Grzech pierworodny (Rdz 3). Komentarz do Księgi Rodzaju. Cz. 10.

Poprzednia część

A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. Rdz 3, 1a
Musimy tu zatrzymać się nad samą postacią węża, który jest prowodyrem upadku pierwszych rodziców. Nazwany jest on tutaj han-nāḥāš, co w Biblii oznacza typowego beznogiego gada. Laska Mojżesza zmieniała się właśnie w nāḥāš. Z kolei w 21. rozdziale Księgi Liczb karą za utyskiwanie ludu jest plaga han-nᵉḥāšȋm haš-šᵉrāṗȋm (węży jadowitych, dosł „palących”). Jako symbol zła pojawia się on np. w Księdze Hioba, gdy mowa o przebitym przez Boga wężu latającym, nāḥāš bāriaḥ (por. Hi 26,13). To, co różni tego niezwykłego bohatera Genesis od znanych nam żmij, to posiadanie nóg, które traci, jak zwykło się interpretować mowę o pełzaniu w prochu ziemi z Rdz 3,14.

Rzecz w tym, że mamy w Biblii „węże”, które nogi posiadają – jednak zakrywają je skrzydłami. Mowa tu o šᵉrāṗȋm, tłumaczonych tradycyjnie na „serafiny”, z wizji powołania Izajasza i oczyszczenia jego warg przez wypalenie węglem z ołtarza (co wskazywałoby, że nazwa tych Aniołów bierze się od palenia i jedynie obocznie związana jest z wężami). Ponadto gdy w Księdze Liczb ma powstać wąż miedziany, JHWH nakazuje Mojżeszowi sporządzić właśnie šārāṗ (21,8), a powstaje nᵉḥaš han-nᵉḥōšeṯ (wąż brązowy/miedziany – Lb 21,9), co wskazuje, że słowa te były synonimami właśnie na jadowitego, beznogiego gada. U Izajasza słowo šārāṗ pojawia się jeszcze dwa razy, gdy mowa o wężu latającym, symbolu zła, w wersach 14,29 i 30,6.

Wąż, pomimo przejawów inteligencji niedostępnych dla typowych gadów jest jedną z żyjących istot pola, stworzonych z ziemi, by były pomocą człowiekowi. Trzymając się kontekstu pierwszego opisu stworzenia, który na pewno brał pod uwagę ostateczny redaktor Genesis, był dobry – jak wszystko, co Bóg stworzył. Stąd zwykło się widzieć w jego inicjatywie przejaw jakiejś demonicznej wrogości wobec ludzkości, znak najwyższej nienawiści między wężami a ludzkością, co prowadzi bezpośrednio do utożsamienia han-nāḥāš z Rdz 3 z upadłym Aniołem, czy ogólnie z przeciwnikiem Boga. Do tego doszły wspominane już wizje walki Boga i Jego ludu z wężem skrzydlatym. Biblia nie precyzuje, co było motywacją i celem działania węża. Utożsamienie go z szatanem kazało rozwijać różne teorie – od zazdrości o wyjątkową pozycję człowieka, po czystą złośliwość.

Dlaczego akurat wąż?

Z powodu budowy swego ciała oraz sposobu życia wąż uchodzi za jedno z najmniej przyjemnych dla człowieka zwierząt. Węże, wypełzające z jaskiń i spod niewidocznych zwałów ziemi, zdają się należeć do świata podziemnego, choć ze względu na upodobanie, z jakim pozostają na słońcu, są też często przyrównywane do słońca1.

Jest to istota, która pomimo niepozornego wyglądu jest bardzo groźna. Nie jest duży, nie ma ostrych pazurów, na pewno nie atakuje człowieka dla pożywienia, bo nie jest w stanie go połknąć. Ukąszenie węża, zazwyczaj stanowiące formę obrony tego zwierzęcia w przypadku nadepnięcia, czy w wypadku poczucia zagrożenia było niebezpieczne z powodu jadu, który nawet jeżeli nie był zabójczy, powodował znaczne problemy zdrowotne. Taka napaść (pozornie) bez korzyści, gdy nieroztropny człowiek nawet nie wiedział, że zaraz zostanie ukąszony, była traktowana jako akt skrytobójczy, wskazujący na perfidię i nienawiść do ofiary.

Autor natchniony wskazuje, że wąż był ‘ārȗm, czyli przebiegły. Z tym, że w Księdze Przysłów to słowo nabiera innego znaczenia, idącego raczej w zdolność operowania umysłem (np. Prz 13,16: „Roztropny (‘ārȗm) czyni wszystko z rozwagą, a dureń ujawnia głupotę”). Nic dziwnego, że Chrystus nakazał swoim uczniom przy zachowaniu nieskazitelności gołębi być roztropnym jak węże (por. Mt 10,16).

Pobocznie można zauważyć, że zastosowano tu grę słów. W Rdz 2,25 o mężczyźnie i kobiecie jest mowa, że byli ‘ǎrȗmȋm, czyli… nadzy. Słowa te jednak, choć brzmią w formie podstawowej identycznie (‘ārōm), to jednak wywodzą się z innych rdzeni. Kolejną grę zobaczymy, gdy Bóg przeklnie węża.

On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli». Rdz 3,1b-3

Wąż zaczyna swoje kuszenie od pytania, które samo w sobie nie zawiera kłamstwa. Zadał je tak, jak robią to niektórzy dziennikarze, chcący uniknąć odpowiedzialności – co doprowadziło do powstania reguły, że na każde pytanie zadane w tytule artykułu należy odpowiedzieć przecząco. ᾽Ȋššāh nie miała w Raju prasy, nie miała doświadczenia, więc traktuje to jak niewinne pytanie, choć do naprostowania jest co najmniej jeden błąd. Najbardziej oczywiste rozminięcie się węża z faktami, to dwuznaczne stwierdzenie, że Bóg powiedział „nie będziecie jedli („lō᾽ tō᾽ḵᵉlȗ”) wszystkich drzew tego ogrodu”, co może oznaczać albo zakaz spożywania jakiegokolwiek owocu, albo zakaz spożywania z części drzew. Jakkolwiek to przykazanie było dane jedynie mężczyźnie, to było znane też kobiecie albo z relacji męża, albo później zostało ono powtórzone dla obojga pierwszych ludzi.

Co więcej, wąż wskazuje na to, że skąd już ma źródło informacji o zakazie spożywania wszelkiego owocu, gdyż zaczyna pytanie od „czy rzeczywiście powiedział ᾽Ēlōhȋm” „᾽aṗ kȋ-᾽āmar ᾽Ēlōhȋm”. Sugeruje to, że skądś ma niewłaściwą wiedzę, skoro przychodzi do kobiety w celu potwierdzenia bądź sprostowania. Wystarczyło więc, jeśli węża interpretować jako zwykłe stworzenie polne, powołując się na Boga powiedzieć, że ze wszystkich drzew poza Drzewem Poznania Dobra i Zła można jeść do woli. Jeśli zaś był to szatan, to należało nie wdawać się w dyskusje, tylko kazać mu się wynosić.

Tymczasem kobieta w odpowiedzi na to pytanie po prostu kłamie. Chyba rzeczywiście jest to dowód na mizoginię Biblii, skoro pierwsze wypowiedziane przez niewiastę zdanie jest jednocześnie kłamstwem. Trudno powiedzieć, co było powodem, dla którego zdecydowała się ona dodać do Bożego zakazu spożywania także zakaz dotykania (tradycja rabiniczna mówi, że był to dodatek mężczyzny i był to pierwszy grzech – że dodał coś do Bożego przykazania). Być może dostrzegła ona błąd w słowach węża i znając jego spryt uznała, że to pytanie podchwytliwe, co wymusiło dodatkowe zabezpieczenie, by nie doszło do zjedzenia owocu – a najlepiej to zrobić, nie dotykając go. Bycie bardziej papieskim od papieża szkodzi, a co dopiero bycie bardziej boskim od Boga.

Przy okazji widzimy, że nawet przed spożyciem owocu ludzie byli zdolni do kłamstwa. Poznanie dobra i zła nie uzdolniło ich do grzechu, gdyż wąż nie przywiązał ich do drzewa i nie tuczył ich jak prosiaka, ale sami doprowadzili oni do tej sytuacji.

Autor Genesis nie podaje nam okoliczności tej rozmowy. Jak daleko od centrum ogrodu znajdowała się w tym momencie kobieta? Wiemy, że był z nią mężczyzna (por. Rdz 3,6). W opowieści mitycznej takie szczegóły mogą być pominięte aby nie odwodzić myśli słuchacza od meritum, czyli by skupić się na sednie. A sednem jest to, że pierwsze kłamstwo prowadzi do kolejnego kroku.

Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło». Rdz 3, 4-5

Przypomnijmy tu sobie przykazanie niezrywania owocu. Bóg mówi człowiekowi: „nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz (mȏtā)” (Rdz 2,17). Wąż zaś „lōtmutȗn”. Tu najlepiej widać, że wąż jest, pomimo tego, że jest stworzeniem Bożym, przeciwny Mu, stawiając autorytet Boga w wątpliwym świetle. Wąż sugeruje, że Bóg wie (dosł. „jest wiedzący” – mamy tu jōēa, imiesłów od jāḏa‘, czyli „znać, wiedzieć”), że w dniu, gdy ludzie zjedzą owoc, staną się jak Bóg, „znający/wiedzący co to dobro i zło” (jōê ȏwārā‘). W połączeniu z teorią o „dobru i złu” jako dwóch biegunów poznania, ludzie mieliby być wszechwiedzący. Stawia człowieka przed dylematem – zaufać stworzeniu, czy Stwórcy. Pozycja ludzi w Raju była jasna: byli sługami i strażnikami. Wąż kusi wizją stania się jak właściciel, Ten, który ogród założył, wejścia w Jego kompetencje. Przedstawia Boga jako zazdrosnego o swoją pozycję, strzegącego jej pomimo że dla mężczyzny i niewiasty jest ona dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski. Rdz 3, 6-7

Zaiste, odkryła Amerykę… Dopiero po sugestii węża zauważyła, że drzewo to ma jadalne owoce, które są przyjemne dla oka i do zdobycia wiedzy. Dosłownie „miłe [było] drzewo do patrzenia”. Mamy tu znany nam już z Rdz 2,9 czasownik nemāḏ, czyli „być miłym, pożądanym”. O ile reszta owoców jest bezsprzecznie „miła do patrzenia”, to to drzewo było nemāḏ lhaśkȋl. Słowo śāḵal w tej odmianie oznacza „zwrócić uwagę (na coś); baczyć; zważać’ strzec; rozumieć; b. rozumnym /roztropnym; postępować rozumnie /roztropnie; wykonywać coś umiejętnie; mieć powodzenie; odnieść sukces; (po-)uczyć”.

Większość tego, co, w Drzewie Poznania Dobra i Zła dostrzegła kobieta było wiadomo na pierwszy rzut oka, choćby dlatego, że padły te informacje w Rdz 2, 9. Do tej pory, biorąc pod uwagę przestrogi Boga niewiasta nie przejmowała się tymi przymiotami, o których dobrze mogła się przekonać na pierwszy rzut oka i choćby z samej nazwy. Skoro jednak zaufała wężowi, wzięła pod uwagę też to, że dają one pewną zdolność, pewną przewagę. Zrywa więc, zjada i podaje owoc mężowi, który z nią w tym czasie był. Nie zareagował, nie interweniował, a gdy dostał do ręki owoc, o którym dobrze wiedział, że nie powinien go jeść – zjadł. Tam, gdzie kobieta grzeszyła paplaniną i czynem, on zgrzeszył bezczynnością i czynem. Tysiąclatka dla upiększenia stylu stosuje dwa różne słowa „skosztowała” i „zjadł”, co mogłoby sugerować, że kobieta jedynie lekko ugryzła owoc, jednak tekst hebrajski ma tu dwie formy tego samego słowa: „tō᾽ḵal” – „zjadła” i „jō᾽ḵal” – „zjadł”. Mogłoby to sugerować, że – zapewne w przypływie dobrych chęci – zerwała dwa owoce.

Gdy zjedli dochodzi do kryzysu. Oczy się otwarły, ale nie ma nic dobrego. Nagle mężczyzna i kobieta zauważają, że są nadzy – i zaczyna im to przeszkadzać. Zakrywają się roślinnym, skleconym na szybko odzieniem. Zastanówmy się: po co? Człowiek potrzebuje odzienia w celu ochrony ciała przed otoczeniem (chłodem, cierniami i tak dalej), by się upiększyć, lub by ukryć swą nagość przed innymi. Do tej pory mężczyzna i niewiasta nie musieli tego robić, gdyż Eden był Rajem, a jako jedno ciało nie musieli odczuwać wobec siebie wstydu. Skoro jednak zjedli owoc, zostaje złamana między nimi jedność, pojawia się wstyd i chęć ochrony swojej intymności przed małżonkiem. Odrzucona też zostaje bliskość Boga.

Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» Rdz 3, 8-9

Ludzie kryją się na dźwięk „eṯ-qȏl JHWH Ēlōhȋm”, „głos JHWH Ēlōhȋm”, który przechadzał się „lᵉ-rȗahaj-jȏm”, „w wietrze dziennym”. Nic nie sugeruje, by Bóg pędził z chmurą szarańczy i deszczem siarki, by ukarać ludzkość. Mimo to człowiek odczuwa lęk, gdyż wie, że zrobił źle i ma świadomość, że nie jest jak Bóg, że nie może Mu się równać. Nie wierzy już swemu Stwórcy, nie ma do niego zaufania, więc nie oczekuje dobra. Ukrywa się więc przed obliczem Boga (mipnJHWH Ēlōhȋm). Drzewa, których powinien strzec dla Tego, który ogród zasadził, teraz go przed Nim ukrywają.

On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?» Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem». Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: «Dlaczego to uczyniłaś?» Niewiasta odpowiedziała: «Wąż mnie zwiódł i zjadłam». Rdz 3, 10-13

Nieświadomość własnej nagości mogła zostać zniesiona tylko poprzez jakieś zewnętrzne źródło. Albo poprzez zjedzenie z odpowiedniego drzewa, albo przez jakąś informację od kogoś innego – kto dosłownie pouczył, uświadomił człowieka o jego nagości. W tym wypadku był to owoc. Oczywiście, zapewne bardziej freudowsko rozumiejący świat psychologowie zapewne dowiedliby, że chodzi tu o jakieś seksualne tabu, ale dalsza rozmowa ludzi z Bogiem pokazuje sens grzechu.

Bóg zadaje pytanie, czy człowiek zjadł owoc. Czy autor natchniony zakładał tu wszechwiedzę Boga, skoro takie pytanie postawił? Tak naprawdę nie kłóci się ono z założeniem, że Pan wiedział, co człowiek zrobił. Na początek mężczyzna otrzymuje szansę na przyznanie się do winy. Zamiast jednak przeprosin pada oskarżenie wszystkich poza nim samym. Winna jest kobieta i Bóg, który ją dał. Adam ślepy był, brał, co dała. By bronić siebie, mężczyzna atakuje tych, którzy byli w nim w wielkiej zażyłości. Kobieta zaś wskazuje na węża.

Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: «Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę». Rdz 3, 14-15

Wąż nie ma już prawa do obrony, nie pada pod jego adresem żadne pytanie. Pada wyrok-stwierdzenie. „Przeklęty ty!”. Istota, która była najprzebieglejsza (‘ārȗm) staje się najbardziej przeklęta (᾽ārȗr) ze wszystkich istot polnych i spośród bydła. Chodzić ma nie na nogach, ale na brzuchu po wszystkie dni swego istnienia. Jakkolwiek do tej pory nie mamy informacji, czy mowa tu o utracie nóg w ramach kary, czy o zapewnieniu, że nigdy one nie wyrosną, to za chwilę otrzymamy pewną, wykorzystaną w tradycji rabinicznej przesłankę. Drugim elementem kary jest żywienie się prochem (‘āār), co może być albo aluzją do tego, że węże mają zwyczaj badać otoczenie przez wysuwanie języka, ale też do faktu, że są drapieżnikami i żywią się innymi istotami polnymi. Nie zapominajmy też, że sam człowiek jest prochem.

I tu dochodzimy do wątku angelologiczno-eklezjologiczno-soteriologiczno-maryjnego, czyli nienawiści między niewiastą a wężem, a także między ich nasieniem (potomstwem). W potomstwie niewiasty widzi się albo Chrystusa albo Maryję. Jezus, jako ten, który ostatecznie zwyciężył śmierć, pomimo męki na Krzyżu, odnosi szkodę niewielką, za to niszczy przeciwnika-diabła. Inną interpretacją jest Maryja, która została poczęta bez grzechu pierworodnego. Nie oznacza to automatycznie świętości, gdyż i pierwsza kobieta nie miała tego brzemienia, jednak Matka Boska nie uległa pokusom, ale jako służebnica Pańska w pokorze wypełniała przykazania. Innym wyjaśnieniem, częściowo mariologicznym, a przede wszystkim eklezjologicznym jest rozumienie potomstwa jako Kościoła (którego Maryja, także jako Niewiasta z Apokalipsy św. Jana, jest symbolem), któremu Chrystus dał moc deptania po wężach i skorpionach (por. Łk 10, 19 i Ps 91, 13).

Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą». Rdz 3, 16

Kobieta, która powinna dawać życie, przyczyniła się do wprowadzenia na świat śmierci. Stąd dosłownie padają tu słowa: „Wielce pomnożę/powiększę trud (‘iṣṣȏnēk) twojego rodzenia”. Jakiś ból (‘ee) przy rodzeniu (a więc i samo rodzenie kolejnych pokoleń) był przewidywany przez autora natchnionego także przed grzechem, z tym, że teraz jest znacznie większy w ramach kary. W połączeniu z karą mężczyzny jest to też wskazanie, że w Edenie funkcjonował patriarchalny podział ról: mężczyzna pracował, kobieta miała rodzić dzieci, gdyż tych wymiarów dotyczy kara. Osobną kwestią jest wyjaśnienie pozycji społecznej męża w stosunku do żony. Do dziś w rozumieniu bliskowschodnim głowa rodziny, czyli najpierw ojciec potem małżonek, jest praktycznie udzielnym władcą. Co ciekawe, w stosunku do niewiasty padają tu te same niemal słowa, jak w stosunku do grzechu w historii Kaina:

Rdz 3,16
On będzie twoim pragnieniem i będzie panował nad tobą.
Tšȗqātēk wjimšāl-bāk

Rdz 4,7:
[grzech] ciebie pragnie, a ty będziesz panował nad nim
[aṭṭā᾽] wēlêa tšȗqātȏ watāh timšāl-bȏ

Skoro mężczyzna nie panował nad kobietą w Raju, skoro dał się jej zwieść, to teraz będzie jej pilnował do końca świata, tak jak powinien panować nad pokusami wszelkiego innego typu. I teraz zamiast poznania dobra i zła, zamiast chęci stania się jak Bóg, kobieta ma odnajdywać przyjemność w życiu z mężem. Właściwie, ciężko powiedzieć, na ile jest to kara dla kobiety, a na ile wskazanie pewnej drogi uniknięcia błędu rajskiego w przyszłości. Nie oznacza to tyranii, ale pewną kontrolę i brak zaufania, połączone z wyższością. Jako przykłady biblijnych mężczyzn, którzy ulegali zbytnio kobietom można wskazać choćby króla Achaba, czy Heroda, a nawet Salomona.

Niewątpliwie w ten sposób autor natchniony chciał wyjaśnić zasady patriarchalnego społeczeństwa jako wynikające z woli Bożej. Choć obecnie uważa się, że role kobiet i mężczyzn w społeczeństwie są skutkiem przemocy ze strony mężczyzn, jednak jest raczej na odwrót. To fizyczna, wrodzona przewaga nad drugą płcią była wykorzystywana w bardziej brutalny sposób niż w przypadku manipulacji mężczyznami za pomocą zdolności interpersonalnych.

Nie ma w Biblii, poza tym przejętym także przez chrześcijaństwo poddaństwem kobiety mężczyźnie jakiegoś jasnego i mocnego antyfeminizmu. Już w samym Starym Testamencie znajdujemy postaci niesztampowe, takie jak Judyta, Debora, czy Estera, a w Nowym – wystarczy spojrzeć na skład świadków Męki pod krzyżem. Nigdzie też nie ma w Piśmie zachęty, by kobietę traktować jak przedmiot w większym stopniu niż innych ludzi, których za godnych potępienia uważała prymitywna moralność uznająca niewolnictwo czy świętą wojnę. Nigdy też opisywane w Biblii haniebne akty władzy nad córką, czy małżonką nie są pochwalane. Nawet słowa św. Pawła, by żona była posłuszna mężowi niekoniecznie muszą być interpretowane w kluczu nakazu tyranii – zwłaszcza, że zaraz po nich pada nakaz miłowania żony. Weźmy na przykład Jana Chryzostoma, który wers Ef 5, 22 („Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu”) komentuje w odniesieniu do Ef 5,32 („Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła”):

Chcesz, by ci żona była poddana jak Chrystusowi Kościół? Troszcz się i ty o nią, jak Chrystus o Kościół. Choćby trzeba było oddać za nią życie, dać się rozerwać na części, choćby cokolwiek innego znieść, nie wahaj się2!

Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: «Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść – przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. Rdz 3, 17-18

Człowiek (᾽āḏām) nie zostaje przeklęty bezpośrednio. Przeklęta (᾽ǎrȗrāh) zostaje ziemia, gleba (ha-᾽ǎḏāmāh). Kara ponownie jest odbiciem grzechu. Człowiek, który zjadł z drzewa, co do którego miał przykazanie, by z niego nie jeść, zostaje skazany na zdobywanie w trudzie pożywienia. Dosłownie Bóg mówi „bᵉ-‘iṣṣābȏn tō᾽ḵǎlenāh” – „w bólu będziesz ją [ziemię] jadł” (w sensie „to, co ziemia zrodzi”). Pomimo złamania przymierza, pokarmem ludzi pozostaje to, co wyrośnie z ziemi – ziele polne.

Człowiek, który do tej pory żył w Raju, rodzącym owoce dobre do jedzenia i patrzenia, którego zadaniem było uczynienie świata ogrodem, sprawił, że teraz będzie ona dawała mu płody trudne do zdobycia, chronione cierniami i niedające dość pożywienia. To nam pokazuje, że pozycja człowieka jako korony stworzenia, mającego władać nad światem była zapewne znana autorowi drugiego opisu, gdyż grzech władcy uderza w dziedzinę, jaką włada. Potem zobaczymy to w historii Noego, gdy zepsucie ludzkości wymaga oczyszczenia całej ziemi.

«W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!». Rdz 3, 19

Kolejnym fundamentalnym pytaniem, z którym musiał zmierzyć się autor tego fragmentu Biblii to śmierć. Strach przed zakończeniem życia, czy to ze starości, czy z powodu choroby czy zabójstwa towarzyszył ludziom od zawsze i sam fakt tego, że ukochana osoba odchodzi z tego świata, pozostawiając po sobie jedynie ciało, które gnije i rozkłada się, jest dla świadomości trudny do zrozumienia. Autor natchniony wyjaśnia koniec życia grzechem, który sprawił, że człowiek utracił życie wieczne i wizją stworzenia go przez ulepienie go z ziemi. Czas trwania życia ludzkiego w wizji semickiej jest związany z utrzymywaniem się w nim ducha Bożego (por. Rdz 6, 3). Skoro to, co uczyniło człowieka istotą żywą zostaje mu zabrane, obraca się on w proch. Tekst hebrajski ma tutaj grę słów (wrócisz-obrócisz, šȗḇkā – tāšȗḇ, szuwka – taszuw), którą należało by oddać „W pocie oblicza swego jadł będziesz chleb dopóki nie wrócisz do ziemi, gdyż z niej zostałeś wzięty. Prochem jesteś i do prochu wrócisz.”

Czy w pierwotnej wizji było miejsce na śmierć? Jako, że człowiek miał dostęp do Drzewa Życia – zapewne nie. Dotyczyło to jednak stanu przed grzechem, gdy natura ludzka nie została wypaczona, gdy przyjaźń między ludźmi a Bogiem nie została zachwiana. Celem Stwórcy nie jest utrzymywanie ludzkości przez milenia w stanie piekielnym, wzajemnej nienawiści i oskarżeń. To jest cel szatana, osiągnięty poprzez wprowadzenie W takim stanie człowiek nie mógł żyć szczęśliwy. Wprowadzenie śmierci nie było więc tylko i wyłącznie karą, ale też zabezpieczeniem przed utrwaleniem grzesznej natury, jest zniszczeniem planu diabła.

Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich żyjących. Rdz 3, 20

Od tej pory można już mówić o Adamie i Ewie. Małżonkowie nie są już doskonałą jednością, mężczyzna po raz kolejny nazywa kobietę imieniem awwāh, tym razem nie dlatego, że została wzięta z niego, ale dlatego, że jest ona matką wszystkich żyjących (ēm kāl-ḥāj). Zmieniło się to, kim dla mężczyzna była kobieta. Teraz najistotniejsza jest możliwość przedłużenia linii życia przez zrodzenie potomstwa, co w myśleniu semickim jest co najmniej elementem nieśmiertelności, gdyż człowiek żyje w swoich dzieciach i wnukach. Gdy odrzucane było życie po śmierci, to właśnie potomstwo stanowiło o dalszym, metaforycznym, życiu człowieka – stąd bezdzietność była uznawana za przekleństwo, a brat zmarłego miał obowiązek zapewnić mu potomstwo poprzez wypełnienie prawa lewiratu.

Wskazanie, że Ewa była matką wszystkich żyjących zawiera też informację, że wszyscy podlegają władzy grzechu, że nie ma ludzi, którzy byliby wolni od grzesznych pokus. Nie ma jakiegoś „rajskiego plemienia”, które pochodziłoby od potomków zrodzonych w Edenie, a którzy nie odziedziczyliby grzechu pierworodnego.

Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich. Rdz 3, 21

Widzimy tu, że wyznaczenie kary nie jest związane z odtrąceniem człowieka. Zamiast odzienia z liści figowych, ludzie dostają od Boga odzienie ze skóry – mocniejsze, lepiej chroniące przed chłodem czy cierniami. I teraz pytanie: skąd skóra? Bóg mógł, oczywiście ją stworzyć, ale gdy weźmie się pod uwagę interpretację, że wąż utracił nogi, to trochę materiału odłogiem leżało. Innym zastosowaniem, jakie rabiniczna tradycja znalazła dla wężowych pozostałości to… cofnięcie obrzezania Adama, który pierwotnie miałby być właśnie obrzezany, co zostało anulowane z powodu niewierności Bogu.

Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki». Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. Rdz 3, 22-23

Niektórzy komentatorzy wskazują, że w słowach Boga jest ironia: człowiek osiągnął podobieństwo do Stwórcy w zakresie dobra i zła i teraz będzie doświadczał jednego i drugiego bez pozostałych boskich prerogatyw. Aby odciąć Adama (hā-᾽āḏām) od źródła, które mogłoby utrzymać jego zepsutą naturę w tym stanie na wieki, by nie wyciągnął (jišla) ręki po owoc i by nie wziął (lāqah) z Drzewa Życia, Bóg wygnał go (jšalēhȗ), by uprawiał ziemię z której został wzięty (la-‘ǎōḏ ᾽eha-᾽ǎḏāmāh ǎšer luqa). Sens dosłowny nie zawiera idei wygnania. Usunięcia, wysłania poza ogród Eden – tak, ale idea przymusowego opuszczenia miejsca nie jest tak wyraźna.

Człowiek nadal pozostaje mocno związany z ziemią, a jego władza nad stworzeniem nie oznacza zmiany jadłospisu. Ludzie pozostają jaroszami, jedząc tylko to, co sami sobie wyhodują. Obraz rolnika, jako swoistego pierwotnego ideału może być wkładem późnych pokoleń Izraela, które przywykły do osiadłego trybu życia. Choć i pasterz-nomada, taki jak Abraham, mógł widzieć w uprawie roli mniej dochodowy, ale szlachetniejszy sposób zarabiania na chleb, tym bardziej, że w mentalności żydowskiej, w duchu przymierza noahickiego, pożywianie się mięsem wciąż wymagało uznania braku własnej władzy nad życiem i śmiercią poprzez niespożywanie krwi, siedliska życia.

Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia. Rdz 3, 24

Tu już pojawia się jasne wskazanie na wygnanie, poprzez słowo gāraš, którym na przykład Sara posłużyła się, gdy zażądała od Abrahama wypędzenia Hagar i Izmaela (por. Rdz 21,10). Dodatkowym zabezpieczeniem są e-hakkruȋm, czyli cherubowie oraz eṯ-lahaha-erehammihappeeṯ, czyli… Trzeba to rozbić na czynniki pierwsze. „Lahaṭ” może oznaczać albo „płomień”, albo „zaklęcie” (tak jest tłumaczone w Wj 7,11). Słowo „ḥāreḇ” oznacza „miecz”, a „hammihappeeṯ” to „obracająca się” (miecz w hebrajskim jest rodzaju żeńskiego). Różnie to bywało tłumaczone: „i miecz płomienisty i obrotny” w Biblii Gdańskiej, „i płomienisty miecz wirujący”, „et flammeum gladium atque versatilem” w Wulgacie.

Dużo łatwiej jest z cherubami. Jeśli chcemy patrzeć na te Anioły jako na tłuściutkie cherubinki z maleńkimi skrzydełkami, to nie ma chyba bardziej mylnej wizji. Cherub został niejako zapożyczony z wierzeń mezopotamskich (lub też wyrósł niejako obok nich z tego samego, zapomnianego już źródła), gdzie potężne karibu było groźnym duchem stróżującym, wyrażanym często jako skrzydlatego lwa lub byka o ludzkiej głowie. Mojżesz na polecenie Boga umieścił dwa skrzydlate cheruby na wieku przebłagalni (por. Wj 37, 7-9). Cherub strzegł dostępu do świętości i taką funkcję ma w Rdz 3, 24: ma strzec ogrodu przed tym, który miał go uprawiać i strzec (por. Rdz 2, 15).

1M. Lurker, Słownik obrazów i symboli biblijnych, tłum. bp K. Romaniuk, Poznań 1989, s. 256.

2Św. Jan Chryzostom, EfHom XX,2.