Oszust oszukany. Komentarz do Księgi Rodzaju. Cz. 45 (Rdz 29,1-30).

Drabina Jakubowa. Komentarz do Księgi Rodzaju (Rdz 28,10-22)
Komentarz do Księgi Rodzaju. Spis treści

2.3. Oszust oszukany

Jakub, wyruszywszy w dalszą drogę, powędrował do ziemi synów Wschodu. Tam ujrzał studnię w polu i trzy stada owiec wylegujących się wokół niej; z tej bowiem studni pojono stada. Wielki zaś kamień przykrywał jej otwór. Toteż gromadzono tu wszystkie stada i wtedy dopiero odsuwano kamień znad otworu studni, a po napojeniu owiec przesuwano go znów na dawne miejsce nad otwór studni.
Rdz 29,1-3

Nasz bohater rusza dalej, do אַרְצָה בְּנֵי-קֶגֶם, ᾽arṣāh bᵉnê qeḏem, arca benej qedem – ziemi synów Wschodu, czyli zapewne do ziemi syryjsko-arabskich plemion na wschód od Kanaanu1. Przy czym słowo qedem oznacza nie tylko kierunek geograficzny przeciwny zachodowi, ale też to, co jest na przedzie, czy to, co było wcześniej, odwieczne, od najdawniejszych czasów2. Może to być więc po prostu kraina, w której mieszkali jego przodkowie, wszak Abraham stąd ruszył w nieznane zostawiając w Haranie sporą część rodziny, kontynuując pielgrzymkę swego ojca, Teracha, rozpoczętą w Rdz 11,31.

Nie wiem, czy zauważyliście, ale mamy studnię i przyszłe małżeństwo. Rebeka spotkała sługę Abrahama przy studni. Potem nieraz będziemy widzieć takie powiązania. Mojżesz spotkał żonę u studni. Nawet Jezus rozmawiał z Samarytanką o jej mężach przy studni (Por. J 4). Widzimy tu ładny kontrast. Najpierw widzimy drabinę do nieba i zapowiedź boskich planów, a potem studnię, kopaną najpewniej w miejscu nisko położonym, gdzie fizyka sprawia, że w gruncie łatwiej zbiera się woda. Jest tu jakaś dychotomia: sanktuarium-wzgórze, kobiety-studnia. Zapewne wspólnoty mnisze miały na ten temat wiele do powiedzenia.

Studnia (בְאֵר, bᵉ᾽ēr, be’er) była bardzo ważna dla pasterzy, bo krowy, owce i kozy lubią pić. Nie była to zapewne znana nam z obrazków cembrowina z daszkiem i wiaderkiem na kołowrotku, ale raczej szerszy otwór, z żurawiem i korytkami. Zapewne był to niejako punkt zborny, skoro czekały już trzy stada. Prawdopodobnie był to element sąsiedzkiej umowy, metoda zażegnania sporów nim wybuchną. Czekano na przybycie wszystkich okolicznych stad, by potem ocenić komu, w jakiej kolejności i ile wody się należy, aby stada były napojone, ale bez szkody dla sąsiadów. Taka wymuszona komuna. Woda w studni kumuluje się powoli. Nie mogło dojść do sytuacji, gdy inne stada się zejdą, ludzie odsłonią źródło, a tu jest tylko muł, bo ktoś wcześniej zainwestował w swoje dojne kozy.

Wielki kamień zakrywający szczyt studni miał potrójną funkcję zabezpieczającą. Samotny pasterz nie mógł go sam usunąć. Odsunięcie tej zatyczki było wysiłkiem społecznym, elementem spędu stad. Ponadto przy niskiej cembrowinie kamień zapobiegał wpadnięciu do studni postronnego pasterza czy choćby wędrowca – takiego jak Jakub. Nie chodziło tylko o względy humanitarne, ochronę wracającego po ciemku do swoich stad pastuszka, przypadkowego przechodnia czy anonimowego włóczęgi. Pływający w studni trup szkodził jakości wody i zmieniał ją w truciznę. Po trzecie kamień mógł ukrywać studnię przed obcymi.

Mamy trzy wyróżniające się z daleka stada, więc należą one do trzech innych posiadaczy, więc pasterze dbali, by nie doszło do mieszania się ich trzód. Trzeba było pilnować, by zwierzęta się nie przemieszczały między stadami, nie rozsiewały genów, ale także by nikt ich nie podkradał. Do tego, gdyby jakiś kozioł pokrył kozę albo baran owcę mielibyśmy spór o potomstwo – jesli kozioł byłby silny i płodny, jego właściciel rościłby sobie prawa do potomstwa, zaś gdyby kozioł był słaby, to właściciel matki byłby pokrzywdzony, bo zamiast mieć dzieci z jednym z jego rozpłodowców, koza czy owca wybrała gorszy materiał genetyczny.

Niekoniecznie miało to przełożenie na relacje między pasterzami. Możliwe, że spory rozchodziły się po kościach nim doszły do uszu pracodawców. Ci mogli rezydować w obozach czy nawet w miastach (jak Lot, który mając za majątek stada, rezydował w Sodomie). Całkiem możliwe, że najemnicy pilnujący stad znali się, ufali sobie, a gdyby przyszło do oświadczyn jednego z nich z siostrą drugiego, chętnie zostaliby szwagrami, niezależnie od tego czyje stada pasali.

To nam pokazuje, że Laban nie był monopolistą na rynku pasterskim. Ale ciekawe rzeczy dopiero przeczytamy. W każdym razie, albo ojciec dyktował warunki dla potencjalnych zięciów albo córki były wybredne. Zobaczmy, jak weszła na karty Biblii Rachela.

Jakub rzekł do czekających tam pasterzy: «Bracia moi, skąd jesteście?» Odpowiedzieli mu: «Jesteśmy z Charanu». On zaś pytał ich: «Czy znacie Labana, syna Nachora?» Oni na to: «Znamy». I jeszcze zapytał ich: «Czy dobrze się miewa?» Odpowiedzieli: «Dobrze. Ale oto jego córka, Rachela, nadchodzi z trzodą».
Rdz 29,4-6

Jakub wita przypadkowo napotkanych pasterzy zwrotem אַחַי, ᾽aḥaj, achaj – „bracia moi!”. Może rzeczywiście myslał, że tak wielkie stada muszą należeć do jego krewniaka. Pasterze nie podzielają tej wylewności, nie nazywają go bratem (ani nijak) – tylko odpowiadają: מֵחָרָן אֲנָיְנוּ, mēḤārān ᾽ǎnājᵉnȗ, me-Charan anajenu. „Z Charanu jesteśmy” co może także oznaczać „Od Charana my [pochodzimy]”. Dalej Jakub nie używa też tytulatury formalnej, może ze względów stylistycznych narracji, może wyczuwszy charakter rozmówców. Oczekiwali oni prostych pytań i prostych udzielali odpowiedzi. Znają tego Labana? Znają. Pokój u niego? Pokój”.

I tu są dwie opcje.

Pierwsza, dla nich to typowy przechodzień, co wypytuje o nowiny, więc go zbywają. Chce pogadać, niech będzie, damy tu jak najmniej informacji i niech idzie strzępić twarz gdzieś indziej Druga: pytał o Labana i pasterzom włącza się tryb bezpieczeństwa. Znają Labana, syna Nachora i… Wiedzą, że znalazł się frajer na co najmniej jedną z jego córek. Sami wiedzieli, jaki z Labana przechera i nie mieli na taki mariaż ochoty.

Co ciekawe idealnie, jak na zawołanie, na scenę wchodzi Rachela ze swoimi owcami. Czy jest w tym coś dziwnego? Tak, gdyż wiemy, że Laban miał synów (por. Rdz 31,1), a pasterstwem dziewczęta zajmowały się tylko wtedy, gdy nie było w rodzinie mężczyzn. Nie widzimy, by Laban posiadał pola, które wymagałyby pracy mężczyzn, a jedynie że posiadał stada. To bracia Racheli powinni narażać się na ryzyko spotkania z bandytami albo drapieżnikami. Albo byli to niezbyt dobrzy pasterze, albo właśnie wypasanie stad przez Rachelę miało na celu znalezienie sobie męża, skoro nie zjawiał się nikt z domu Abrahama3. Ale jeśli tak, to czemu nie pasała Lea, starsza siostra, która szybciej powinna brać ślub? Może był to element zaplanowanego z dawna podstępu, którego ofiarą padł potem Jakub.

Wtedy [Jakub] rzekł: «Ponieważ jeszcze jest jasny dzień i nie czas zapędzać trzody, napójcie trzodę i idźcie ją paść». Oni zaś powiedzieli: «Nie możemy poić, dopóki nie spędzą wszystkich stad i nie odsuną kamienia znad otworu studni, wtedy będziemy poić owce».
Rdz 29,7-8

Ta dobra porada, choć wynika z niej jasno, że Jakub nie znał układu panującego przy studni a może też nie spotkał się nigdy z taką sytuacją, by studnią trzeba było się dzielić. Zresztą było o nim powiedziane, że mieszkał w namiotach i nawet jeśli podobne zwyczaje były praktykowane w Beer Szebie, to nie znał ich, bo właśnie siedział głównie w domu, przy matce. Możliwe, że Izaak miał na tyle monopolistyczną pozycję, że w jego stadach odbywało się to inaczej i na przykład kolejność pojenia wyznaczał najstarszy pasterz.

Możliwe też, że pasterze czekali właśnie na ostatnie stado, czyli stado Labana, pod opieką Rebeki i to ich irytowało. Dlaczego dziewczyna miałaby się spóźniać? Może właśnie po to, by jak najwięcej pasterzy, a więc potencjalnych narzeczonych, było świadkami jej przybycia.

Gdy Jakub tak z nimi rozmawiał, Rachela, która była pasterką, nadeszła ze stadem owiec swego ojca. A gdy Jakub ujrzał Rachelę, córkę Labana, brata swej matki, i trzodę tegoż Labana, zbliżył się, odsunął kamień znad otworu studni i napoił trzodę Labana. A potem ucałował Rachelę i rozpłakał się w głos.
Rdz 29, 9-11

Hebrajski ma tu nieco inny szyk, który można oddać: „A wtedy, gdy mówił z nimi Rachela nadeszła z bydłem, które było jej ojca, gdy pasała je.” Nie pada tu konkretnie nazwa zawodu czy zajęcia „pasterka”, a czasownik רׂעָה, rō‘āh, roa – „pasała”. Ta forma pojawia się tylko tu, co dobrze obrazuje rzadkość występowania pasterek.

Ciekawe, że nie ma mowy o przymiotach fizycznych Racheli, a dwukrotnie podkreślone jest to, kim jest Laban: אֲחִי אִמּוׂ, ᾽ǎḥȋ ᾽immȏ, achi immo, „bratem matki jego”. Powtórzenie stylistycznie jest zastąpione przez „tegoż”. Prawdopodobnie Jakub nie pokochał swej przyszłej drugiej żony za samo pochodzenie z konkretnego rodu, ale zatrzymajmy się na tym.

Ktoś ten tekst napisał i dla niego nawet nie było ważne to, że Rachela jest córką z rodu Teracha, ale to, że była z rodziny matki. Więc fragment ten pisał ktoś, dla kogo ważne było, by zachować matrylinearne myślenie, chęć utrzymania genetycznej więzi z rodziną matki, nie zaś ojca. Może kiedyś był tam opis pięknych oczu Racheli, ale w wersji, jaką my znamy najwyraźniej to pokrewieństwo zauroczyło Jakuba na tyle, że zrobił coś bardzo ryzykownego.

Po pierwsze, przesunął kamień, który zapewne był zaprojektowany tak, by pojedynczy pasterz nie mógł go sam odsunąć. Może chciał się popisać przed dziewczyną, z którą miał zamiar się ożenić? Tradycja żydowska mówi, że zrobił to wręcz jedną ręką4, dodatkowo od kiedy odsunął kamień, wody w studni podniosły się od razu i utrzymywały się tak długo, jak Jakub służył Labanowi5.

Po drugie – wszedł w tym momencie w układ, jaki zapewniał pokojowe współistnienie kilku właścicieli stad. Nie wiemy, czy stado Racheli były ostatnim, na które czekano. Jakub po prostu nagle odsunął kamień i napoił stada jej ojca (hebrajski oryginał powtarza tu przypomnienie, że był był bratem jego matki), pomijając kolejkę. Ale tu wszyscy pasterze znikają z narracji, a skupia się ona na głównych bohaterach. Może rzeczywiście nie chcieli zadzierać z kimś, kto był zdolny sam odsunąć tak ciężki kamień6.

Następnie Jakub ucałował (וַיִּשַּׁק, wajjiššaq, wajjiszaq, od czasownika נָשַׁק, nāšaq, naszaq, czyli „ucałować, pieścić”) Rachelę, co było standardowym powitaniem między krewnymi:

„Tradycyjną formą pozdrowienia stosowaną przez przyjaciół i krewnych na Bliskim Wschodzie jest serdeczny uścisk i pocałunek w oba policzki. Pozdrawiają takimi gestami wszyscy krewni, zarówno mężczyźni, jak i kobiety”7.

Nie było to więc powitanie, jakiego można oczekiwać od obcego. Tym bardziej jeśli on był rzeczywiście znużony drogą, w czasie której nie za bardzo jak miał zadbać o higienę, a Rachela właśnie szukała męża, więc była wystrojona. Nie znamy jej reakcji, może czekała na wyjaśnienie. Następnie Jakub podniósł głos i zapłakał (וַיִּשָּׂא אֶת־קׂלוֹ וַיֵּבְךְּ, wajjiśśā᾽ ᾽eṯ-qōlȏ wajjēḇᵉk, waj-jissa et-kolo wajjiwek), co można rozumieć albo jako pierwszy wybuch emocji, a następnie ich rozładowanie lub jako po prostu jako jedną czynność, głośny szloch.

Zrozumiałe, że docierając do celu po tak długiej podróży, zapewne w nędzy i spotykając kobietę, która spełniała wymagania jego rodziców, wiedząc, że jej rodzina nie żyje w biedzie i sama Rachela raczej jest panną na wydaniu (skoro pasała trzodę) Jakub poczuł ulgę i radość. Przecież zawsze mogło coś się wydarzyć w międzyczasie.

Kiedy zaś powiedział Racheli, że jest siostrzeńcem jej ojca, synem Rebeki, pobiegła i opowiedziała o tym swemu ojcu. Gdy Laban usłyszał nowinę, że to jest Jakub, jego siostrzeniec, wybiegł mu na spotkanie, uściskał go i ucałował, i wprowadził go do swego domu. Wtedy to Jakub opowiedział Labanowi o wszystkim. Laban rzekł do Jakuba: «Przecież jesteś moją kością i ciałem».
Rdz 29, 12-14a.

I znowu będziemy mieli przypominanie, że Laban i Jakub są spokrewnieni. Rachela niejako tu schodzi na drugi plan. Ona jedynie dostaje informację, kim jest przybysz, Jakub najpierw przedstawiony zostaje jako jej kuzyn, dosłownie „brat jej ojca” (אֲחִי אָבִיהָ, ᾽ǎḥȋ ᾽āḇȋhā, achi awicha) i syn Rebeki. Potem znowu Laban biegnie na spotkanie wiedząc, że to Jakub, syn Rebeki. Sam Laban mówi potem do Jakuba: אַךְ עַצְמִי וּבְשָׂרִי אָתָּה, ᾽aḵ ‘aṣmȋ ȗ-ḇᵉśārȋ ᾽āṯtah, ach acmi ubesari attah. Oba te słowa, עֶצֶמ, ‘eṣem, ecem i בָּשָׂר, bāśār, basar użyte zostały przez Adama na określenie świeżo stworzonej kobiety w Rdz 2,23: „.Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”, więc oznacza to naprawdę bliskie pokrewieństwo.

Oczywiście, powtarzanie pokrewieństwa może mieć cel praktyczny – to ten Jakub, który był jego krewnym. Z tym, że imię syna Rebeki wywodziło się od tego, że wyszedł trzymając brata za piętę (por. Rdz 25,26). Trudno, by było to popularne imię. A może Laban nie miał informacji zwrotnej o tym, jak przedstawia się sytuacja rodzinna Rebeki i Izaaka? Zauważmy, że nie mamy tu ani takiego fragmentu jak w Rdz 22,20-24, gdy Abrahamowi doniesiono o tym, że jego krewna ma córkę imieniem Rebeka ani też nie ma podanego imienia Racheli ani Lei, gdy Izaak jest wysyłany w drogę. Mogło to więc działać w dwie strony – potomkowie Betuela nie wiedzieli, co się działo u Abrahama, a dalej u Izaaka.

Nie mamy też takiego powtórzenia, jakie zaserwował nam sługa Abrama w rozdziale 24, wiemy tylko, że Jakub opowiedział Labanowi o wszystkich tych sprawach, czy też rzeczach. Co mógł powiedzieć? Przede wszystkim musiał uzasadnić, czemu to on jest pierworodnym i pobłogosławionym przez ojca spadkobiercą Abrahama, a nie Ezaw, który nie może rościć sobie do tego tytułu prawa, za to może żywić urazę. Mógł wyjaśnić, czemu nie ma jak zapłacić wiana od razu. Zresztą nawet nie ma na razie mowy o małżeństwie, choć Laban pewnie podejrzewał, jaki był cel podróży, poza uniknięciem gniewu brata.

A gdy Jakub przebywał u Labana miesiąc, rzekł do niego Laban: «Czyż dlatego, że jesteś moim krewnym, masz mi służyć za darmo? Powiedz mi więc, jaką mam ci dać zapłatę?» – Miał zaś Laban dwie córki; starsza nazywała się Lea, a młodsza Rachela. Oczy Lei były jakby zgaszone, Rachela zaś miała piękną postać i miłą powierzchowność.
Rdz 14b-17

Mija miesiąc, a więc stosunkowo krótki okres, jednak możemy się domyślać, że już wtedy Jakub pracował dla wuja za wikt i opierunek, bez wskazanego wynagrodzenia. Być może rzeczywiście został przyjęty jako wygnaniec z rodzinnego domu, który musi przeczekać gorący okres. Z inicjatywą wychodzi Laban, może zaniepokojony tym, że ktoś z jego rodziny, wychowany tak, jak on – w duchu umiłowania podstępu, kręci się wokół jego stad (i córek). Może rzeczywiście była to rodzinna troska, jednak metoda realizacji zapłaty raczej nie wskazuje na to. Laban raczej chciał sobie zapewnić utrzymanie, wygodnego dla niego, status quo na kolejnych kilka lat, a w efekcie kilkanaście lat.

Zadaje pytanie: הַגִּידָה לִּי מַה־מַּשְׂכֻּרְתֶּךָ, haggȋḏāh lȋ mah-maśkurteḵā, haggida li maskurtecha, czyli po prostu „Podaj mi zapłatę twoją”, czyli mamy tu początek rozmowy jak przy zatrudnianiu najemnika.

Tu pojawia się wtrącenie o córkach Labana, jakby jako zapowiedź. Starsza jest Lea (לֵאָה, Lē᾽āh, Le’a), której oczy są „zgaszone”, רְכּוֹת, rᵉkȏṯ, rekot. Dlaczego to zaznaczono? Przymiotnik ten oznacza bycie delikatnym, łagodnym, ale też kruchym czy lękliwym. Takie oczy uważano raczej za atrakcyjne8. Ks. Wujek tłumaczy to „Ale Lija była ciekących oczu”. Tradycja żydowska mówi o tym, że siostry były bliźniaczkami, a oczy „starszej” po prostu straciły blask, gdy dowiedziała się jakim zbrodniarzem jest Ezaw, któremu była obiecana9, z kolei Rachela dowiadując się o cnotach Jakuba wypiękniała tym bardziej10. Może jednak ta delikatność i tłumaczenie ks. Wujka mogą się połączyć. Jeśli Lea miała wrażliwe oczy, może też cierpiała na jakąś chorobę, przez którą była mniej atrakcyjna dla mężczyzn. Graves podejrzewa trachomę, czyli jaglicę, zapalenie oczu przenoszone przez muchy, powodujące straszliwe blizny, a na którą (aż do niedawna) nie było lekarstwa11. To by też mogło tłumaczyć, dlaczego nie zajmowała się pasterstwem. Józef Flawiusz w swoim stylu pisze o tym, że Lea była „zgoła nieurodziwa”12. Ciekawiej opisuje ją Księga Jubileuszów, wskazując, że oczy Lei były bardzo przygaszone, mimo iż była ładna, natomiast Rachela miała piękne oczy o ona sama była bardzo piękna”13.

Sama Rachela jest określona jakoיְפַת־תּׂאַר וִיפַת מַרְאֶה, jᵉṗaṯ tō᾽ar wȋṗaṯ mar᾽eh, jefat toar wifat mar’eh, gdzie toar oznacza ogólny wygląd, aparycję, podczas gdy mer’eh, choć o podobnym znaczeniu, może odnosić się także do twarzy.

Ponieważ Jakub pokochał Rachelę, rzekł do Labana: «Będę ci służył przez siedem lat za twą młodszą córkę, Rachelę». Laban powiedział: «Wolę dać ją tobie niż komu innemu. Pozostań więc u mnie».
Rdz 29, 18-19

Użyty jest tu czasownik אָהַב, ᾽āhaḇ, ahaw, czyli kochać, miłować, jednak nie wiemy, czy Jakub pokochał Rachelę od pierwszego wejrzenia, czy może uczucie rozwinęło się przez ten miesiąc. Wiemy za to, że przyszły zięć wskazuje nie tylko cenę, ale i konkretną zapłatę.

Zacznijmy od okresu służby, jaki ma odbyć Jakub u swego wuja. Standardowa opłata za rok pracy najemnika wynosiła 10 szekli srebra, zaś przyszły mąż płacił za prawo do poślubienia kobiety wiano w wysokości od 30 do 40 szekli, jednak wyższy status społeczny czy uroda dziewczyny mogły podnosić tę kwotę14. Było to zabezpieczenie jej bytu i mogło zostać jej zwrócone na wypadek śmierci męża, oddalenia lub rozwodu15.

Dlaczego jednak Jakub zaproponował tak wysoką cenę? Oczywiście, przez miesiąc mógł się dowiedzieć, jakiego wiana oczekiwał Laban, ale mógł też od razu zaproponować coś, co przebije wszelkie inne potencjalne oferty. Nie liczył nawet na to, że jako syn jego siostry będzie miał taryfę ulgową i będzie mógł zaproponować mniej niż inni. Może bał się, że jeśli zaproponuje za mało Laban zerwie od razu negocjacje i, wykląwszy od nierobów, wygna siostrzeńca, albo będzie podbijał stawkę.

Może jednak rzeczywiście był to zachwyt nad urodą Racheli – Jakub wskazał liczbę symboliczną, siedem lat, czyli liczbę pełni i chodziło o wyrażenie w wianie idealnej wartości i piękna oblubienicy. Przy czym wskazał tę oblubienicę precyzyjnie. Racheli mogło być wiele, córki Labana były dwie. Młodsza była więc tylko jedna. Trudno tu o większe zawężenie interpretacji. A jak zgodnie uznają komentatorzy – Jakub wiedział, że musi tak przedstawić sprawę, by nie dostać innej Racheli albo innej córki.

Laban odpowiada, że Jakub jest najlepszym z kandydatów, jednak rodzi się pytanie: czy gdyby nie zaproponowane wiano reakcja byłaby taka sama? Czy samo pochodzenie z jednej rodziny zapewniłoby takie same względy przyszłego teścia? Czy może uznał, że nikt inny nie bezie tak naiwny, by zaproponować taką cenę. Ponadto już teraz, wiedząc choćby o tym, że Jakub jest zakochany w Racheli Laban mógł knuć plan, który wkrótce wcielił w życie. Im wyższą cenę podał teraz oblubieniec, tym więcej można było dostać za kolejną wydaną za niego córkę.

I tak służył Jakub za Rachelę przez siedem lat, a wydały mu się one jak dni kilka, bo bardzo miłował Rachelę.
Rdz 29,20

Trzeba przyznać, że nie było to chwilowe zakochanie, ale mocne uczucie, zapewne podsycane przez codzienny kontakt i odliczanie. Nawet biorąc pod uwagę wydłużone życie patriarchów siedem lat to szmat czasu. Pamiętajmy, że to był czas ciężkiej pracy, z której Jakub nie miał nic – poza prawem do ślubu z Rachelą. Zapewne, aby pracownik nie umarł z głodu czy zimna, Laban zapewniałby wikt i opierunek nawet zwykłemu najemnikowi, a tu jeszcze był to jego siostrzeniec. Raczej więc Jakub ani nie przymierał głodem, ani nie chodził w łachmanach. W tym przypadku rzeczywiście te lata mogły mu upłynąć dość szybko.

Wreszcie rzekł Jakub do Labana: «Ponieważ czas już upłynął, daj mi córkę twą za żonę, abym się z nią połączył». Wtedy Laban, zaprosiwszy wszystkich mieszkańców tej miejscowości, wyprawił ucztę. A gdy był wieczór, Laban wziął córkę swą Leę i wprowadził ją do Jakuba, i ten zbliżył się do niej.
Rdz 29, 21-23

Wreszcie mija siedem lat i Jakub upomina się u Labana o wynagrodzenie. Najwyraźniej ten nie kwapił się z podliczeniem pracy siostrzeńca, zapewne licząc, że w tym uniesieniu przepracuje on choćby kilka dni więcej. W samym upomnieniu jest ciekawa kwestia.

Popatrzmy na oryginał hebrajski:

הָבָה אֶת־אִשְׁתִי כִּי מָלְאוּ יָמָי וְאָבוֹאָה אֵלֶיהָ

hāḇāh ᾽ēṯ-᾽išṯȋ kȋ mālᵉ᾽ȗ jāmāj wᵉ᾽āḇȏ᾽āh ᾽ēlêhā

hawa et-iszti ki maleu we-awoa elejcha

„Daj [mi] [tę] żonę moją, gdyż wypełniły się dni moje, bym wszedł do niej”.

Czyli traktował już Rachelę jak swoją żonę i teraz chodziło tylko o dopełnienie małżeństwa, przypieczętowanie kontraktu poprzez wypłatę wynagrodzenia – czyli wspólne zamieszkanie i oczywiście rozpoczęcie pożycia małżeńskiego poprzez wejście oblubieńca do namiotu oblubienicy. Rachela czekała i nie można było jej wydać za mąż ani nawet zaręczyć. Nie pada tu w oryginale imię wybranki ani wskazanie, że ma to być córka Labana. Powinien on dobrze wiedzieć, jaka była cena służby Jakuba i kogo miał ten na myśli, gdy mówił „żonę moją”.

Znowu znika nam coś w tłumaczeniu: ci „mieszkańcy” to אַנְשֵׁי, ᾽anšê, anszej, czyli „mężowie, mężczyźni”. Zgromadzenie i towarzysząca mu uczta (מִשְׁתֶּה, mišteh, miszte – od czasownika שָׁתָה, šaṯah, szata, czyli „pić”16) było wymagane, gdyż małżeństwo było finalizacją kontraktu, a także wydarzeniem publicznym. Możliwe, że wspomnienie tylko mężczyzn oznaczało wezwanie głów rodzin lub męską część celebracji. Uczta jednak na pewno wiązała się z dużą ilością alkoholu, zgodnie z etymologią, a samo zawarcie małżeństwa – ze stresem, czym większość komentatorów tłumaczy to, co stało się potem.

Wieczorem Laban realizuje swój plan. Wprowadził do namiotu Leę, zapewne korzystając tego, że była ona szczelnie okryta szatą weselną. Do pewnego momentu mogło to działać, ale tu młodzi działają na poziomie, na którym ciężko nie rozpoznać głosu czy figury. A do tego dochodzą oczy Lei.

Ważnym czynnikiem jest tu zaciemnianie namiotu nowożeńców, mające być zwyczajem właśnie wyróżniającym Synów Wschodu – sąsiadów Labana, a także Medów i Persów, mającym służyć zachowaniu skromności17. W sumie, to logiczne. Nie chodziło tylko o to, by ktoś nie podejrzewał młodych o grzech (wszak wszyscy wiedzieli, co miało się tam wydarzyć i niekoniecznie miało to być widowiskowe), ale i także, by oni za bardzo nie dali się ponieść, gdy wokół ich namiotu zgromadziła się cała rodzina, znajomi i sąsiedzi. I nie było w okolicy ścian ze zwykłej choćby cegły, czy nawet podwójnej warstwy solidnego płótna. A i młodym mogło to być na rękę, minimalizując stres.

Cel Labana jest tu prosty – gdyby nie wystarczyło spić i zmęczyć przyszłego zięcia, ciemność stanowiła dodatkowe zabezpieczenie, by sprawa się nie wydała. Tylko pytanie, co z Rachelą? Czy nie mogła zainterweniować, ostrzec Jakuba, albo publicznie wyrzucić ojcu oszustwo – zwłaszcza, że najwyraźniej kochała przyszłego męża. Czy może nie wiedziała, może Laban poinformował ją już po fakcie, gdy ? A może była wtajemniczona i akceptowała podstęp – na przykład: dla dobra siostry? Co więcej, czy Jakub nie wiedział, że będzie musiał zważać na podstępnego wuja? Co myślała o tym Lea?

W przypadku Racheli mamy dwie zasadnicze opcje. Po pierwsze, może o niczym nie wiedziała, po wydaniu się spisku była równie nieprzyjemnie zaskoczona, co Jakub. Z drugiej strony, mogła kochać Leę i chcieć oszczędzić jej wstydu, jakim było staropanieństwo. Lub mogła być realistką i wiedzieć, że Jakub nie miał w tym momencie żadnego majątku, w Beer-Szebie czekał na niego wściekły brat, więc i tak byliby na łasce Labana.

Tradycja dość chętnie rozpisuje się o tym, że i Rachela i Jakub spodziewali się czegoś podstępnego ze strony ojca dziewczyny, więc umówili system znaków, po których mieli się rozpoznawać w komnacie małżeńskiej: kobieta miała pociągnąć kolejno za wielki palec prawej nogi, prawy kciuk i małżowinę prawego ucha partnera. W trosce o honor siostry, która miała zostać wszak ośmieszona przed wszystkimi weselnikami, gdyby Jakub odkrył podstęp i wyciągnął niedoszłą oblubienicę przed namiot, Rachela jednak wyjawiła te znaki Lei18.

Dał też Laban tej córce swej niewolnicę Zilpę19.
Rdz 29,24

Po raz kolejny (po opowieści o Hagar) pojawia się tu instytucja służącej czy też niewoilnicy, podległej kobiecie, jako jej przedłużenie niejako i którą mogła rozporządzać ona niezależnie od męża, czyli שִׁפְחָה, šiṗḥāh, szifcha. Po raz kolejny jest to bardzo ważna postać, jednak tym razem nie zrodzi ona po prostu drugorzędnego syna, jak było z Izmaelem, ale dwóch patriarchów, Gada i Asera, czym dorównała samej Racheli, która też urodziła tylko dwóch synów.

Laban zadbał o swoją córkę, dając jej pomoc, jakiej nie miał Jakub, który nie miał najwyraźniej żadnego własnego sługi. Dawało to jej ekonomiczną przewagę nad własnym mężem. Zresztą potem zobaczymy, że ten nie miał za wiele do powiedzenia w wielu kwestiach, w tym łóżkowych.

Rano Jakub zobaczył, że ma przed sobą Leę. Rzekł więc do Labana: «Cóż mi uczyniłeś? Czyż nie za Rachelę ci służyłem? Czemu mnie oszukałeś?» Laban odpowiedział: «Nie ma tu u nas zwyczaju wydawania za mąż [córki] młodszej przed starszą».
Rdz 29, 25-26

Hebrajski oryginał jest znacznie prostszy, wręcz zabawny. וַיְהִי בַבּׂקֶר וְהִנֵּה־הִוא לֵאָה, wajhȋ ḇabbōqer wᵉ-hinnēh hȋ Lē᾽āh, wajhi wabboqer wa-hinne Lea.„I nadszedł ranek, a oto – to była Lea!”

Nie przejmując się reakcją Lei, Jakub biegnie do jej ojca i wyrzuca mu niedotrzymanie umowy. Przypomina warunek, precyzyjny wszak – poślubienie Racheli. „Oszukałeś mnie” po hebrajsku wyrażone jest czasownikiem רִמִּיתָנִי, rimmȋṯānȋ, rimmitani, biorącym się od słowa רָמַה, rāmah, rama czyli „strzelać z łuku, rzucić”, ale w formie intensywnej (piel) także „oszukać”. Coś jak strzał w plecy. Uniknął strzał Ezawa, by paść od własnej broni – podstępu.

Laban odpowiada tak, jakby nie czuł się w obowiązku przepraszać. Po prostu informuje, że nie robi się u nich tak, że młodsza córka wychodzi za mąż przed starszą. I nie chodzi tu o rodzinę Abrahama, a o to, że tak się nie robi w tym miejscu (בִּמְקוֹמֵנוּ, bimqōmēnȗ, bimqomenu), czyli w kraju, gdzie mieszkał.

Może jednak była to forma wybiegu, próba obrony przed atakiem. On też musiał się poddać lokalnemu zwyczajowi. Mogło być to wyśmianie Jakuba, który mieszkał siedem lat w Haranie, musiał więc poznać tradycje tego ludu. Powinien zauważyć, że Laban jest im wierny i dziwić się, czemu wydaje Rachelę za mąż przed Leą.

Nie jest to dziwna tradycja. Wiele ludów, aż po dziś, preferuje kolejność wydawania córek od najstarszej do najmłodszej z przyczyn ekonomicznych. Kobieta była na utrzymaniu ojca aż do zamążpójścia, a im dłużej nie znajdował się kandydat na męża, tym gorzej nie tylko dla niej, ale też dla młodszych sióstr, które mogły być oceniane przez pryzmat tego, „na co wyrosną”, gdyż starsza siostra mogła oddawać cechy genetyczne, ale też i wychowanie stosowane w rodzinie.

W przypadku choroby i w starszym wieku, gdy nie mogła już pracować, jedna stara panna była obciążeniem, a ich grupka byłaby wielce kosztowna20. Gdy Jakub – którego zapewne Laban opisywał sąsiadom jako wspaniałego, idealnego zięcia, pobłogosławionego przez Boga21 – wziął za żonę Leę (mimo jej braku uroku), tym bardziej wzrosła wartość Racheli jako potencjalnej partnerki. Ojciec pozbył się problemu starszej, chorej lub nieatrakcyjnej córki i jednocześnie wiedział, że jego bratanek zrobi wszystko, by jednak ożenić się z ukochaną.

Nieco szerzej, bo jako nakazaną całej ludzkości, zasadę wydawania córek według wieku, od najstarszej poczynając, traktuje Księga Jubileuszów, wkładająca w usta Laban nie tylko twierdzenie, że to zasada zapisana na „niebieskich tablicach” i że sam Jakub powinien przekazać „dzieciom Izraela”22 tę zasadę, gdyż postępowanie inaczej byłoby „wielkim złem”23. I ciężko tu powiedzieć, czy jest to akcent nadany przez hołdującego tej dziwnej zasadzie autora apokryfów czy może chęć usprawiedliwienia Jakuba i Labana – pierwszego, gdyż zostawszy oszukanym nie popełnił grzechu, drugi, gdyż postępował według świętych praw, jakich powinien przestrzegać także Izrael.

«Bądź przez tydzień z tą, a potem damy ci drugą, za którą jednak będziesz u mnie służył jeszcze siedem następnych lat». Jakub przystał na to i był przez tydzień z tą. Potem Laban dał mu córkę swą, Rachelę, za żonę. Racheli dał Laban również niewolnicę Bilhę, aby jej usługiwała. Jakub więc zbliżył się do Racheli i kochał ją bardziej niż Leę. I pozostał na służbie u Labana przez siedem następnych lat.
Rdz 29, 27-30

Ciężko uwierzyć, że nie była to wcześniej przemyślana oferta. Gdyby Jakub się zgodził, miałby darmową siłę roboczą na kolejne siedem lat. Gdyby odmówił – bratanek był bez grosza, sługi czy choćby poparcia w okolicznych mieszkańcach, których zwyczaje podobno złamał24. Nie mógł porwać Racheli siłą, a przynajmniej nie bez zbytniego ryzyka. Najlepszym dla niego rozwiązaniem było kolejne przepłacenie. Już i tak Laban dał mu rabat. Siedem lat służył za niechcianą kobietę, targowanie się i przytaczanie argumentów tylko przedłużałoby czas służby za ukochaną.

Siedem dni to standardowy czas trwania nie tyle uroczystości weselnych, co czas dla samych młodych, w czasie którego nie musieli pracować, co sprzyjało szybkiemu pojawieniu się potomstwa25. Po tym czasie odbyło się kolejne zaślubiny, choć już bez udziału gości – a przynajmniej nie wspomniano, by Laban kogokolwiek zapraszał. Rachela też dostała podręczną służkę – Bilchę (בִּלְהָה, Bilhāh, Bilha od בָּלַהּ, bālah, balah, być przerażonym, zakłopotanym). Więc i kolejna żona miała o dwie ręce do pracy więcej niż Jakub.

Ten jednak i tak zachował dawne uczucia i choć kochał jakoś Leę, to jednak dla Racheli pozostał przy Labanie kolejne siedem lat. Razem to daje już czternaście lat, jeden miesiąc i jeden tydzień. A to tylko zapłata za żony. Z którymi Jakub nie miał spokoju, oj nie miał.

Komentarz do Księgi Rodzaju. Spis treści

1Por. R.E. Brown i in. (red.), Katolicki komentarz biblijny, Warszawa 2021, s. 50.

2Por. P. Briks, Podręczny słownik hebrajsko-polski i aramejsko-polski Starego Testamentu, Vocatio 1999.

3Por. J.H. Walton, V.H. Matthews, M.W. Chavalas, Komentarz historyczno-kulturowy do Starego Testamentu. Księgi Protokanoniczne…, s. 45.

4Por. R. Graves, R. Patai, Mity hebrajskie. Księga rodzaju…, s. 210.

5Por. Ibid., s. s. 210.

6Por. M.J. bin Gorion, Żydowskie legendy biblijne. Część 1., s. 237.

7J.H. Walton, V.H. Matthews, M.W. Chavalas, Komentarz historyczno-kulturowy do Starego Testamentu. Księgi Protokanoniczne…, s. 45.

8Por. R.E. Brown i in. (red.), Katolicki komentarz biblijny…, s. 45.

9Por. M.J. bin Gorion, Żydowskie legendy biblijne. Część 1., s. 238. To zresztą dość typowe dla narracji żydowskiej i nie tylko, by demonizować postaci które zaledwie schodzą na drugi plan lub choćby chwilowo były wrogie wybrańcom.

10Por. R. Graves, R. Patai, Mity hebrajskie. Księga rodzaju…, s. 211.

11Por. Ibid., s. 215.

12Por. Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, tłum. Z. Kubiak i J. Radożycki, Poznań-Warszawa-Lublin 1979 I, XIX, 6.

13Apokryfy Starego Testamentu, s. 310.

14Por. J.H. Walton, V.H. Matthews, M.W. Chavalas, Komentarz historyczno-kulturowy do Starego Testamentu. Księgi Protokanoniczne…, s. 51.

15Por. Ibid., s. 45.

16Nic dziwnego, że w Kanie Galilejskiej problemem był brak wina, a nie pieczywa.

17Por. R. Graves, R. Patai, Mity hebrajskie. Księga rodzaju…, s. 214. Jako czyn typowy dla nieskromności wskazany jest czyn Absaloma, wchodzącego do namiotów żon Dawida, wystawionych na widok publicznych. Dla jasności – Absalom był synem Dawida i zapewne Batszeby. Zbuntował się przeciw ojcu, mając solidną podstawę moralną i poparcie ludu, a po zajęciu Jerozolimy dokonał aktu przejęcia „domu Dawida” w tej formie, że „Rozpięto więc Absalomowi namiot na tarasie. Absalom wszedł (וַיָּבׂא, wayyāḇō᾽, ­waj-jawo) do nałożnic swego ojca na oczach całego Izraela” (2 Sm 16,22).

18Por Ibid., s. 212.

19זִלְפָּה, Zilpāh, Zilpa.

20Por. J.H. Walton, V.H. Matthews, M.W. Chavalas, Komentarz historyczno-kulturowy do Starego Testamentu. Księgi Protokanoniczne…, s. 47.

21Nawet jeśli nie wierzyli, że JHWH to jedyny realny Bóg, to jednak wsparcie jakiegokolwiek bóstwa było mile widziane.

22Choć na tym etapie to imię nie zostało ani razu użyte w Biblii! Widać więc tu jasny anachronizm opowieści apokryficznej.

23„|Laban rzekł do Jakuba: „Nie ma w zwyczaju naszego kraju wydawać za mąż córki młodszej przed starszą. Byłoby to niezgodne z prawem, ponieważ tak jest postanowione i napisane na niebieskich tablicach, iż nikt ie powinien wydawać za mąż młodszej córki przed starszą. Najpierw należy wydać za mąż starszą córkę, a następnie młodszą. A będzie to policzone za grzech w niebie temu, kto tak postępuje. Kto tak czyni nie będzie uznany za sprawiedliwego, gdyż ten czyn jest złym przed Panem. Nakaż dzieciom Izraela, aby tego nie czynili. Niech nikt nie bierze lub nie wydaje za mąż młodszej kobiety przed starszą, która powinna być wydana wcześniej, byłoby towielkim złem”, Jub 28,6-7, [w:] Apokryfy Starego Testamentu, s. 311.

24Pamiętajmy, że w narracji biblijnej to twierdzenie, że lokalni mieszkańcy wydają za mąż zawsze starszą córkę przed młodszą pochodzi tylko i wyłącznie od Labana.

25Por. J.H. Walton, V.H. Matthews, M.W. Chavalas, Komentarz historyczno-kulturowy do Starego Testamentu. Księgi Protokanoniczne…, s. 46.

3 myśli na temat “Oszust oszukany. Komentarz do Księgi Rodzaju. Cz. 45 (Rdz 29,1-30).

Dodaj komentarz