Związanie Izaaka (Rdz 22). Komentarz do Księgi Rodzaju, cz. 34.

poprzedni post

spis treści

następny post

4.4. Moria

Dochodzimy do chyba najbardziej zapalnego fragmentu Biblii jeśli chodzi o komentarze zarówno wierzących jak i niewierzących. Akeda, czyli „Związanie Izaaka” stawia w świetle co najmniej niekorzystnym zarówno Boga jak i Abrahama. Ta historia wyzwala emocje, które są dla nas ważne: niechęć wobec krzywdzenia dzieci, pogardę wobec ofiar z ludzi (rytualnie czy nie), niechęć wobec władzy absolutnej (tu: ojca nad dzieckiem), religijny fanatyzm. Zmusza nas do myślenia, zmusza do zadawania pytań. Nic dziwnego, ze obrosła ona ogromem komentarzy nie tylko chrześcijańskich, ale też oczywiście żydowskich, do tego muzułmańskich (choć tu niedoszłą ofiarą nie jest Izaak, lecz Izmael!) a także pozareligijnych. Dobrym zbiorem komentarzy żydowskich i chrześcijańskich jest „Abraham – tajemnica ojcostwa”, 16. tom serii „Ojcowie Żywi”1. Tu chcę się skupić na tekście i znaczeniu, choć będę posiłkował się też informacjami, jakie znajdują się w komentarzach. Wyjątkowo, ta analiza odbywać się będzie wers po wersie.

A po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: «Abrahamie!» A [gdy] on odpowiedział: «Oto jestem».
Rdz 22, 1

Na początek określmy czas wydarzeń. Było to po wypędzeniu Hagar i Izmaela z domu Abrahama, a także po zawarciu przymierza z Abimelekiem. Wtedy to הָאֱלׂהִים נִסָּה אֶת־אַבְרָהָם, hā᾽Ĕlōhȋm nissāh ᾽eṯ-᾽Aḇrāhām, ha-Elohim nissa et-Awraham, czyli „Elohim wystawił na próbę tego Abrahama”.

Po pierwsze, jest jasno określone, kto był tu inicjatorem całej akcji. Był to Bóg, któremu Abraham oddawał cześć nad studnią Beer Szeby – zapewne tej samej, która ocaliła życie Izmaela. Po drugie, niejako słowem wstępu i dla uspokojenia słuchacza (który zapewne i tak znał finał opowieści) jest podany cel. Czasownik נָסָה, nāsāh wskazuje na poddanie danej osoby próbie czy testowi, sprawdzenia wierności pewnym założeniom. Jednocześnie nie jest to zwykłe upewnienie się, ale swoisty eksperyment potwierdzający tezę przed innymi.

Wstęp jest podobny jak przy innych objawieniach Boga patriarsze. Wzywa go po imieniu, a on chętnie odpowiada הִנֵּנִי, hinnēnȋ, czyli „Oto ja”. Jest to postawa sługi, gotowego do wysłuchania rozkazu, jest to wyrażenie swojej pozycji i uznania Boga za Pana. Tym samym jest to też swoiste powierzenie się, zaufanie, oddanie losu w ręce kogoś innego. Tak jakby Abraham powiedział „Oto najlepsze z owiec z mojego stada, są teraz dla ciebie”, tak teraz ofiaruje siebie: „Oto ja, jestem na twoje rozkazy”.

Taka postawa może mieć wiele źródeł. Relacja niewolnik-pan najczęściej wymuszana była strachem – jeśli nie przed batogiem to przed wizją ponurego żywotu bez protekcji żywiciela, który zapewniał odzież i wyżywienie. Rzadziej była to akceptacja relacji społecznych, gdzie ktoś rozkazywał, ktoś wykonywał rozkazy. A jeszcze rzadziej był to szacunek wynikający z postawy mecenasa, opiekuna, obrońcy.

Jak dotąd Abraham nie zaliczał się do ideałów. Nie był to grzeczny sługa, wykonujący każdy rozkaz Pana, ale to często Bóg musiał ratować go z opresji w które patriarcha wplątał się, starając się naciągnąć zasady choćby racjonalnego współżycia z innymi ludźmi. Abraham doświadczał błogosławieństw, a gdy musiał coś poświęcić, dostawał obietnicę wywiedzenia z tego dobra. Tak, postawiony przed wizją zagłady Sodomy szukał w niej sprawiedliwych, ale czy nie było to z troski o Lota, tak bliskiego krewnego? Wygnał Hagar, choć wydawało mu się to złe, ale przekonała go dopiero obietnica zapewnienia potomstwu Izmaela wielkiej przyszłości. A gdyby decyzja brzmiała: „Nie! Izmael zostaje tutaj. Nauczymy go, by był dobrym człowiekiem, czym zyska sobie wiele a Izaak zostanie mym jedynym dziedzicem”? Albo gdyby odpowiedział bez wahania: „Mam Izaaka, Izmael jest mi zbędny!”? Jest gotów oddać żonę Egipcjanom czy Filistynom, byłyby ocalić życie, nawet gdy Bóg powiedział, że za rok będzie miał potomka z tejże żony…

Abraham w wielu kwestiach waha się, gdy mowa o potomstwie, które ma być liczne jak gwiazdy na niebie a kłóci się o studnię, gdy Abimelek przybywa ze swoim hersztem wojsk. Coś tu trzeba wyjaśnić – i to w sposób drastyczny.

I [Bóg] powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę».
Rdz 22,2

Bóg jakby powoli, klucząc wokół tematu przedstawia cel kolejnego zadania. Aż trzy zwroty dotyczą Izaaka, najpierw wskazanie, że jest to jedyny syn, więc całe potomstwo i zawarta w nim przyszłość. Potem wskazanie na więź, jaka łączy ojca z synem. Potem imię, jakby wskazując, że nie chodzi o żadnego innego, zwłaszcza o Izmaela. Następnie jest wezwanie do wyruszenia w drogę, podobne do pierwszego wezwania do wyjścia z Ur Chaldejskiego, bo i tu pada rozkaz לֶךְ־לְךָ, leḵ-lᵉḵā, lech-lecha, taki sam jak w Rdz 12, 1. Do tego momentu Abraham mógł liczyć, że oto albo dojdzie do jakiegoś nowego etapu podroży, nowej obietnicy albo wtajemniczenia Izaaka w sprawy wiary.

Pada jednak żądanie: „i unieś go w ofierze całopalnej” (וְהַעֲלֵהוּ שָׁם לְעׂלָה, wᵉha‘ǎlēhȗ šām lᵉ‘ōlāh, wehaalehu szam le-ola). Oznacza to śmierć Izaaka, z ręki własnego ojca, na żądanie Boga, który przez tak wiele lat obiecywał potomstwo liczne jak gwiazdy na niebie, a teraz okazuje się, że nawet tego jedynego, umiłowanego syna zabierze. Tak jakby Izaak był jednym z baranków składanych w ofierze, owoców błogosławieństwa, które trzeba oddać, by się za nie odwdzięczyć.

Rodzi się tu pytanie o samą ideę ofiary z ludzi. Nie mówimy tu o aktach uśmiercenia bliskiego czy dziecka z powodu niewierności w stosunku do prawa religijnego czy też niereligijnego (bo i takie wypadki fanatyzmu się zdarzają) jako elementu wymierzenia sprawiedliwości, swoistego wypełnienia obowiązku. Takie sytuacje znamy z systemów, gdzie prawo było najważniejsze, potwierdzone wychowaniem. Bywały jednak sytuacje, gdy śmierć osoby bliskiej była aktem rozpaczy. Taki czyn opisany jest we wczesnych dziejach Rzymu, gdy ojciec Wirginii wbił tasak rzeźnicki w serce córki, by nie dopuścić do jej zhańbienia przez skorumpowanego urzędnika2. Skąd sama idea oddania bóstwu życia innej osoby, niezależnie od jej winy, ale właśnie ze względu na wartość dla osoby składającej ofiarę? Rytualna kara śmierci, jaką było spalenie na stosie stanowiła usunięcie niepożądanego elementu społecznego i duchowego i tu nie ma zastosowania. Tu ofiara jest pożądana przez przyjmującego ją, jej cechy sprawiają, że jest ona miła bóstwu. Aztekowie w ofierze składali jeńców, jednak nie tchórzy, a raczej walecznych wojowników, których serca mogły wzmocnić Słońce swą siłą. W hinduskim obyczaju sati mowa raczej o swoistym uznaniu żony za element życia męża, która nie może żyć bez niego (i wtedy umiera razem z nim na stosie pogrzebowym) ani połączyć się z innym mężczyzną (wtedy staje się swoistą wdową-celibatariuszką, czyli Sati).

W Starym Testamencie mowa o ofiarach z ludzi w sensie pogańskim, w ramach fenickiego kultu Molocha czy też ogólnie Baala/Baalów jako tradycji ludu pogańskiego, którego wpływom ulegli Izraelici. Były one stanowczo potępiane przez wielu proroków, a wzmianki głównie o przeprowadzaniu syna czy córki przez ogień wskazują, że mowa o kultach płodności3. Trzy cele takiej ofiary to:

– zadośćuczynienie bóstwu

– prośba o płodność ziemi, ludzi i zwierząt

– o powodzenie w danej sprawie.

Dodatkowo zabicie jednego dziecka miało doprowadzić do liczniejszego kolejnego potomstwa. Znaleziono wiele tofet, czyli miejsc, gdzie przechowywano prochy ofiar, w tym ludzkich. Na takim stanowisku w Mozia znajdowano kości dzieci nowonarodzonych, ale i szesnasto- czy siedemnastoletnich. W Tharros i Kartaginie 95% ofiar nie ukończyło szóstego miesiąca życia4.

Mamy jeszcze w Biblii jeden przykład ofiary z dziecka złożonej JHWH, dość szczególny bo stanowi przestrogę przed nierozważnym składaniem przysiąg. Jeden z Sędziów, imieniem Jefte, przed walką z Ammonitami obiecał złożyć w ofierze pierwsze, co wyjdzie z drzwi jego domu po zwycięskim powrocie. Nie wiadomo, co sobie myślał, czy chciał złożyć psa czy krowę – w każdym razie własną przysięgą zmusił się do zabicia córki, która wyszła mu na spotkanie grając pieśń zwycięstwa. Historia ta nie stanowi pochwały, czy zalecenia ofiary z ludzi, ale właśnie przez okropieństwo czynu, do którego zobowiązał się Jefte ma potępić składanie przysiąg w ciemno.

Wracając do samego Izaaka, ma on zostać złożony na górze, na razie niewskazanej konkretnie w ziemi Moria (אֶרֶץ הַמּׂרִיָה, ᾽ereṣ hammōrijāh, erec ham-Morija). Według 2 Krn 3, 1, na górze Moria wzniesiono Świątynię Jerozolimską, jednak nie tylko tradycja wiąże te dwa miejsca. Sanktuarium w Jerozolimie było jedynym miejscem, gdzie można było składać legalne ofiary, tym samym sama ranga czynu Abrahama kazała szukać dla tego budynku odpowiedniego miejsca.

Abraham nie odpowiada nijak Bogu, nie kłóci się, nie targuje, nie zanosi płaczem. Nie składa hekatomby z owiec i krów, nie rusza szukać Izmaela, nie odrzuca myśli o ofierze z dziecka. Co robi?

Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osła, zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział.
Rdz 22,3

Bez żadnego tłumaczenia Abraham rozpoczyna przygotowania do podróży. Zaczyna jakby od końca. Powinien najpierw przygotować sobie drewno, potem zebrać towarzyszy podróży, a na końcu osiodłać osła. Wygląda, jakby chciał jak najszybciej odjechać, potem jednak dobiera sługi (dosł. „jego młodzieńców”, נְעָרָיו, nᵉ‘ārȃw) i wreszcie rąbie drewno ofiary całopalnej (עֲצֵי עׂלָה, ‘ǎṣê ‘ōlāh, ace ola), jakby obawiając się, że w Morii nie będzie dość drzewa albo nie będzie materiału odpowiedniej jakości, lub też zmęczony podróżą nie będzie w stanie go narąbać5. A może po prostu nie chciał, by ktokolwiek zadał pytanie o rozmiar ofiary, skoro nie biorą ze sobą zwierzęcia ofiarnego.

Osioł zapewne służył do transportu drewna, choć możliwe, że nieśli je naprzemiennie lub po podziale słudzy, a zwierzę służyło jako wierzchowiec dla ojca i syna. Osiodłanie wszak oznacza wszelkie przygotowanie zwierzęcia do jazdy. Nawet z nim podróż nie odbywała się z zawrotną prędkością. Nie była to wszak ucieczka.

Cała sprawa pozostaje dla domowników tajemnicą, nawet nie wiadomo, czy Sara dowiedziała się o opuszczeniu domu przez męża i syna. Nie było niczym dziwnym, że ojciec wprowadzał pierworodnego w tajniki kultu, skoro to właśnie głowa rodziny odpowiadała za wychowanie religijne dziecka, a także musiał przekazać mu wiedzę potrzebną ku temu. Tym bardziej, że sam był już w podeszłym wieku. A same przygotowania, gdzie najpierw Abraham wzywa Izaaka, potem rąbie drwa i dopiero wtedy przygotowuje podróż mogły wskazywać, że ta edukacja odbędzie się na miejscu.

Na trzeci dzień Abraham, spojrzawszy, dostrzegł z daleka ową miejscowość. I wtedy rzekł do swych sług: «Zostańcie tu z osłem, ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was».
Rdz 22, 4-5

Po trzech dniach Abraham dosłownie „podniósł oczy i ujrzał to miejsce z daleka” i wie, że to jest cel podróży. Uniesienie oczu potwierdza, że mowa o górze, tak jak w Bożym nakazie. Nie ma jednak jasnego potwierdzenia ze strony Boga, że to „ta góra”. Możliwe, że była ona ukazana już wcześniej, a teraz Abraham miał za zadanie wyszukać ją na terenie Morii. Czy wcześniej krążył bez celu, czy może już pierwszego dnia po przekroczeniu granic wskazanego kraju zobaczył wzniesienie, na którym miał zabić syna?

Zostawia tu sługi, zapewniając, że wrócą obaj gdy tylko pokłonią się Bogu. Jest to o tyle wymowne, że Izaak nie ma upaść na twarz przed Bogiem – on ma się wznieść. Mimo to wszystko wydaje się jeszcze w miarę racjonalne. Młodzieńcy nie mieli powodu do niepokoju – może było to święte miejsce i jedynie ofiarnicy mogli wejść na górę? Zresztą, ich usługi nie było potrzebne, skoro i tak zapewne zostali zabrani głównie jako ochrona, więc teraz popilnują osła.

Co ciekawe, tu użyto i na określenie sług i Izaaka tego samego słowa: נַעַר, na’ar, czyli chłopiec, młody mężczyzna, sługa. Abraham nie nazywa Izaaka po imieniu ani nie nazywa go „synem”. Po prostu „chłopiec”, jakby bał się wyrazić to, co w tekście wraca z uporem, i tak jakby twórca tekstu poprzez zrównanie jedynego, umiłowanego dziecka z posługaczami chciał tu podkreślić dystans ojca do niego, próbę złagodzenia emocji poprzez wyparcie się ich.

Abraham, zabrawszy drwa do spalenia ofiary, włożył je na syna swego Izaaka, wziął do ręki ogień i nóż, po czym obaj się oddalili.
Rdz 22, 6

Na Izaaka zostaje nałożone drewno ofiarne, na którym ma zostać spalony. Tu rodzi się pytanie: ile lat miał wtedy syn Abrahama i czy był w stanie unieść taki ciężar. Tekst nie podaje nam kiedy dokładnie się to stało, jednak tradycyjnie to właśnie przez używanie wobec niedoszłej ofiary zwrotu „chłopiec” uważa się, że mówimy co najwyżej o nastolatku. Ciekawa jest tu tradycja żydowska, która uznaje, że Sara umarła na wieść o tym, co spotkało jej syna. Wiemy z wersu Rdz 23, 1, że umarła ona w wieku stu dwudziestu siedmiu lat, urodziła syna mając lat dziewięćdziesiąt (była młodsza od Abrahama o dziesięć lat). Wychodzi na to, że Izaak miał w czasie wydarzeń na Morii trzydzieści siedem lat. To dość sporo chłopa, by dźwigać wielką wiązkę chrustu i solidniejszych pniaków. Tradycja chrześcijańska wskazuje, że przygotowane były dwa duże kawałki drewna.

Oczywiście, można też wysnuć inne podejrzenie – że niesienie drew miało Izaaka zmęczyć. W najlepszej sytuacji dla ojca mamy chłopaczka, wciąż jednak dość zwinnego, by uciec rodzicielowi, gdy ten wyciągnie nóż. W gorszej – dobrze odżywionego dryblasa. Nie wiemy, ile lat miał wtedy Abraham, dożył jednak stu siedemdziesięciu pięciu lat, więc jeszcze w wieku stu trzydziestu siedmiu lat mógł mieć niezłą krzepę, ale raczej nie mógł zmóc młodzieńca.

Warto tu zwrócić uwagę na drobny detal, który się przewijał i będzie przewijał. Izaak gdy mowa o Akedzie nigdy nie jest po prostu „Izaakiem”. Zawsze, czy to w słowach Boga, czy w narracji, czy w rozmowie z ojcem jest wskazywany jako syn tego, który ma go złożyć w ofierze. Podkreśla to zarówno powagę czynu, ale też (poza tym jednym nieszczęsnym „chłopcem”), że Abraham nie zapomniał o miłości jaką darzył syna.

Mimo niej patriarcha jednak bierze ogień, zapewne w formie lampki i nóż ofiarny. Dlaczego lampka, a nie pochodnia? Gdyż pochodnie, nawet nasączone smołą nie palą się długo, ponadto nie są też odporne na porywy wiatru. Ważne jest określenie noża, הַמַּאֲכֶלֶת, hamma᾽ǎḵeleṯ, ham-maachelet. Słowo to pojawia się w Biblii cztery razy: dwa razy w Rdz 22, raz w Księdze Przysłów w opisie uzębienia jednego z rodzajów niewiernych ludów (Prz 30, 14) i raz w historii Lewity, którego żonę zgwałcono i który właśnie za pomocą maachelet podzielił jej ciało na dwanaście części, by poruszyć Izraela przeciwko mieszkańcom Gibea. Użycie słowa w większości wypadków sugeruje, że był to rodzaj noża ofiarnego, skoro nim Abraham miał zabić syna i posiadał go Lewita, służący w Świątyni6. Tak rzadkie występowanie pozwala jednak użyć także innych określeń, ale już na przykład „miecz” zdaje się przesadzony.

Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: «Ojcze mój!» A gdy ten rzekł: «Oto jestem, mój synu» – zapytał: «Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?» Abraham odpowiedział: «Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój». I szli obydwaj dalej.
Rdz 22,7-8

Kolejny wers wygląda zupełnie jakby czytelnik nie miał prawa zapomnieć, na jaki czyn godzi się Abraham. Ta formalność, poprzedzenie pytania grzecznościowym wskazaniem, do kogo jest skierowane mogła wynikać z powagi chwili, ze świętego obrzędu, jaki miał się dokonać. Nie jest to jednak proste „Ojcze”, czy „Tato” ale znowu podkreśla się relację między ofiarnikiem a ofiarą.

Izaak już widzi, że coś nie pasuje. Pozornie wszystko jest jak należy: są drwa, jest czym je podpalić. Nie ma jednak czego ofiarować, nie ma kozy albo owcy (שֶׁה, šeh, szeh). Widział więc, że drew było za mało na złożenie wołu, ale dość by złożyć całopalenie z mniejszego bydła. To może sugerować, że był albo młody, albo lichej postury. Może liczył na ofiarę z płodów ziemi, ale wtedy musieliby je i tak przynieść.

Odpowiedź Abrahama z pozoru jedynie uspokajająca, nie jest tylko i wyłącznie zbyciem syna, ale wydaje się wskazywać mu, co się stanie. Dlatego tak ważna jest informacja, że szli dalej razem – gdyż Izaak już wiedział, co się stanie.

A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu.
Rdz 22, 9

Od samego faktu związania wywodzi się nazwa tego wątku w tradycji żydowskiej, Akeda Jicchaq lub po prostu Akeda (הָעֲקֵידָה, hā‘ǎqêdāh, ha-aqeda). Skrępowanie wskazuje wprawdzie na to, że Abraham zmusił syna do udziału i oddania życia, ale rodzi się pytanie, w jaki sposób miałoby to zostać zrealizowane. Izaak musiałby być albo bardzo młody albo zbyt zmęczony, by się bronić lub uciec.

Nie ma tu walki, nie ma żadnego podstępu, nie ma przymusu. A jednak Izaak zostaje związany, nie uczestniczy też w budowie ołtarza. Dlaczego? Tradycja mówi tu o trosce samej ofiary, by zachować doskonałość. Gdyby zranił się kamieniem podczas budowy albo gdyby zaczął się rzucać w krytycznej chwili, całe poświęcenie mogło pójść na marne, gdyż sama ofiara byłaby ranna lub cięcie nie byłoby skuteczne lub sam fakt wyrywania się czyniłby poświęcenie niedoskonałym.

Działanie świadome ze strony Izaaka jest szczególnie istotne w interpretacji chrześcijańskiej, gdyż wydarzenia na górze w Moria są uznawane za typ, zapowiedź męki Chrystusa. Jezus jest doskonałą ofiarą, wnosi swój krzyż na górę tak jak Izaak wnosi drwa. Aby porównanie było czytelne, musi tu dojść do akceptacji śmierci i dobrowolnego oddania życia.

Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.
Rdz 22, 10

Tłumaczenie nieco tu gubi. Spójrzmy na tekst oryginalny.

וַיִּשְׁלַח אַבְרָהָם אֶת־יַדוֹ וַיִקַּח אֶת־הַמַּאֲכֶלֶת לִשְׁחׂט אֶת־בְּנוֹ

wajjišlaḥ ᾽aḇrāhām ᾽eṯ- jadȏ wajiqqaḥ ᾽eṯ-hamma᾽aḵeleṯ lišḥōṭ ᾽eṯ-bᵉnȏ

waj-jiszlach Awraham et-jado wa-jiqqach et-ham-maachelet li-szchot et-beno.

I wyciągnął Abraham rękę swoją i wziął nóż by zabić syna swego.

Mamy więc trzy czynności: wyciągnięcie ręki, chwycenie narzędzia i zadanie nim śmierci Izaakowi. Po kolei. Najpierw wyciągnięcie ręki, które jest początkiem procesu podejmowania ostatecznej decyzji. Teraz, widząc swego syna na ołtarzu, w miejscu, gdzie tak wiele razy widział barana, owcę czy wołu, Abraham musiał ujrzeć konsekwencje swego czynu, nie mógł wyprzeć jej ze świadomości. Chwycenie noża to kolejny krok, który pomija tłumaczenie Tysiąclatki tak jakby w ogóle palce nie znalazły się na rękojeści.

Jak oddają to inne przekłady? W Biblii ks. Wujka: „I wyciągnął rękę i porwał miecz, aby ofiarował syna swego”, w Brzeskiej: „I wziął miecz w rękę swoję chcąc ściąć syna swego”. I Septuaginta i Wulgata mają też wątek chwycenia noża. Nie jest to tylko kwestia gramatyki, ale samej narracji. W wersji BT Abraham jedynie wyciąga rękę, ale nie czyni nic więcej, bo już następuje interwencja. Czytelnik dostaje wersję, gdzie nie ma już tego napięcia, gdzie jest jeszcze spory margines.

Tekst oryginalny pokazuje nam człowieka z gotowym do działania nożem, który wieloletnią praktykę ofiarniczą musi teraz wykorzystać, by zarżnąć własnego syna. Czasownik שָׁחַט, šāḥaṭ, szachat nie oznacza jednak jedynie poderżnięcia gardła ofiary, ale pojawia się nieraz gdy mowa o ludziach. Towarzyszy ono mordom brutalnym (jak masakra Efraimitów w Sdz 12, 6 czy synów Achaba w 1 Krl 10, 7), ale też rytualnym ofiarom dla bóstw pogańskich (por. Ez 16, 21). W Septuagincie na samą czynność zabicia użyto słowa σφάξαι, sphaxai, co odnosi się do zabicia przez poderżnięcie gardła i na przykład u Homera dotyczy tylko bydła (niektórzy autorzy używali go na inne ofiary religijne takie jak śmierć Ifigenii, złożonej w ofierze Artemidzie czy Megareusa/Meneceusa, który popełnił samobójstwo przez skok z tebańskich murów w ofierze dla Aresa).

To, co spotyka zwierzę ofiarne nie budzi zastrzeżeń, bo tym była ofiara w rozumieniu hebrajskim: w zamian za zachowanie życia ludzkiego, oddaniem krwi zwierzęcej będącej siedliskiem życia Temu, który to życie dał i podtrzymuje. W stosunku do człowieka poderżniecie gardła i spalenie jest strasznym losem, budzącym w nas niepokój i strach.

Wydaje się jednak, że już sama gotowość i to bardzo praktyczna, gdy nóż jest w ręku, a ręka – gotowa do zadania ciosu wystarczała.

Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». [Anioł] powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna».
Rdz 22, 11-12

Pojawia się znowu מַלְאַךְ יְהוָה, mal᾽aḵ JHWH, malach JHWH, który jest tu nie tyle czynnym bohaterem, ale raczej jedynie przekazuje wolę Boga, sam pozostając jedynie posłańcem. Wezwanie jest takie samo jak na początku historii, zwrócenie się do Abrahama po imieniu, jednak tym razem pada ono dwa razy, jak gdyby pierwszego razu adresat nie usłyszał, zbyt skupiony na swej ofierze. Dopiero za drugim razem patriarcha odpowiada, stając w gotowości.

Anioł przerywa ofiarę nim jeszcze dochodzi do śmierci Izaaka, zakazując Abrahamowi wyciągać do niego ręki (nóż pozostaje w niej, ale w domyśle). Teraz dopiero Bóg poznał, jak silna jest wiara.

Rodzi się tu oczywiście pytanie o wszechwiedzę Boga. Dlaczego, skoro Bóg zna serce człowieka, musiało dojść do ofiary na Morii? Odpowiedzi są trzy.

Po pierwsze, człowiek ma wolną wolę i tym samym może wybierać między dobrem a złem. Ten element trudno pogodzić z boską wszechwiedzą na temat przyszłości i sam Bóg nie wiedział z góry, co wybierze Abraham: czy zaufa, czy raczej postawi granicę swojego oddania. Mając w pamięci zapowiedź potomstwa licznego jak gwiazdy na niebie i jak proch ziemi, będąc już ojcem dwóch co najmniej synów, jednego wygnał, zaś drugiego miał zabić i to właśnie tego, który został mu obiecany. Nie tylko było to poświęcenie najdroższej osoby, ale też sprawdzian wiary w boże obietnice.

Po drugie, test mógł być dla samego Abrahama, mógł stanowić dla niego dowód własnej stałości i siły wiary. Po trzecie, chodziło o dowiedzenie przed innymi, że patriarcha nie tylko zbierał bonusy z relacji z Bogiem, ale też był gotów na najwyższe wyrzeczenie. W tych opcjach Bóg wie, jaką decyzję podejmie Abraham, ale ta wiedza musi zostać przekazana, jednak głos z nieba tu by nie wystarczał.

Cnotą, jakiej dowiódł niedoszły synobójca jest bojaźń Boża, każąca postawić wolę Boga ponad wszystko. Nam nieraz wydaje się ta cecha nieco przestarzała, kojarzy się z dewocją poprzednich pokoleń, a jednak nie wzięła się znikąd. Wydaje się jednak źle rozumiana. W Iz 11, 2 nie bez kozery יִרְאַת יְהוָה, jir᾽aṯ JHWH jest wyliczona wraz z mądrością, zrozumieniem, radą, męstwem i wiedzą. To nie tylko lęk przed tym, co się stanie gdy rozgniewamy Boga, ale też sam szacunek i respekt jaki okazuje wierzący Panu, wynikające z uznania swojej pozycji i poznania wielkości Boga7.

Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę „Pan widzi”.
Stąd to mówi się dzisiaj: «Na wzgórzu Pan się ukazuje»

Rdz 22, 13-14

Po raz kolejny przekład pięknie okrasza tekst, a nam daje powód do analizy, jak można spojrzeć poza siebie. Abraham po prostu podniósł swoje oczy i spojrzał (וַיִּשָּׂא אַבְרָהָם אֶת־עֵֵינָי וַיַּרְא , wajjiśśa᾽ ᾽Aḇrāhām ᾽eṯ-‘ênȃw wajjarᵉ, waj-jissa Abraham et-ejnajw wajjare).

Baran, zaplątany rogami w gęstwinę krzaków wydaje się niemal przygotowanym zawczasu elementem, czymś, co po prostu czekało na rozwój wydarzeń, ale dopiero teraz Abraham zwrócił na niego uwagę. Znajduje się on za plecami ofiarnika, więc albo niedawno się pojawił, albo po prostu został zignorowany. Zaplątanie się jest też bardzo wygodne – nie trzeba gonić dzikiego zwierzęcia. Wystarczy pójść i go wziąć.

Baran zostaje złożony zamiast Izaaka, co może oznaczać zarówno po prostu zastąpienie na samym ołtarzu, ale też swoisty wykup, podobny jak przy ofiarach za pierworodnego8. W drugim wypadku życie barana zastępuje życie Izaaka, jednak nadal jest to formalnie ta sama ofiara. Tradycja rabiniczna często opisuje tu rytuał, gdzie każda część jest składana osobno, a przy każdej pada stwierdzenie, że na przykład udźce „to są nogi Izaaka”.

Miejsce zostaje uhonorowane osobną nazwą, יְהוָה יִרְאֶה, JHWH Jir᾽eh. Być może było później też wykorzystywane w celach kultycznych przez rodzinę Abrahama, ale nie jest już więcej bezpośrednio wspominane. Doszło jednak do wtrącenia powiedzenia, które trzeba powiązać albo z Przybytkiem albo samą Świątynią Jerozolimską: בְּהַר יְהוָה יֵרָאֶה, Bᵉhar JHWH jērā᾽eh, czyli „Na górze JHWH jest widziany” czy też „się ukazuje”. Pojawianie się w narracji tetragramu (co następuje wraz z pojawieniem się Anioła) sugeruje, że autor tych wersów był powiązany ze świątynią w Jerozolimie i stąd podkreślenie sugestii, że to właśnie tam miała miejsce tak sławna ofiara.

Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, wyrocznia Pana, że ponieważ uczyniłeś to, a nie oszczędziłeś syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia [takiego, jakie jest udziałem] twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu».
Rdz 22, 15-18

Specyficzną różnicą między początkiem a końcem opowieści jest sam sposób porozumiewania się Boga z Abrahamem. Wcześniej mówił Elohim, bezpośrednio, bez wskazania skąd głos dochodzi. Teraz, z nieba poprzez Anioła, który przekazuje słowa Boga niczym prorok, podpierając się zwrotem נְאֻם־יְהוָה, nᵉ᾽um JHWH, „wyrocznia JHWH”. Mamy tu raczej bardziej ceremonialny, oficjalny ton relacji Bóg-Abraham, bliższy rozumieniu kapłańskiemu, gdzie konieczny był pośrednik, by człowiek rozmawiał z Bogiem.

Zaryzykowałbym jednak inne stwierdzenie, że chodzi o dwie wypowiedzi, z dwóch różnych tradycji. Wskazówką jest dodanie informacji, że Anioł przemówił po raz drugi, jako podkreślenie, że ta postać coś już wcześniej mówiła. W wersji elohistycznej wypowiedź mogła mieć inne brzmienie, albo kończyć się na ofierze z barana. Dodanie kolejnej wypowiedzi, z innego źródła wymagało podkreślenia ciągłości i zgodności narracji lub interpretacji dwóch źródeł jako osobnych, inaczej zapamiętanych form jednej obietnicy.

Mamy tu praktycznie powtórzenie obietnic, które już padły, czyli liczne potomstwo (jak gwiazdy i jak piasek morza), błogosławieństwo dla tychże potomków, przekazywane także innym narodom, o ile nie będą wrogie. Nie ma tu znanej z wersu Rdz 12, 3 klątwy na nieprzyjaciół, jest jednak jasna zapowiedź pewnego zwycięstwa poprzez zdobycie miast, które w oryginale określone są symbolicznie jako brama (שַׁעַר, ša’ar, szaar). Użyto tu co ciekawe liczby pojedynczej, bo mnoga to שְׁעָרִים, šᵉ‘ārȋm, szearim, a miasta zwykle mają takich wejść więcej. Owszem, może tu chodzić o swoiste poetyckie zaokrąglenie, jednak sam rdzeń שׁער też ma inny wydźwięk, mianowicie w Rdz 26, 12 מֵאָה שְׁעָרִים, mē᾽āh šᵉārȋm, me’ah szearim tłumaczone jest jako „plon stukrotny”. Stukrotna miara zysku może być tu jednak powiązana z bramą, gdzie przecież także nieraz znajdował się targ. Nadal w zapowiedzi błogosławieństwa dla potomków Abrahama może chodzić o przejęcie ziemi i jej płodów.

Ciekawa jest też sprawa błogosławieństwa narodów. Spójrzmy na oryginał.

וְהִתְבָּרֲכוּ בְזַרְעֲךָ כּׂל גּוֹיֵי הָאָרֶץ עֵקֶב שָׁמַעְתָּ בְּקׂלִי

wᵉhiṯbārǎḵȗ bᵉzarᵉ’ǎḵā kōl gȏjê ha᾽āreṣ ‘ēqeḇ šāma’ᵉtā bᵉqōlȋ

we-hitbarechu we-zareacha kol gojej ha-arec eqew szamata be-qoli

i błogosławione będą przez nasienie twoje wszystkie narody ziemi ponieważ posłuchałeś mojego głosu (wsłuchałeś się w mój głos?)

Tłumaczenie przenosi błogosławieństwo na samych potomków Abrahama, innym dając jedynie nadzieję, że tak wielka łaska będzie im dana. Zamiast powtórzenia już danych obietnic mamy pojawienie się nowej treści, nie do końca współgrającej z poprzednimi obietnicami – ale to występuje tylko w Biblii Tysiąclecia. Biblia Warszawska daje: „I w potomstwie twoim błogosławione będą wszystkie narody ziemi za to, że usłuchałeś głosu mego” a Gdańska: „I błogosławione będą w nasieniu twojem wszystkie narody ziemi, dla tego, żeś usłuchał głosu mego”. Taki sam wydźwięk ma wersja Septuaginty i Vulgaty (tu brzmienie to: „et benedicentur in semine tuo omnes gentes terræ, quia obedisti voci meæ”).

Abraham wrócił do swych sług i wyruszywszy razem z nimi w drogę, poszedł do Beer-Szeby. I mieszkał Abraham nadal w Beer-Szebie.
Rdz 22, 19

Słudzy musieli być nieco zdziwieni, gdy na górę wyruszyli Abraham z Izaakiem, a wrócił sam Abraham. Niektórzy dopatrują się w tym wręcz aluzji do tego, że do zabójstwa naprawdę doszło, wszak już od momentu, gdy ojciec bierze do ręki nóż, syn jakoś tak dziwnie znika. Nie ma mowy o jego rozwiązaniu czy pomocy przy ofierze ze zwierzęcia. Tu, oprócz rozwiązania ignorującego fakt, że Izaak zdążył potem jeszcze trochę na kartach Pisma nabroić, jest kilka sugerowanych opcji.

Pierwsza, Izaak mimo wszystko wolał nie wracać wraz z ojcem, który chciał go zabić. Choć autor natchniony nie tworzył tu dramatu rodzinnego, niektórzy badacze doszukują się jakiejś skazy na dalszej relacji między nimi. Pozornie tylko kłóci się to z tradycją dobrowolnej ofiary, bo przyjęcie śmierci było z nakazu Boga i gdy ten autorytet usunął się w cień w związku z zastąpieniem umiłowanego syna baranem, pojawiło się poczucie krzywdy.

Druga wskazuje na to, że miejsce musiało być jakoś zachowane, musiało być pielęgnowane, skoro zachowała się o nim pamięć. Izaak mógł więc zostać w celach rytualnych, a może nawet korzystał z nauk przodków (żywych wciąż według tradycji).

Trzecia opcja jest taka, że po prostu w tym momencie narrator nie przejmował się Izaakiem. Bohaterem jest tu Abraham a jego syn był ważny do momentu, gdy miał być złożony w ofierze. Gdy zastąpiło go zwierzę, uwaga znów wraca do ojca, całkowicie ignorując niedoszłą żertwę. Ponadto słowo „słudzy” z wersu 22, 19 to dosłownie „chłopcy”, a tym samym słowem był określany także Izaak w 22, 12. Choć znaczenia „chłopiec-młody mężczyzna” i „chłopiec na posyłki” są różne, tu mogło dojść do ich ujednolicenia.

Izaak więc spokojnie miał wiele możliwości, by wrócić z Morii cały i zdrowy, choć może w nie najlepszych układach z ojcem. Powrót bez syna jest też wykorzystywany jako uzasadnienie datacji Akedy na trzydziesty siódmy rok życia Izaaka, a rok śmierci Sary – kobieta miałaby umrzeć usłyszawszy, co się stało z jej ukochanym dzieckiem, a przecież po długiej podróży po niebezpiecznych drogach sam widok wracającego samotnie Abrahama mógł wywołać lawinę myśli choćby o bandytach na szlaku.

Po tych wydarzeniach doniesiono Abrahamowi: Milka również urodziła synów twemu bratu, Nachorowi: Usa, syna pierworodnego, Buza, jego brata, Kemuela, praojca Aramejczyków, Keseda, Chazo, Pildasza, Jidlafa oraz Betuela. Betuel zaś był ojcem Rebeki.
Ośmiu synów urodziła Milka Nachorowi, bratu Abrahama. Również drugorzędna żona Nachora, imieniem Reuma, urodziła Tebacha, Gachama, Tachasza i Maakę.
Rdz 22, 20-24

Nachor, jak zapewne pamiętamy, był średnim synem Teracha, który nie wziął udziału w wyprawie do Kanaanu i zapewne został w Ur Chaldejskim. Najwyraźniej dopiero teraz, być może przez posłańca lub jakiegoś znajomego, który zaplątał się w okolice Beer Szeby dało się usłyszeć wieści na temat losów lub jakieś ploteczki. Jak widać, tych dzieci było już sporo – z pierwszorzędnej żony ośmiu synów, z drugorzędnej – czterech. Mamy więc dwunastu synów, a zrównania tego rekordu doczeka się dopiero Jakub.

Nie jest to tylko niepotrzebne wtrącenie, ale uzupełnienie drzewa genealogicznego, ważnego o tyle, że to z tych ludzi wywodzić się będzie potomstwo Abrahama, który wierny rodzinie wybierze dla syna żonę spośród swoich krewnych. Ponadto jeden z ludów spokrewnionych z Hebrajczykami znajduje tu swojego praojca, w postaci Kemuela, ojca Arama (i znowu Tysiąclatka przyjmuje formę narodu tam, gdzie równie dobrze mógł znajdować się konkretny człowiek).

Ciekawie robi się przy synach Reumy, bo doszukuje się tu sugestii, ze nie tylko Abraham składał syna w ofierze. Imię pierwszego, טֶבַח, Ṭeḇaḥ, Tewach bierze się od czasownika טָבַח, ṭāḇaḥ, tawach oznaczającego zarżnięcie. Drugi, גַּחַם, Gaḥam, Gacham może pochodzić od „płomienia”. תַּחַשׁ, Taḥaš, Tachasz oznacza albo delfina albo borsuka (nakaz sporządzenia sprzętów do Przybytku ze skóry tachasz pojawia się w Księgach Wyjścia i Liczb – por. np. Wj 25, 5, Lb 4, 6), zaś מָעֲכָה, Ma‘ǎḵah, Maacha od czasownika מָעַךְ, mā‘aḵ, „zmiażdżyć, wyciskać, utknąć”. Tak więc imię tylko pierwszego syna ma bezpośredni związek z brutalną śmiercią i to sugeruje niektórym, że to właśnie on został zabity. Jest to jednak sugestia dość daleko idąca, bo w końcu nawet jeśli znacznie odnosi się do śmierci gwałtownej nie musi oznaczać ofiary z ludzi, a ponadto może być swoistym błogosławieństwem na przyszłość lub nawet nazwą zawodu (rzeźnik).

poprzedni post

spis treści

następny post

1Red. ks. H. Pietras, Kraków, 1999.

2Sama historia przypomina wenezuelską telenowelę, bo oto możny pan, Appiusz Klaudiusz, zapragnął kobiety z gminu, więc swojego klienta (zależnego finansowo wyzwoleńca o tym samym imieniu) namówił, by ogłosił, że dziewczyna jest dzieckiem jego niewolnicy, więc jego własnością, nie zaś wolną córką Wirginiusza. Zgodnie z prawem na czas sądu dziewczyna powinna zostać pod pieczą decemwira, którym był akurat niejaki Appiusz Klaudiusz. Gdy zaś prowadzono ojca z córką na Forum, by tam poddać sprawę sądowi, doszło do córkobójstwa, a po nim do drugiej w dziejach Rzymu secesji.

3Np. Kpł 18, 21; 20, 2-5.

4Za: J. Wilk, „Przeprowadzanie przez ogień” – ofiara z dzieci w czasach Starego Testamentu, Śląskie Studia Historyczno-Teologiczne, 44/1, 5-15, 2011.

5Samo sformułowanie „drwa na ofiarę” może sugerować, że Abraham miał jakieś szczególne predyspozycje co do drewna, więc może zwykł sam je dobierać i rąbać jako ofiarnik, troszczący się o doskonałość żertwy.

6Nie wiemy, jak dokładnie wyglądały noże używane czy to w uboju rytualnym czy w ramach zabijania zwierząt na ofiarę. Księgi zawierające prawa kultyczne nie opisują całej procedury uśmiercenia żertwy, a zasady wymagane do zachowania koszerności pochodzą raczej z halachicznej interpretacji.

7Motyw bojaźni Bożej ciekawie współgra z motywem spojrzenia. Strach wyraża czasownik יָרַא, jāra᾽ zaś czynność spojrzenia – רָאָה, rā᾽āh. W opowieści o Akedzie mają one jednak podobne formy. W wersie dwunastym „boisz się” to יְרֵא, jᵉrē᾽ zaś w wersie 13 „i spojrzał” to וַיַּרְא, wajjarᵉ᾽, wajjare.

8Jako pamiątka plagi śmierci pierworodnych Egiptu każdy pierworodny Izraelita należał do Boga, a poprzez specjalną ofiarę należało wykupić go – por. Wj 13, 13.

3 myśli na temat “Związanie Izaaka (Rdz 22). Komentarz do Księgi Rodzaju, cz. 34.

Dodaj komentarz