Krokodyl, król wszystkich stworzeń, czyli jak z Lotana przez obrzezanie zrobić Lewiatana, a przez ochrzczenie go – Beliara?

Wiele mitologii ma swoje potwory, kreatury, dziwolągi i ostatecznych niszczycieli świata. Mamy harpie, chimery i sfinksy w regionie Morza Śródziemnego. Mamy wymyślonego całkiem niedawno pana Hyde’a. Mamy znacznie starsze japońskie stopy spadające przez dach i domagające się mycia (Ashiarai Yashiki). Mamy Fenrira, wilka z mitologii nordyckiej.

Czy Biblia takich stworów nie posiada? Oczywiście, że posiada! Mamy wszak olbrzymiego Goliata, potomka Refaim – z tych normalniejszych. Obraziłby się na zrównanie ze sfinksem? MOŻE… To dwie bardzo wyróżniające się istoty, w dodatku złączone Księgą Hioba. Ale co z Behemotem i Lewiatanem? Zacznijmy od Lewiatana, bo to ciekawy przypadek.

Po raz pierwszy, gdybyście wzięli do ręki Biblię i przewertowali ją, pojawia się w Księdze Hioba. W trzecim rozdziale jej tytułowy bohater przeklina dzień w którym się narodził, a nawet noc, gdy się począł:

Niech ją przeklną złorzeczący dniowi,

którzy są zdolni obudzić Lewiatana.

Hi 3,8

Lewiatan jest tu tajemniczą siłą, którą ludzie wrodzy rzeczom dobrym, a takim niewątpliwie jest dzień, uważają za coś, co trzeba zbudzić, by dzień zdusić, a więc związaną z nocą, mrokiem, ciemnością. Może tu chodzić o pogan, albo ludzi, którzy nienawidzą świata.

Potem mamy obszerny opis, opisujący niepokonanego zwierza. Jednak na początek zacznijmy od imienia. Jego imię pochodzi od לֵוְיָה, liwjāh, liwja, czyli „wieniec”. To powiązanie z wieńcem wskazywać będzie na na wężowatość, krętość Lewiatana, która wraca za niedługo w rozdziale 26., gdy mowa o mocy Boga:

12 Potęgą wzburzył pramorze,

roztrzaskał Rahaba swą mocą,

13 wichurą oczyszcza strop nieba

i Węża Zbiega (נָחָשׁ בָּרִיחַ, nāḥāš bārȋaḥ, nachasz bari’ach) niszczy swą ręką.

Hebrajskimi słowami na węża lądowego są nachasz i szaraf i z takimi gadami spotykali się Izraelici. Znali je dobrze, jednak morze skrywało tajemnice, sekrety i było strefą obcą. Pamiętajmy, że mówimy o bardzo lądowym narodzie, a myśl, że istnieje ogromna, przepastna głębia, którą może zamieszkiwać cokolwiek – budziła lęk nawet w zawodowych marynarzach.

Jednak kim jest wspomniany tu Rahab? Jest to, co ciekawe też potwór morski czy też wodny, co chyba niekoniecznie odpowiadało dawnym tłumaczom. Ksiądz Wujek tłumaczy to na „Mocą jego nagle się morza zebrały, a roztropność jego poraziła hardego”, zaś Biblia Króla Jakuba tą samą logiką oddaje jego imię na „proud”. Kochanowski wolał „wieloryba”.

Wspomnienie pramorza zaś wskazuje na dość powszechny na Bliskim Wschodzie motyw kosmicznej walki, powodującej powstanie świata lub utrzymywanie go w ładzie. Zazwyczaj to najwyższy Bóg toczył tę walkę z jakimś prabogiem, a także z jego potworami. Co więcej, to „morze” w hebrajskim nazywa się יָם, jām, jam, czyli tak samo, jak jeden z bogów lokalnych, tożsamy dla Semitów z morzem. Możliwe że ten fragment jest przypisaniem Bogu Izraela zwycięstwa nie tylko nad Rahabem i Lewiatanem, ale też bogiem sąsiedniego ludu. O tym szerzej w części mitologicznej.

Prawdziwie porażający obraz Lewiatana dostajemy jednak w rozdziałach 40. i 41. Księgi Hioba, gdzie Bóg, by wytłumaczyć przyjaciołom Hioba swą własną moc daje obszerny opis tego stwora.

25 Czy krokodyla chwycisz na wędkę
lub sznurem wyciągniesz mu język,
26 czy przeciągniesz mu powróz przez nozdrza,
a szczękę hakiem przewiercisz?
27 Może cię poprosi o łaskę?
czy powie ci dobre słowo?
28 Czy zawrze z tobą przymierze,
czy wciągniesz go na stałe do służby?
29 Czy pobawisz się nim jak z wróblem,
czy zwiążesz go dla swych córek?
30 Czy towarzysze go sprzedadzą,
podzielą go między kupców?
31 Czy przebijesz mu skórę harpunem,
głowę mu dzidą przeszyjesz?
32 Odważ się rękę nań włożyć,
pamiętaj, nie wrócisz do walki.

41,1Zawiedzie twoja nadzieja,

bo już sam jego widok przeraża.

2 Kto się ośmieli go zbudzić?

Któż mu wystąpi naprzeciw?

3 Kto się odważy go dotknąć bezkarnie? –

Nikt zgoła pod całym niebem.

4 Głosu1 jego nie zdołam przemilczeć,

o sile wiem – niezrównana.

5 Czy odchyli kto brzeg pancerza

i podejdzie z podwójnym wędzidłem?

6 Czy otworzy mu paszczy podwoje? –

Strasznie jest spojrzeć mu w zęby.

7 Grzbiet ma jak płyty u tarczy,

spojone jakby pieczęcią.

8 Mocno ze sobą złączone,

powietrze nawet nie przejdzie.

9 Tak jedna przylega do drugiej,

że nie można rozluźnić połączeń.

10 Jego kichanie olśniewa blaskiem,

oczy – jak powieki zorzy:

11 z ust mu płomienie2 buchają,

sypią się iskry ogniste.

12 Dym wydobywa się z nozdrzy,

jak z kotła pełnego wrzątku.

13 Oddechem rozpala węgle,

z paszczy tryska mu ogień.

14 W szyi się kryje jego potęga,

przed nim skacząc biegnie przestrach,

15 części ciała spojone,

jakby ulane, nieporuszone.

16 Serce ma twarde jak skała,

jak dolny kamień młyński.

17 Gdy wstaje, mocni drżą ze strachu

i przerażeni tracą przytomność.

18 Bo cięcie mieczem bez skutku,

jak dzida, strzała czy oszczep.

19 Dla niego żelazo – to plewy,

brąz – niby drzewo zbutwiałe.

20 Nie płoszy go strzała z łuku,

kamień z procy jest źdźbłem dla niego.

21 Dla niego źdźbłem maczuga,

śmieje się z dzidy lecącej.

22 Pod nim są ostre skorupy,

ślad jakby wału zostawia na błocie.

23 Głębię wód wzburzy jak kocioł,

na wrzątek ją zdoła przemienić.

24 Za nim smuga się świeci na wodzie,

topiel podobna do siwizny.

25 Nie ma mu równego na ziemi,

uczyniono go nieustraszonym:

26 Każde mocne zwierzę się lęka

jego, króla wszystkich stworzeń»4.

Opis pancerza, ale także pewne elementy zachowania kazały tłumaczom Tysiąclatki nazwać Lewiatana „krokodylem”. Chodzi tu oczywiście o pancerne ciało, ziemno-wodną naturę (skoro zostawia ślady w błocie), prychanie (a także zionięcie ogniem – tłumaczone rozbłyskiem światła w kropelkach wody). Może też wskazywać na to zwierzę burzenie wody, które łączy się z tym, jak krokodyle rozrywają ofiarę – poprzez obroty całego ciała wokół własnej osi. Ta czynność ma nawet swoją angielską nazwę, „death roll”. To też tłumaczy, czemu jego siła spoczywa w szyi.

Czy jednak to proste rozwiązanie ma sens? Teoretycznie tak, krokodyle znane były Izraelitom z Egiptu, gdzie były czczone w związku z bogiem Sobkiem na przykład w Szedet, znanym też jako Krokodilopolis. Czy nie było logiczne, by takiego przerażającego zwierza uznać za potwora? Raczej uznałbym, że krokodyl był podstawą, mocno wyolbrzymioną, dla tego obrazu choć sama wizja Lewiatana jako potężnego stwora morskiego była od niego niezależna.

Oczywiście ukazanie mocy Lewiatana ma tu na celu wskazanie, że choć sam Lewiatan jest straszliwy i niepokonany, Bóg ma nad nim władzę, jest znacznie mocniejszy i gdyby chciał, to upolowałby go, albo potraktowałby Lewiatana, jak pupilka, niegroźne zwierzątko dobre dla małych dziewczynek. Wróbelka.

Ty, człowieku, choćbyś użył potężnej broni, nie zarysujesz jego pancerza. A Bóg…? Złapie go i ujarzmi, albo zabije. I o czymś takim wspomina Psalm 74:

„Ty zmiażdżyłeś łby Lewiatana, wydałeś go na żer potworom morskim”

Hebrajski wyraźnie wskazuje na to, że głów było więcej niż jedna. Czy zatem było więcej Lewiatanów, a więc może „Lewiatan” oznacza jakąś grupę czy gatunek? Rozwiązanie podsuwają nam pieczęcie cylindryczne, gdzie widzimy morskiego węża z siedmioma głowami. Nadal jednak pozostaje problem czasu przeszłego.

Czy Lewiatan był dla autora tego psalmu martwym, wymarłym stworzeniem – jak dinozaury dla nas? O tym w części o tradycji, ale teraz zajmijmy się tymi, którzy tego Lewiatana zjedli, choć ten temat i tak w tej tradycyjnej sekcji wróci. W Tysiąclatce to „potwory morskie”. U ks. Wujka – „ludzie Murzyńskie”. W Biblii Warszawskiej „zwierzęta pustyni”. W Biblii Ekumenicznej „lud pustyni”. Po hebrajsku עָם לְצִיִים, ‘ām lᵉṣijȋm, am lecijim, lud mieszkający w dziczy.

To, że Lewiatan jest powiązany z morzem widać w kolejnym wspominającym Lewiatana Psalmie czyli Ps 104.

25 Oto morze wielkie, długie i szerokie,

a w nim jest bez liku żyjątek

i zwierząt wielkich i małych.

26 Tamtędy wędrują okręty,

i Lewiatan, którego stworzyłeś na to,

aby w nim igrał.

Autor tego Psalmu wykazuje niezwykłą jak dla Żyda fascynację morzem, a zwłaszcza mnogością form życia, jakie w nim mieszkają, a także okrętami. Nieźle jak na naród, którego najsłynniejszy marynarz odbył podróż w brzuchu ryby. Wśród istot morskich jest i Lewiatan, ale co ważniejsze mamy podaną jego funkcję – ma „igrać” w morzu. Tę czynność oddaje czasownik שָׂחַק, śāḥaq, sachaq, oznaczający zabawę, rozrywkę, śmiech.

TAK NA MARGINESIE, widać tu ewolucję języka, bo czasownik צָחַק, ṣāḥaq, cachak jest składową imienia יִצְחָק, Jiṣḥāq, Jicchaq, czyli „Izaak”, biorącego się od tego, że słysząc zapewnienie Boga o tym, że Sara urodzi syna Abraham upadł na twarz i zaśmiał się: וַיִּצְחָק, waj-jiṣḥāq, waj-jicchaq).

Więc ten autor uważał Lewiatana za stworzenie Boże, całkowicie mu podległe i będące uzupełnieniem piękna stworzenia. Celem istnienia Lewiatana jest to, żeby się bawił w morzu… Ot, igrzysko Boże. Czy autor uznawał, że stwór powstał z tym (jakże ambitnym!) zadaniem i potem został ubity, by nakarmić… Nakarmionych zostawmy na potem.

Ale widzimy tu rolę Lewiatana, niewyobrażalnej potęgi, przeciw której człowiek nie może się równać – sprowadzonej do zwierzątka, boskiej maskotki wobec potęgi Boga.

Dalej mamy Izajasza i jego zapowiedź:

W ów dzień Pan ukarze swym mieczem

twardym, wielkim i mocnym,

Lewiatana, węża płochliwego,

Lewiatana, węża krętego;

zabije też potwora morskiego1.

A więc śmierć Lewiatana ma nastąpić później, co tłumaczy opowieści o jego potędze, widocznej dla śmiertelnych, jak Hiob. Ma on tu przydomki: „Wąż Płochliwy” (נָחָשׁ בָּרִיהַ, nāḥāš bārȋah, nahasz bari’ah) i „Wąż Kręty” (נָחָשׁ עֲקַלָּתוֹן, nāḥāš ‘ǎqallāṯȏn, nachasz aqallaton). I, jeśli założymy wyjątkowość tej istoty, ten fragment także przeczy opowieściom o zabiciu Lewiatana z Psalmu 74.

Co więcej, „potwór morski” (הַתַּנִּין אֲשֶׁר בַּיָּם, hattannȋn ᾽ǎšer bajjām, hat-tanin aszer baj-jam) to wąż, który jest w morzu. Gdy w Wj 7,9 Bóg mówi: „«Jeśli faraon powie wam tak: „Uczyńcie cud na waszą korzyść”, wtedy powiesz Aaronowi: Weź laskę i rzuć ją przed faraonem, a przemieni się w węża (יְהִ֥י לְתַנִּֽין, jᵉhȋ lᵉṯannȋn, jehi le-tannin)”. Tysiąclatka ma tu nawet w przypisie, że słowo „wąż” oznacza „smoka”.

Ale czy smok i Lewiatan nie są z sobą tożsame? Tożsami? Jeśli uznamy ich za osoby, czyli byty anielskie. W Apokalipsie mamy „smoka czerwonego wielkiego” (δράκων πυρρός μέγας, drakon pyrros megas) z siedmioma głowami i siedmioma diademami (Ap 12). W wersie 14 tego rozdziału jest jednak nazwany ὄφις, ofis, czyli po prostu „Wąż”. Jej sługa, Bestia (θηρίον, Terion) z identyczną ilością głów, ale siedmioma koronami na niewskazanej liczbie rogów pokazuje się w kolejnym rozdziale wraz z inną bestią (także θηρίον, Terion), z dwoma rogami jak baranek i mówiącą jak smok (κέρατα δύο ὅμοια ἀρνίῳ, καὶ ἐλάλει ὡς δράκων, kereta duo homoja arion kai elalei hos drakon).

Możliwe, że problematyka przetłumaczenia wszystkich terminów z hebrajskiego i bardzo symboliczny język greckojęzycznej, acz spisanej przez Żyda, Apokalipsy św. Jana poskutkowały daleko idącymi wnioskami, o których później. Dość, że łączono każdego smoka z bytem złym, diabłem i szatanem zgodnie z wersem 9. 12. rozdziału:

I został strącony wielki Smok (‘ό δράκων μέγας, ho drakon megas),

Wąż starodawny (όφις ο αρχαιος, ofis ho archaios)

który się zwie diabeł (Διάβολος, Diabolos) i szatan (Σατανας, Satanas),

zwodzący całą zamieszkałą ziemię,

został strącony na ziemię,

a z nim strąceni zostali jego aniołowie.

Więc tu Smok Wielki jest przedwiecznym wężem, tożsamym z diabłem i szatanem, a więc zapewne przywódcą złych duchów. Co ciekawe padają tu dwa terminy: grecki diabolos i semicki satanas wskazujące inne cechy. Diabolos dzieli zgodnie ze znaczeniem przedrostka δια-, dia- zaś hebrajski שָׂטָן, śāṭān, satan bycie przeciwnikiem, oskarżycielem.

To apokaliptyczne rozumienie przełoży się na znaczenie imienia „Lewiatan” we współczesnej chrześcijańskiej kulturze. Jak pisze Bartłomiej Grzegorz Sala:

„Do dziś jednak Lewiatana jako demona postrzegają wokółchrześcijańskie sekty, uporczywie wypatrujące znaków jego obecności w świecie2”.

Ale wróćmy do korzeni. Skąd pomysł na Lewiatana, morskiego potwora wrogiego ludzkości?

1. Mityczne korzenie Lewiatana

Lewiatan nie wziął się znikąd. Znany był ludom sąsiadującym z Izraelem, jednak pod innym imieniem i w innej funkcji. Nie był jedynie stworzeniem, ale raczej niszczycielską, straszliwą siłą na niemal boskim poziomie. Nie jest to dziwne. Najpotężniejsze okręty, a nawet pałace były niczym wobec potęgi morza, która wszak potrafiła wystąpić ze swych granic w ramach tsunami.

Tak Na Marginesie

W sumie, dziwne, że teraz – wiedząc, że podobny kataklizm mógł dotykać wszystkie nadbrzeżne kultury – używam nazwy japońskiej.

Żeglarze mogli wyobrażać sobie straszliwe węże, niszczące okręty i pożerające marynarzy i pasażerów. Morze wszak jest niezwykle głębokie i wielkie, a nawet najwspanialsze korabie jedynie ślizgają się po jego powierzchni. Chyba że zabawią w Titanica.

W starożytności nie mieliśmy nawet dokładnych map raf, wiele zależało od prądów, wiarygodności lokalnych przewodników (najbardziej zaufani wprowadzali okręty do portów za spora kasę). Gdy okręt wypłynął z macierzystego portu, ale nie dotarł do portu docelowego wytłumaczenie mogło być różne. Mogli się rozbić na skałach, fale mogły zalać pokład, mogli zostać zaskoczeni przez ciszę morską i umrzeć z głodu. Mogli ich napaść piraci. Oczywiście mógł też ich pożreć potwór.

To lepsze niż rozciągnięta na wiele dni katorga po tym, jak zapuścili się na nieżeglowne wody albo wylądowali na bezludnej wyspie, albo list z żądaniem okupu zatonął wraz z jego dostawcą. Tak więc choćby Grecy mieli Krakena, całą masę syren, hydrę, Scyllę, Charybdę… Nawet cyklop Polifem jest powiązany z Posejdonem! A Grecy nie byli przecież jedynym ludem zamieszkującym brzegi nawet samego Morza Śródziemnego.

Wiele cywilizacji starszych od Homera istniało w tym regionie. Niektóre z tych ludów znajdziemy w Biblii, jak Hetytów, na których pieczęciach cylindrycznych są widoczne wielogłowe smoki, utożsamiane z Lewiatanem. W Babilonie znana była Tiamat, pramatka, ucieleśniająca słone wody – wyobrażana w postaci węża o pięciu głowach, a ostatecznie zabita została przez Marduka. Z jej przepołowionego ciała, poprzez podział na wody słone i słodkie, powstały niebo i ziemia.

W Ugarit siedmiogłowy Lotan był członkiem dworu boga morza, Jama, z którym walczył bóg urodzaju – Baal. Byli oni jednak bóstwami pośrednimi wobec najwyższego boga, Ela. I to ten pierwszy, Jam, był jego ulubieńcem. Semickie słowo יָם, jām, jam oznacza „morze” i nie tylko w tym semickim języku Jam jest tożsamy lingwistycznie z morzem, choć był też bogiem rzeki. Co ciekawe, tegoż boga mieszkańcy Ugarit za złą istotę – nie tylko Lotana. Jako lud rolniczy, ale jednak nadmorski widzieli w morzu zagrożenie, z którego strony nadchodziły burze, które mogły powodować powodzie i tym samym zniszczenie plonów.

Za: https://thestrangemythworld.files.wordpress.com/2015/09/lotan-2.jpg

Stąd ważny był bóg płodności, Hadad-Baal, chroniący swój lud przed zachłannym i niebezpiecznym Jamem i jego potworami – takimi jak Lotan, którego zabił. Fragment o tym mówiący brzmi:

Gdy zabiłeś Ltn, żmiję prędką,

Zniszczyłeś żmiję krętą

Potężną z siedmiu łbami.

A także opis wydarzeń między Baalem a Mot, bogiem podziemi:

Przypomnijmy tu sobie wers Iz 27,1:

W ów dzień Pan ukarze swym mieczem

twardym, wielkim i mocnym,

Lewiatana, węża płochliwego,

Lewiatana, węża krętego;

zabije też potwora morskiego.

Widzimy tu uderzające podobieństwo, jednak w innym epizodzie Baal musi odpocząć po tym boju i przyjmuje zaproszenie od boga podziemi, Mota (hebr. מות, m-w-t wskazuje na czynności umierania), który go podstępem więzi:

Mot zwraca się do Gapana i Ugara, wysłanników, którzy przynieśli mu orędzie Baala, przekazuje im to, co maja powtórzyć swemu panu. Sławi przy tym Baala za to, że zsyłając gromy i deszcz pokonał Lotana, siedmiogłowego smoka, potwora morskiego. Sam zaś żaląc się na swe nędzne położenie, gdyż umiera z wycieńczenia, zapraszam Baala, by przybył do niego, zasiadł do uczty i ugasił swe pragnienie3.

Jak się domyślacie, Bóg Izraela nie musiał odpoczywać.

Jak widzimy, zapewne Żydzi oczywiście przejęli Lotana i jego wrogi charakter, ale zmienili jego rolę – z towarzysza jednego bóstwa (Jama) i pośredniego przeciwnika innego (Baala) na jedno ze stworzeń Jedynego Boga, co najwyżej zbuntowane. Nadal jest on straszliwym i niepokonanym stworem, zwiastunem końca świata, ale nie jest groźny dla Stwórcy, który może go zabić ot, tak.

3. Apokryfy

Jeśli coś pojawia się w Biblii krótko i pobieżnie, ale jest straszliwie ciekawe i można z tego zrobić fajne elementy zdobnicze, to na pewno jest tego więcej w apokryfach. I tak w Apokalipsie Abrahama patriarcha rozmawia z Jaelem, aniołem, który o sobie mówi: „Zostałem ustanowiony do poskramiania Lewiatanów, gdyż to ja oddalam ataki i groźby wszelkiego smoka” (ApAbr 10,10). Więc jest tu jasne wskazanie na liczbę mnogą. Czy zatem „lewiatan” był gatunkiem, a nie imieniem własnym? Możliwe, że jak sugeruje Bartłomiej Grzegorz Sala, jest to efekt tłumaczenia, które pierwotnie zawierało odniesienie do הַתַּנִּינִם הַגְּדֹלִים, hatanȋnim hag-gᵉdōlȋm, hataninim haggedolim z Rdz 1,21, tłumaczonego w Tysiąclatce na „wielkie potwory morskie”.

Dalej Abraham ma objawienie o naturze świata i gdy patrzy pod swoje stopy widzi nie tylko „armię ludzi i niegodziwości ich dusz”, ale też:

„Morze i jego wyspy, jego zastępy i jego sługi, Lewiatana i jego królestwo, jego łoże i jego groty, świat spoczywający na nim i trzęsienia jego i poruszenia ziemi z jego powodu”. (ApAbr 21,4).

Choć morze jest tu raczej pewnym elementem stworzonego świata, mające nie tylko swoje wyspy, ale też „zastępy” i „sługi”. Co może wskazywać na anioły, ale też czcicieli. W połączeniu z ugaryckim bogiem Jamem-Morzem, może to wskazywać na pewne uporządkowanie, w ramach którego Lewiatan przemierza świat podwodny jako element jego podwalin.

Co ciekawe, ten fragment pozwala nam zrozumieć, czemu Lewiatan był taki groźny. A także widzimy, jak świetnie wpisuje się w znane ludom nadmorskim powiązanie trzęsień ziemi z władzą nad morzem. Lekki wstrząs odczuwalny pod nogami mógł być powiązany z epicentrum ulokowanym pod powierzchnią wód, a więc z nadchodzącą falą, która za jakiś czas uderzy w nabrzeże, a jeszcze wcześniej – w statki będące już na morzu, w trasie, a więc może i w ich bliskich.

Wyobraźcie sobie potężną istotę, której jesteście w sumie obojętni. Ona się przeciąga i zabija setki ludzi. Albo jest na rozkazy Boga, ale i tak może was zniszczyć bez większego wysiłku.

To coś jak Godzilla przechodząca przez miasto, by spotkać Ghidorę, w nosie mając to, że właśnie ogonem rozwaliła wieżowiec pełen ludzi. Może więc Lewiatan był takim semickim kaiju?

Kolejna wzmianka znajduje się w Pierwszej Księdze Henocha, inaczej zwaną Księgą Henocha Etiopską. Tam w opisie końca świata, czy to chwilowego (Potopu) czy to trwałego rozdzielone są dwa potwory.

„W owym dniu zostaną rozłączone od siebie dwa potwory: żeński potwór, któremu na imię Lewiatan, zamieszka głębokości morza nad źródłami wód, natomiast [potwór] męski o imieniu Behemot zajmie swoją piersią ogromną pustynię zwaną Dendain [leżącą] na wschód od ogrodu, gdzie mieszkają wybrani i sprawiedliwi, gdzie mój pradziad został przyjęty, będący siódmy od Adama, pierwszego człowieka, którego stworzył Pan Duchów.” (HenEt 60,7-8).

I to nawiązuje nieco do opisu biblijnego: wszak Behemot został opisany w kanonicznej Księdze Hioba nieco wcześniej niż Lewiatan. Czy nie byłoby więc czymś ciekawym powiązanie ich ze sobą nie tylko jako najpotężniejszych istot świata? Po czym rozdzielenie ich przez wysłanie jednego w najmokrzejszą część świata, dolne źródła ziemi (te z których wydobyły się słone wody Potopu, te pochodzące z Wielkiej Otchłani – por. Rdz7,11) i drugą w najsuchszą – na pustynię.

IV Księga Ezdrasza (6, 49-52) tak opisuje piąty dzień stworzenia, gdy powstawały istoty morskie:

Wtedy zachowałeś dwie dusze, z których jedną nazwałeś Behemotem, a drugą nazwałeś Lewiatanem. Oddzieliłeś je jedną od drugiej; nie mogła ich bowiem objąć część, gdzie zebrana była woda. I dałeś Behemotowi jedną część, która została osuszona trzeciego dnia, aby w niej zamieszkał, gdzie są tysiące gór. Lewiatanowi zaś dałeś siódmą część mokrą. I zachowałeś je na pokarm dla tych, których chcesz i kiedy chcesz.

I Lewiatan i Behemot są tu unikalnymi, jednorazowymi egzemplarzami, istniejącymi w tej liczbie od zarania dziejów, a ich ogrom wymaga rozdzielenia stworów od siebie i wyznaczenia dwóch różnych obszarów zamieszkania. Wraca idea przeznaczenia ich na jakąś ucztę w przyszłości.

Jako, że ten apokryf, powstały zapewne w I w. po Chr. skupia się na losie wybrańców i potępieńców – motyw uczty, w czasie której nagradza się zwycięzców i przeklina pokonanych jest tu zrozumiały. Ewidentnie stanowi przykład żydowskiego poczucia wybraństwa i jako goje nie powinniśmy mieć nadziei posmakować lewiataniny.

Poprzez połączenie z janowo-apokaliptycznymi bestiami i wielkim smokiem Lewiatan nie miał takiego znaczenia w chrześcijańskiej tradycji, jak miało to miejsce w judaizmie. Bardzo charakterystyczny motyw możemy znaleźć w Zapytaniach Bartłomieja (I-II w. po Chr., język grecki), w opisie Beliara, trzymanego w Piekle przez sześciuset sześćdziesięciu aniołów i związanego ognistymi łańcuchami:

„Miał on tysiąc sześćset łokci wysokości i czterdzieści łokci szerokości. Jego oblicze było jak błyskawica ognia, ale oczy miał ciemne, a z jego nozdrzy wydobywał się śmierdzący dym. Jego pysk był jak otwarta przepaść o stromych ścianach, jego jedyne skrzydło miało siedemdziesiąt łokci”4.

Wężowaty kształt (miał proporcje szerokości do długości 1:40, jego wzrost był szerokością do drugiej potęgi), zwrócenie uwagi na niebezpieczne zianie i wspomnienie o ogniu budzi skojarzenia z Lewiatanem i tak rozumie to redakcja, wskazując na to w przypisie.

Mając but Apostoła na karku potwór tłumaczy, że nazywał Satanael, czyli „Anioł Boga”, potem zaś po buncie został nazwany „Szatanem”, czyli „Aniołem przełożonym Tartaru”. był ukształtowany jako pierwszy z Aniołów z garści ognia, dopiero potem był Michał, Gabriel, Uriel, Rafał, Natanael i sześciu innych, którzy trzymają go w ryzach5 (ZapBar 4,25-29).

Z Lewiatanem Beliara łączy także groźba, że gdyby zostałby uwolniony zniszczyłby ziemię w ciągu trzech dni, co koresponduje z tekstem z Księgi Hioba o tych, którzy są zdolni zbudzić Lewiatana. W wersie 46 „Rzecze Bartłomiej: „Zamilknij, wężu głębiny”. W wersach 52-60 Szatan-Beliar opowiada jak upadł, nie chcąc pokłonić się nowo stworzonemu człowiekowi i chcąc być równy Bogu, a także jak zwiódł Ewę. Wspomina, że dawniej obiegał ziemię, podobnie jak Szatan w Hi 2,2. Jako anioł zemsty miałby ku temu powód – szukałby krzywd, którym trzeba zadośćuczynić.

Istota ta więc łączy w sobie cechy Lewiatana, Szatana i Węża Rajskiego, świetnie więc opisuje chrześcijańskie podejście do tego pierwszego. Jednocześnie jest tu jakieś połączenie z żydowską tradycją o tym, że Lewiatan miał domagać się pozycji równej Bogu.

4. Tradycja żydowska

Zacznijmy od Michy Jozefa Ben Goriona, gdyż ten krytyk irracjonalizmu, zbiera te najpikantniejsze legendy i tradycje. I tak opisuje stworzenia morskie, powstałe w piątym dniu stworzenia, wskazując, że te wielkie miały być pokarmem Lewiatana. A raczej, w tym wydaniu językowym: „Liwjatana”, potężnego smoka. Jego siedziba znajduje w wodach dolnych, czyli w morzach (wody górne to otchłań nad sklepieniem niebieskim). Gdy przychodzi pora karmienia Liwjatan rozdziera paszczękę, a wszelkie próby ucieczki kończą się tylko i wyłącznie trafieniem w gardziel bohatera odcinka6.

Wyobraźmy sobie wir, porywający statki, ale i stworzenia morskie, które znalazły się za blisko. Żeglarze na statku wciąganym przez coś takiego mogli czuć się bezsilnymi, ale i pobocznymi ofiarami strasznej istoty, która miała pochłonąć jedynie największego w okolicy wieloryba. Wydostawszy się, choćby na desce z wraku statku, zmiażdżonego przez prądy zamykającego się wiru woleli myśleć, że to celowe działanie wielkiego stwora, niż po prostu prąd morski czy zawalenie podmorskiej jaskini.

Liwjatan miał też samicę, ale przez swój ogrom gatunek był niebezpieczny, więc samiec został wytrzebiony (czyli wykastrowany) a samica zabita. Jej mięso, podobnie jak mięso samicy „wielkiego byka reem” lub też Behemota lub oddzielnej istotyzostało zasolone i stanie się posiłkiem sprawiedliwych u końca czasu7.

Zatrzymajmy się tu na chwilę. Ta tradycja ukazuje nam nie tylko nieidealny świat, posiadający przynajmniej jednego wielkiego drapieżnika (a raczej mięsożernego potwora), dokarmianego przez Boga. Co gorsza Bóg sam nie wiedział, co tworzy, skoro co najmniej dwa z Jego stworzeń (Behemot, Reem i Lewiatan), gdyby się rozmnożyły – zniszczyłyby świat. Musiał on, w tej wersji, naprawiać swój błąd. Ewentualnie – stworzył istoty, których celem po wielu wiekach życia było zostanie upieczonymi przez zbawionych na końcu czasów. Z drugiej strony, ta idea, że Bóg zapewnia pokarm Lewiatanowi równie świetnie koresponduje z tekstem o tym, że został on stworzony jako ozdoba świata, by igrał w morzu z Psalmu 104 jak z tym, że to po prostu tucznik. Pozostałe zwierzęta są tu niejako karmą dla tego karpia w stawie hodowlanym czy też w oceanicznym akwarium świata.

Tak Na Marginesie

Jest tu problem z legendami, gdyż przez swój ludowy charakter są one niespójne z teologią tego nurtu, który stanie się potem ortodoksją. Mamy różne drogi podejścia do takich legend. Pierwsza to zignorowanie – udawanie, że nigdy się takich nie słyszało. Druga to wyśmianie, wykpienie, bo to „nie nasza wersja”. Trzecia próbuje je pozbierać i uspójnić, rozsypane po różnych szkołach, źródłach i tradycjach mity zebrać w mitologię, zbiór mitów. Czwarte podejście to próba racjonalizacji, połączenia z ortodoksją. Piąte – odrzucenie ortodoksji na rzecz ślepego zawierzenia legendzie. Szóste – zrównanie najwiarygodniejszej ortodoksji z najgłupszą legendą. Siódme – zrównanie najgłupszej legendy z najwiarygodniejszą ortodoksją.

Ciekawe są tu przypisy tłumacza. Liwjatan miał obrażać Boga, twierdząc, że sam stworzył morza a Stwórca nie miał tu żadnego udziału. Wskazuje on też, że Bóg nie mógł zabić bezczelnego stwora, a jedynie okaleczyć tak, że zdechnie on od tych ran w dniu sądu8. Sugeruje, że Lewiatan miał dwie głowy, albo na gatunek dwa osobniki o imionach: Płochliwy i Kręty, co pasuje do Iz 27,1, ale też informacji o głowach stwora w liczbie mnogiej.

Akcentowano nie tylko ogrom, ale też piękno Lewiatana, powodujące, że Bóg bawi się z nim przez trzy godziny dziennie. Według Księgi Henocha Etiopskiej dzień miał w ciągu roku do 12 godzin w 18-godzinnym cyklu, więc poświęcanie nawet do 1/4 na zabawę ze zwierzątkiem tłumaczyłoby wiele z paradoksu zła w świecie. Późniejsze systemu mówiły o 24-godzinnym cyklu dnia i nocy, ale to nadal

Oczywiście, przeznaczeniem Lewiatana na końcu czasów także się zajął tłumacz – poza zostaniem daniem głównym, resztki będą sprzedawane na ulicach Jerozolimy, a jego skóra posłuży do zbudowania namiotów dla ucztujących – pozostałość z niej posłuży do okrycia miasta wspaniałym, błyszczącym baldachimem. Pamiętajmy, że ta Jerozolima miała mieć epickie rozmiary, a więc epicką ilość mieszkańców, z których każdy chętnie naje się lewiataniny nawet za epicką kasę – bo go będzie stać. A więc i baldachim był epicki. Robert Graves jednak tłumaczy to tak, że skóra Lewiatana ozdobi mury – więc może miały to być sztandary na ich bokach. Tańsze i wydajniejsze niż zadaszenie nad całym miastem.

Encyklopedia tradycji żydowskich i legend Untermanna nazywa Lewiatana królem wszelkiego morskiego stworzenia, ponawia wątek z celowym zabiciem samicy, ale też wskazuje dwie ciekawe wersje śmierci samca lub bez Lewiatana traktowanego indywidualnie. W pierwszej, gadzinę ubije na końcu świata archanioł Gabriel, w innej zetrze się Lewiatan z Behemotem. Lewiatan umrze od rogów Behemota, zaś Behemot od ostrych płetw Lewiatana. Skutkiem będzie budowa baldachimów ze skóry i główne danie z mięsa dla sprawiedliwych, ale z Lewiatana.

Być może ten pierwszy wątek powodował, że Lewiatana kabała utożsamiła z symbolem Samaela, skazanego na zagładę, księcia zła. Inną sławną postacią zamieszaną w losy bestii był Jonasz – ten od Niniwy, wezwania, ucieczki na morze, potem psalmów gastrologiczno-ichtiologicznych, a którego według połknęła ryba przeznaczona na pokarm dla Lewiatana. Prorok, w końcu słynący z odwagi (choć raczej głupiej), bo przeciwstawił się Bogu – zagroził stworowi, że jeśli zje jego środek transportu, to na końcu dziejów sam przyjdzie i… go upoluje. Więc Lewiatan odpuścił.

A Jonasz nie był najwybitniejszym prorokiem. Był wrogiem sprawiedliwych Niniwitów i uciekał przed Bogiem. Może stąd skojarzenie z Wężem Płochliwym.

Jak duża mogła być taka ryba, czy też wieloryb? Robert Graves przytacza taki cytat:

Lecz raz raw Safra, podróżując statkiem, ujrzał dwurożną bestię, wystawiającą łeb z wody. Przeczytał wyryte na jej rogach słowa:

«To drobne stworzenie morskie, mierzące zaledwie trzysta mil, wkrótce posłuży Lewiatanowi za pożywienie.»9

Coś jak z opisem, do kogo należy pojemnik z jedzeniem w firmowej lodówce. Albo jak tablica z literkami do badania jakości wzroku.

Lewiatan miał mieć także władzę nad wszelkim stworzeniem morskim, a nawet posiadać tron na wyniosłej skale w głębinach10.

Całkiem sprytne zastosowanie znalazła też tradycja dla skóry samicy tego gatunku. Kojarzycie, jak Adam i Ewa wyszli z Raju w sporządzonych przez Boga skórzanych odzieniach? W każdym razie miała to być skóra pani Lewiatanowej. Ale i to można pogodzić z tym, że Samael był wężem rajskim, a więc i Lewiatanem. Po nakazie pełzania w prochu ziemi, w pobliżu leżało kilka niepotrzebnych nikomu nóg, a na nich skóra.

Ciekawy wątek dotyczy ciernika, czyli rybki chalkis, która jako jedyna pośród stworzenia ma moc poskromienia Lewiatana, gdyż jest tak mała, ale i na tyle silna, że wciska się pod jego łuski. Jeśli kiedykolwiek mieliście drzazgę pod paznokciem albo ziarnko piasku pod powieką – albo jesteście perłopławem – znacie ten ból. Chalkis została podobno stworzona po to, by trzymać Lewiatana w ryzach.

1Iz 27,1.

2B.G. Sala, W. Ostoja-Lniski Wydawnictwo Bosz, Bestie i potwory biblijne: istoty fantastyczne dziel kanonicznych i apokryfów, Olszanica 2019, s. 48.

3W. Tyloch, Odkrycia w Ugarit a Stary Testament, Warszawa 1980, s. 47.

4Zapytanie Bartłomieja 4,13 [w:] Apokryfy Nowego Testamentu Ewangelie apokryficzne. Tom 1, część 2 Św. Józef i św. Jan Chrzciciel, Męka i Zmartwychwstanie Jezusa, Wniebowzięcie Maryi, t. 1, Kraków 2021, s. 768.

5Przy czym tekst wersu 29. gubi tu albo jedno imię z pozostałych karzących Beliara-Szatana aniołów, bo pięciu ma imiona a sześciu nie albo zalicza go także do aniołów zemsty.

6Por. Micha Ben Gorion, Żydowskie legendy bilijne, część 1, przekł Robert Stiller, Uraeus, s. 24.

7Por. tamże, s. 25.

8Por. tamże s. 302.

9R. Graves, R. Patai, Mity Hebrajskie. Księga Rodzaju, przekł. R. Gromadzka, s. 44.

10Tamże.

Dodaj komentarz