwłaszcza jeśli głód spowodowała susza.
Ale nie tylko zazdrość mogła powodować Filistynami. Kto miał zboże w czasie głodu (i nie tylko), miał możliwość pożyczania go, nieraz pod zastaw. Znamy wiele umów na przykład z Mezopotamii, gdzie tym zastawem były nie tylko ruchomości, ale też na przykład członkowie rodziny dłużnika czy nawet on sam. Gdy dłużnik nie był w stanie oddać zboża sam zostawał niewolnikiem lub musiał oddać w niewolę syna czy córkę.
Nie dziwmy się filistyńskim zasypywaczom studni, skoro woleli głód, niż ryzyko utraty wolności. Tym bardziej, że zniszczenie mienia, jakie Izaak odziedziczył nie stanowiło złamania przymierza między ojcem Izaaka a Abimelekiem w Rdz 21, 22-34. To Abraham obiecał uszanować przyjaźń z potomstwem władcy filistyńskiego, nie było zaś żadnych zapewnień co do przyjaźni królów filistyńskich z jego dziećmi. W efekcie wraz ze śmiercią Abrahama umowa wygasła. Nie wiemy, czy zasypanie studni było motywowane przez Abimeleka, czy było raczej była to inicjatywa jego poddanych (wyższego lub niższego szczebla). Wiemy, że to ostatecznie władca, Abimelek domaga się, by Izaak opuścił Gerarczyków, bo jest większy, liczniejszy od nich (rdzeń עצם, ‘ṣm, ‘-c-m oznacza dosłownie bycie potężnym, licznym silnym), więc rzeczywiście mógł się tu kryć strach przed dominacją regionu przez jednego człowieka, którego zdawały się nie imać klęski żywiołowe.
Izaak oddalił się więc stamtąd i rozbiwszy namioty w dolinie Geraru, tam osiadł. I zaczął oczyszczać studnie, które były niegdyś wykopane za życia Abrahama, jego ojca, a które Filistyni po śmierci Abrahama zasypali, i przywrócił im takie nazwy, jakie niegdyś ponadawał jego ojciec. A gdy słudzy Izaaka, kopiąc w owej dolinie studnię, natrafili na bijące źródło, pasterze z Geraru wszczęli sprzeczkę z pasterzami Izaaka i mówili: «To dla nas ta woda!» – Studnię tę nazwał on Esek, bo swarzyli się z nim o nią. Potem wykopali inną studnię, i znów powstał o nią spór; toteż dał jej nazwę Sitna. Izaak przeniósł się więc na inne miejsce i wykopał jeszcze inną studnię. O tę studnię już nie było sporów. Izaak dał jej nazwę Rechobot, mówiąc: «Teraz dał nam Pan swobodną przestrzeń, abyśmy się rozmnażali w tym kraju».
Rdz 26, 17-22
Sytuacja wydaje się nietypowa, bo Izaak odchodzi z Geraru, ale rozbija namiot w dolinie Geraru. Nie mowa tu jednak o żyznej dolinie, jak w opisie doliny Jordanu przed zniszczeniem Sodomy i Gomory (tam pada słowo כִּכָּר, kikkār, kikkar oznaczające okolicę, okręg, zaś „dolina” po hebrajsku עֵמֶק, ‘ēmeq, emeq). Tu pojawia się נַחַל, naḥal, nachal, słowo określające potok, niewielki ciek wodny, ale też dolinkę wyżłobioną przezeń. W warunkach bliskowschodnich częstymi są takie dolinki, zwane wadi, gdzie woda płynie korytem tylko podczas opadów w porze zimowej, przez resztę czasu koryto jest suche. Całkiem możliwe, że Izaak wyprowadził się z miasta stołecznego i zamieszkał na obrzeżach kraju, w mniej żyznym terenie, jednocześnie też porzucając uprawę roli.
Prawdopodobnym jest, że mieliśmy do czynienia z dwoma sytuacjami, gdy zasypano studnie. Pierwsza, zaraz po śmierci Abrahama, niejako próba wykorzystania faktu żałoby na osłabienie konkurencji, skoro i tak właściciel studni już nie żył, a jego dziedzic z nich najwyraźniej nie korzystał. Druga byłaby związana z pobytem w tym regionie jego syna, i miała właśnie wygnanie go. Gdyby rozdzielić studnie z pierwszej i drugiej fali sabotaży te pierwsze byłyby dalsze Geraru jako centrum władzy, te drugie zaś – bliższe.
Nie wiemy jednak, jakie były to studnie (poza jedną, o czym za chwilę). Jakkolwiek Izaak nadawał miejscom nazwy takie, jakie nadał je im Abraham, to znamy tylko te, jakie powstały z powodu roszczeń pasterzy z Geraru. Ci, nie dość że zakopali studnie, to teraz gdy ktoś włożył wysiłek i je odkopał, roszczą sobie pretensje do dobra, jakie z nich dosłownie płynie, czyli wody. I tak, Izaak pierwszą nazywa Esek (עֵשֶׂק, ‘Ēśeq, Eseq), bo pasterze gerarscy spierali się z nim (הִתְעַשְּׂקוּ עִמוֹ, hiṯ‘aśśᵉqȗ ‘immȏ, hithassequ immo). Drugą – Sitna (שִׂטְנָה, Śiṭnāh, Sitna), od czasownika שָׂטַן, śāṭan, satan, oznaczającego oskarżenie, wrogośc, stanie na przeszkodzie1. Za każdym razem jednak kłótnię między pasterzami określa czasownik ריב, resz-jod-bet, oznaczający oprócz typowej kłótni także „twierdzenie”.
Inną możliwością jest to, że Gerarczycy chcieli te studnie odkopać, ale nie potrafili. Stąd tym większa niechęć, gdy ktoś „z zewnątrz” po prostu przychodzi i je odkopuje. To by też tłumaczyło potem przekonanie Abimeleka i jego świty o wsparciu ze strony niebios dla Izaaka.
Dopiero trzecia studnia, Rehobot (רְחׂבוׂת, Rᵉḥōḇȏṯ, Rechowot) nie budzi sporów i Izaak uznaje, że tu JHWH dał przestrzeń (הִרְחִיב, hirḥȋḇ, hirchiw), by Izaak mógł być owocnym w tej ziemi (וּפָרִינוּ בָאָרֶץ, waṗārȋnȗ ḇā᾽āreṣ, wa-farinu wa-arec). Biorąc pod uwagę, że było to miejsce, o które pasterze gerarscy nie chcieli już się kłócić, mogło to być naprawdę liche źródło i ta nazwa mogła być wręcz ironiczna.
Potem wyruszył Izaak do Beer-Szeby. I zaraz pierwszej nocy ukazał mu się Pan i rzekł:
«Ja jestem Bogiem twego ojca, Abrahama.
Nie lękaj się, bo Ja będę z tobą.
I będę ci błogosławił, rozmnażając twoje potomstwo
przez wzgląd na Abrahama, który Mi służył».
Izaak zbudował więc tam ołtarz i wzywał imienia Pana. Rozbił też tam swój namiot, a słudzy Izaaka wykopali tam studnię.
Rdz 26, 23-25
Najwyraźniej Beer-Szeba była kolejną studnią, jaką postanowił odkopać Izaak. Biorąc pod uwagę to, że tam Abraham zawarł przymierze z Abimelekiem (por. Rdz 21, 22-32) zasypanie tej studni przez Filistynów, poddanych tego króla (albo jego syna lub niespokrewnionego następcy) było tym boleśniejszym dowodem zakresu przymierza. Odkopywanie studni nie było procesem jednodniowym, stąd też noclegi.
I tej nocy Izaakowi ukazuje się Pan (יהוה) i składa obietnicę, że ze względu na to, że Izaak jest synem Abrahama, On będzie z nim. Tu widzimy mocne przejście akcentu. Izaak nie jest poddawany próbom, nie musi składać w ofierze syna, opuszczać ziemi ojczystej i iść w nieznane, bo to nie od jego cnót zależy błogosławieństwo, ale jest ono niejako realizacja obietnicy danej komuś innemu. Podejrzewam, że Izaak jednak nie narzekał na taki rozwój wydarzeń, zwłaszcza, że odkopując dopiero drugą studnię posiadacz naprawdę wielkich stad mógł się obawiać o płynność ekonomiczną.
Co więcej, podkreślono liczne potomstwo, choć jak na razie Izaak miał tylko dwóch synów – Jakuba i Ezawa. Prawdziwie obfite owoce tej obietnicy ujrzy dopiero w synach tego pierwszego, patriarchach dwunastu plemion Izraela. Teraz jednak Izaak buduje ołtarz i najwyraźniej zamieszkuje na dłużej w tej okolicy.
Po tym widzeniu sytuacja się odwraca, co ewidentnie jest zapowiedzią poprawy losu.
Potem przybyli z Geraru Abimelek i Achuzat, jeden z przyjaciół Abimeleka, oraz dowódca wojska, Pikol. Izaak rzekł do nich: «Czemu przybywacie do mnie, przecież znienawidziliście mnie i kazaliście mi się od was oddalić?»
Rdz 26, 26- 27
Mamy jakby kalkę z wizyty z 21. rozdziału Księgi Rodzaju, ale tym razem oprócz Abimeleka i Pikola, wodza jego wojsk przybywa trzeci jegomość, Achuzat (אֲחֻזַּת, ᾽Ǎḥuzzaṯ, Achuzzat). Jego imię wywodzi się od czasownika אָחַז, ᾽āḥaz, achaz, czyli chwycić, pochwycić, wziąć w posiadanie2. Jego funkcja jest określona jako מֵרֵעַ, mere’a, merea. Oznacza ono towarzysza, kompana, przyjaciela i tylko w tym wersie niektóre wersy podają znaczenie „doradcy”. Możliwe, że był to najmądrzejszy z tej trójki, swoisty głos rozsądku w Gerarze. Załóżmy, że Abimelek i Pikol są tymi, którzy zawarli przymierze z Abrahamem. Achuzzat mógł być tym, który stwierdził: „Dość zagarnęliśmy, a za tym człowiekiem stoją siły, z którymi nie możemy igrać. Zawrzyjmy z nim przymierze takie, jak z jego ojcem i miejmy z nim święty spokój”.
Całkiem możliwe, że był to ten sam Abimelek i ten sam Pikol, którzy lata temu odwiedzili Abrahama, a którzy dożyli starości dzięki przymierzu i chcieli pozostawić ojczyznę w opiece Boga Abrahama poprzez sojusz z jego synem. Achuzzat może tu być ogniwem między jednym a drugim pokoleniem władców – kimś kto był na tyle długo z poprzednim królem Geraru, by doradzać kolejnemu.
Wyobraźmy sobie reakcję Izaaka, gdy po chwili spokoju najpierw dowiaduje się od sług o nadchodzącym licznym orszaku, a potem widzi majaczący na horyzoncie albo wyłaniającą się zza wzgórza karawanę królewską – tylko w baśniach królowie jeżdżą bez obstawy zbrojnej. Czy władca tylko przechodzi, czy Beer-Szeba była jego celem? Czy za nim nie idzie reszta wojska? Przecież mogło być tak, że Abimelek, niby przypadkiem przechodząc, uzna, że Izaak czymś go obraził i – o, cóż za przypadek! – za wzgórzem czeka armia gotowa pomścić zniewagę. Idzie w zamiarach przyjaznych czy w celu wykończenia niewygodnego sąsiada?
Gdy się zbliżają, gdy można już się porozumieć, nasze postrzeganie zaczyna się od momentu, gdy Izaak zastanawia się głośno nad sensem wizyty u kogoś, kogo wyprosiło się ze swego kraju. Jest nieco bezczelne, ale był na pozycji uprzywilejowanej. To od niego czegoś chciał król. Za Izaakiem stali słudzy, ale nie wojsko godne króla. Jedno za dużo słowo mogło oznaczać wojnę, wszak nic Izaakowi nie przysięgano.
Ale niezależnie od pozycji – jak był gościem i uprawiał rolę, na czym się jako pasterz nie znał i miał świetny plon, działały czynniki wyższe. W świetle widzenia Bliskiego Wschodu nie był to zapał nowicjusza ani fart początkującego, który trafił na metodę odrzuconą wieki temu – ale na tej jednej działce skutecznego. Obecność Izaaka w Gerarze generowała podaż zboża. Gerara mogła sprzedawać własną nadwyżkę na przykład do Kanaanu. Możliwe, że wysokie ceny, dyktowane przez Izaaka, były nadal opłacalne w świetle regionalnego rynku zbytu. Przyczyniał się on więc do wzrostu gospodarczego regionu choćby przez to, że można było kupić od Izaaka i sprzedać drogo na przykład Hetytom. Nie wiemy, czy po wygnaniu gościa sytuacja na rynku zbóż i pasz w Gerarze się nie pogorszyła. Do tego wyproszony bez trudu odkopuje kolejne studnie. Ma najwyraźniej łaskę niebios, więc z nimi nie warto zadzierać.
Trzeba się dogadać. A sama przemowa jest dość ciekawa.
Oni zaś odpowiedzieli: «Widząc, jak Pan (יהוה) jest z tobą, postanowiliśmy, aby istniała między nami, czyli między tobą a nami umowa. Chcemy z tobą zawrzeć przymierze, że nie uczynisz nam nic złego, jak i my nie skrzywdziliśmy ciebie, wyświadczając ci tylko dobro, i pozwoliliśmy ci spokojnie odejść. Niechaj ci więc teraz Pan błogosławi!» Izaak wyprawił im ucztę, oni zaś jedli i pili. Nazajutrz rano złożyli sobie nawzajem przysięgę, po czym Izaak ich pożegnał i rozstali się w zgodzie.
Rdz 26,28-31
Tekst podaje, że „a oni mówią” (וַיֹּאמְרוּ, wajjō᾽mᵉrȗ, waj-jomeru), ale nie jest wiemy, czy jest to streszczenie trzech osobnych wypowiedzi, czy też w imieniu dwóch pozostałych mówi Abimelek – król, Pikol – wódz wojsk, czy Achuzzat – doradca. Czy byłoby dziwnym, gdyby najbardziej biegły w mowie, najmłodszy i najbystrzejszy odpowiadał za negocjacje? Nie byłoby – zwłaszcza, gdyby reszta wysłanników pełniła funkcję jedynie reprezentacyjną, swoistego echa przeszłości, zaś następca tronu lub osoba realnie trzymająca władzę trzymała się z daleka a Achuzzat miał zadbać, by to przymierze, ta reprezentacja miały zakorzenienie w przeszłości. Mógł też gwarantować łatwe zerwanie przez Abimeleka III – to negocjował doradca, to się nie liczy!
Użyte tu są dwa określenia: אָלָה, ᾽ālāh, ala, oznaczające przysięgę, czy też zaklęcie się3 i dobrze znane już nam בְּרִית, bᵉrȋṯ, berit, czyli przymierze. Goście zachęcają wprost „przetnijmy między sobą przymierze” (וְנִעְרְתָה בְרִית עִמָּךְ, wᵉniḵrᵉtāh ḇᵉrȋṯ ‘immāḵ, we-nichreta berit immach), co ma być znakiem wzajemności, że odtąd Izaak nie wyrządzi zła Gerarze, jak i oni go nie tknęli i wyrządzali mu tylko dobro. A przecież historia relacji syna Abrahama z poddanymi Abimeleka nie jest prosta. Najpierw on ich oszukał w kwestii żony, potem zaczęto utrudniać mu pracę, aż wreszcie oficjalnie wyproszono i jeszcze potem uniemożliwiano korzystanie z dziedzictwa po ojcu.
Najwyraźniej delegacja odżegnuje się tu od powiązań z tymi, którzy szkodzili Izaakowi, przyznając się jedynie do aktu wygnania, który jest dla nich wyjściem przyjacielskim z konfliktu między gościem a mieszkańcami kraju. W ich narracji odesłali go w pokoju, więc jest tu delikatna sugestia, że wcale nie było to jedyne wyjście.
Przemowa kończy zwrot אַתַּה עַתָּה בְּרוּךְ יְהוָה, ᾽attāh ‘attāh bᵉrȗḵ JHWH, atta atta beruch JHWH, co można bardzo topornie przetłumaczyć na „ty jesteś teraz błogosławiony Pana”,co może tym mocniej sugerować, że to właśnie sukcesy mimo braku przychylności gospodarzy doprowadziły do chęci zawarcia przymierza.
Odpowiedzią Izaaka jest wyprawienie uczty, w czasie której jedli i pili, a nie wskazano kto, co i czy, w międzyczasie między popitką a zagrychą, był czas na doprecyzowanie szczegółów przymierza, odzyskania studni, wyjaśnienia niesnasek. W czasie wizyty Abimeleka i Pikola u Abrahama ten nie wahał się „zrobić wymówki” królowi, a władca udał się na miejsce, którego dotyczył spór, by sprawę wyjaśnić. Mamy opis uczty, a nazajutrz złożyli przysięgę jeden drugiemu. Musiała to być bardzo zacieśniająca więzi uczta, skoro rano dosłownie „przyrzekł mąż bratu swemu” (וַיִּשָּׁבְעוּ אִישׁ לְאָחִיו, wajjiššāḇᵉ‘ȗ ᾽ȋš lᵉ᾽āḥȋw, waj-jiszszaweu isz le-achiw).
Widać tu wyraźnie przeniesienie pewnego schematu. Izaak był gościem w Gerarze, został wyproszony/wygnany, co Abimelek, Pikol i Achuzzat określili w wersie 29. zwrotem „odprawiliśmy cię w pokoju” (וַנְּשַׁךֵּחֲךָ בְּשָׁלוֹם, wannᵉšallēḥǎḵā bᵉšālȏm, wen-neszallechacha be-szalom) a teraz Izaak odprawił ich (וַיְשַׁלְּחֵם, wajšallᵉḥēm, waj-szelechem) i odeszli oni od niego w pokoju (בְּשָׁלוֹם, bᵉšālȏm, be-szalom), bez żadnych roszczeń i bez żadnej straty.
A gdy tego dnia słudzy Izaaka przynieśli mu wiadomość o studni, którą wykopali, mówiąc: «Znaleźliśmy wodę», nazwał on tę studnię Szibea. – Stąd miasto to nosi po dzień dzisiejszy nazwę Beer-Szeba.
Rdz 26,32-33
Padają tu dwie nazwy studni-miejscowości. Pierwsza to שִׁבְעָה, Šiḇᵉ‘āh, Sziwea, druga zaś to בְּאֵר שֶׁבַע, Bᵉ᾽ēr šeḇa‘, Be’er Szewa. Tu jasno jest wyjaśnione, że nazwa pochodzi od przysięgi, wszak tego samego dnia zawarto swoisty rozejm w formie umowy. Inna wersja wskazuje na to, że była to siódma studnia wykopana przez Izaaka (choć Biblia wymienia tylko cztery: Beer-Szeba, Rechobot, Sitna, Esek4).
Nie byłoby dziwne, gdyby wokół studni Szibea wyrosło miasto Beer-Szeba. Przecież nie ma wymogu jedności między obiektem założycielskim (przeprawą, studnią, portem, fortem, kopalnią) a nazwą funkcjonującą wieki później. Być może w ten sposób pozbyto się problemu podobieństwa nazwy dwóch różnych miejscowości, z których jedna była nie do zlokalizowania po wiekach lub upchnięto istnienie dwóch równorzędnych nazw obok siebie (zwłaszcza, gdy okolicę nazywali po swojemu i Izraelici i Filistyni – jak w przypadku Breslau i Wrocławia).
Te dwie opowieści o wizycie Abimeleka ze świtą u Abrahama i (lata później) u Izaaka różni kilka detali. Znika w wersji chronologicznie późniejszej wydanie siedmiu jagniąt jako znaku przymierza, zmienia się rola Beer-Szeby. Kolejność jest niejako odwrócona. W wersji „starszej” najpierw król przybywa do patriarchy, chce zawrzeć przymierze, ale przeszkodą jest spór o studnię, więc obaj się tam udają i po wyjaśnieniu sprawy przecinają układ. W wersji „młodszej” zawarcie układu niejako wiąże się ze sporem o studnie, który wydaje się znacznie wcześniejszy, skoro zasypano je już po śmierci Abrahama. Dochodzi kwestia „wyproszenia” przybysza przez władcę w obliczu niechęci ludu do nowej siły ekonomicznej w regionie, a także nowa postać – Ahuzzat. W efekcie najpierw mamy wygnanie, potem wizytę wypędzającego u wypędzonego, przymierze i dopiero potem nazwanie studni.
Te wszystkie elementy mogą być po prostu różnicami między dwoma wersjami rodowej legendy, ale mogą też odzwierciedlać pewne powtarzalne rytuały i stałe elementy społeczne. Jeśli zwyczajem było zawieranie ustnych przymierzy między władcą a znaczącymi osobistościami regionu, a także migracje w związku z okresami głodu i spory o studnie, całkiem możliwe, że sam Izaak miał solidne poczucie deja vu w związku z całą sytuacja i dlatego nazwał studnię, gdzie zawarto już drugie takie takie przymierze podobnie jak nazwał ją jego ojciec, choć innym tego typu miejscom nadawał nazwy bliskie mniej pozytywnym relacjom z mieszkańcami Geraru.
1Od którego bierze się też polskie słowo „szatan”, oznaczające złego ducha oskarżającego ludzkość.
2Jeśli pamiętacie króla Achaza, który zagarnął winnicę Nabota, to możliwe, że jego imię (אָחָז, ᾽Āḥaz, Achaz) oznacza po prostu „zagarnął, chwycił” i historia z Nabotem jest zapamiętana tak mocno właśnie ze względu na powiązanie ze znaczeniem imienia władcy.
3Przysięga nieraz wiązała się z karą, jaka miała spaść na niedotrzymującego słowa.
4Jeszcze inne wersje wskazują tu na „siódmą studnię wykopaną przez Abrahama”, wskazując na przykład studnię wykopaną na zapas przed wygnaniem Izmaela i Hagar, ta jednak byłaby tożsama z Beer-Szebą.
Kolejna część