Szabat. Dzień siódmy (Rdz 2,2-3). Komentarz do Księgi Rodzaju, cz. 7.

poprzedni wpis

2.4. Szabat

I tak upłynął wieczór i poranek – dzień szósty. W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie jej zastępy [stworzeń]. A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając.

Stworzenie jest już pełne, ukończone. Czasownik kālāh nie zawiera w sobie jedynie informacji o zakończeniu jakiegoś działania, ale też o swoistym wypełnieniu. Gdy Bóg zapowiada karę, jaka ma spaść na Jerozolimę, przekazuje Ezechielowi, że gdy zagłada miasta będzie zupełna, wtedy skończy (wᵉkālāh) się gniew Boży (por. Ez 5,13). W rozumieniu „nieodwołalnie zaplanowany” kālāh pojawia się tylko gdy pewna jest czyjaś zguba. Gdy Haman błagał Esterę o litość, to dlatego, że wiedział, „że zostało postanowione (kālṯāh) przeciwko niemu zło przez króla” (Est 7,7, tłumaczenie moje, BT: „król postanowił jego zgubę”).

Oprócz nieba i ziemi została stworzona ṣᵉbā᾽ām, czyli „ich armia, jej zastęp”. Słowo ṣābā᾽ może oznaczać albo rzeczownik „armia, wojsko, hufiec, oddział, załoga, zastęp, walka, wojna, służba”, albo czasownik „wyruszyć na wojnę /do walki; pełnić służbę”. Z racji tego, że mamy końcówkę zaimka dzierżawczego 3. os. l. mn. mówimy o rzeczowniku. Co oznacza ṣᵉbā᾽ām? Zamieszkujące niebo i ziemię istoty żywe? Człowieka?

Jest tu okazja, by wspomnieć o wielkich nieobecnych początku Genesis, czyli Aniołach. Opis pierwszego stworzenia ludzkości nie zawiera żadnego wyraźnego opisu czy wzmianki o bytach duchowych niebędących Bogiem. Pierwszy anioł pojawia się w Rdz 3,24, gdzie na straży drzewa życia staje ha-kᵉrubȋm. Musimy pamiętać, że troszczący się o swój monoteizm Żydzi przez długi czas unikali rozważań o demonologii, rozumianej jako doktryny o istotach między ludźmi a Stwórcą. Dopiero po powrocie z wygnania babilońskiego część czczących JHWH zaczęła dopuszczać istnienie jakichś istot, służących Bogu, ale też tych przeciwko Niemu zbuntowanych, czy też od zarania dziejów Mu wrogich. Nie było zgodności co do tego przez długi czas – saduceusze współcześni Jezusowi odrzucali nieobecnych (ich zdaniem) w Torze spisanej Aniołów, podczas gdy faryzeusze idąc za tradycją ustną, tzw. Torą mówioną, przyjmowali ich istnienie. Podobne spory dotyczyły nie tylko angelologii, ale też na przykład nieśmiertelności duszy ludzkiej oraz kultu Bożego. Miało to wydźwięk praktyczny: czy należy oddawać jakąkolwiek cześć tym istotom?, czy zachować Księgę Tobiasza?, jak interpretować trzech gości Abrahama?, czy wizje Ezechiela? Inne było też podejście do bożków pogańskich: dla saduceuszy były one marnością, dla faryzeuszy: demonami. Po upadku Świątyni saduceusze stracili na znaczeniu, a judaizm stał się przede wszystkim judaizmem rabinicznym, czyli faryzejskim (w sensie: przynależności ideologicznej, nie „fałszywości postawy”). Jezus, z racji tego, że Jego poczęcie zwiastował Gabriel, że służyły mu na pustyni Anioły, i że wypędzał złe duchy, zapewne był pod tym względem bliższy faryzeizmowi.

Co więcej, w świetle całej nauki katolickiej musimy uznać diabły za „bardzo dobre” – przynajmniej w sensie bycia stworzeniem Bożym, gdyż nie stworzył On niczego złego. Jest to kwestia, której nie rozumie wielu wiernych, uważających się za szczególnych czcicieli Chrystusa jako egzorcysty. Jako przykład podajmy wypowiedź pod KULowskim dokumentem krytykującym (wkrótce potem zakazane przez Episkopat Polski) spowiedzi furtkowe , gdzie jasno stwierdzono za św. Tomaszem:

„Także szatan jest ontologicznie dobry, a zło, które czyni, wynika z wolności jego decyzji. Zło jest brakiem należnego dobra (privatio boni), w związku z czym nie może być ani bytem substancjalnym, ani żadnym pozytywnym stanem rzeczy (wszystko co jest, jest dobre: ens et bonum convertuntur).”

Na co padła, m.in. taka odpowiedź anonimowego użytkownika:

„No pięknie. Szatan jest dobry? To może Archanioł Michał jest w takim razie zły bo walczy z szatanem?”

Sam szatan, choć jest on jednym ze źródeł zła w świecie, nie został stworzony jako zły. Jako wolna istota wybrał nieposłuszeństwo Bogu. Zamiast czynić dobro, czyni zło, co jest jego cechą rozpoznawczą, ale nie wpływa na sam fakt, że jako stworzenie jest dobry.

Wróćmy do dnia siódmego. Tysiąclatka tłumaczy Rdz 2,2 następująco:
„A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie jaki podjął.”

A teraz hebrajski:
Wajᵉḵal ᾽Ĕlōhȋm bajȏm haš-šᵉḇȋ‘ȋ mᵉla᾽ktȏ ᾽ǎšer ‘āśāh waj-jišbōṯ bajȏm haš-šᵉḇȋ‘ȋ mi-kāl mᵉla᾽ktȏ ᾽ǎšer ‘āśāh.

Moje tłumaczenie:
Gdy zakończył ᾽Ĕlōhȋm w dzień siódmy pracę, którą zrobił i odpoczął w dzień siódmy od całej pracy, którą zrobił.

Mᵉlā᾽ḵāh oznacza „praca, dzieło, załatwienie czegoś, interes, sprawa, zadanie, służba”. Że niekoniecznie oznacza to zajęcie męczące, najlepiej świadczy, że Potifar, gdy jego żona chciała uwieść Józefa akurat wyszedł la‘ǎśȏṯ mᵉla᾽ktȏ , „spełniać obowiązki” (por. Rdz 39,11) – a był przecież urzędnikiem. „Trud” został dodany przez polskiego tłumacza zapewne dla uniknięcia powtórzenia, przez co wkradło się ryzyko błędu teologicznego i antropomorfizacji Stwórcy: tekst Genesis nie mówi nic o tym, by Bóg był po sześciu dniach strudzony, czy że stworzenie było dla niego trudne, czyli wyczerpujące, wymagające zregenerowania sił. Czasownik šābaṯ oznacza, że coś jest zakończone, że ktoś coś skończył – odpoczynek jest jednym z wielu znaczeń. W przymierzu noahickim jest wręcz stwierdzone, że „Będą zatem istniały (dosł. nie ustaną – lō᾽ jišbōtȗ), jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc” (Rdz 8,22).

Do tej pory, każdy dzień był numerowany, tak jak dni tygodnia żydowskiego. Dopiero określenie dnia siódmego jako wyjątkowego pozwala nam dostrzec łączność opisu stworzenia świata z codziennością. Żydzi nie mają „niedzieli”, „sunday” czy „woskriesiennia” – mają dzień pierwszy (po szabacie). Zamiast „poniedziałku”, „monday” czy „poniedzielnika” – dzień drugi (po szabacie). I tak dalej. Jedynie siódmy dzień ma wyjątkowy charakter, jest cotygodniowym świętem i dlatego jest to šabāt, bo Bóg wtedy šābaṯ, pobłogosławił go i uświęcił. A musimy pamiętać, że biblijne rozumienie świętości jest pojęciem oddzielenia od rzeczy doczesnych. Lewitów Bóg oddzielił od reszty Izraela, by służyli Mu w Przybytku, a potem w Świątyni (por. Lb 3). Gdy pobożny Żyd czyta w synagodze Torę, tekst wskazuje mu kto inny, używający specjalnej wskazówki (jad, dosł. „ręka” – jednak jest to wytwór średniowieczny, czy też wczesnej nowożytności), a zużyty czy zniszczony zwój Tory nie jest palony, ale uroczyście grzebany, a inne święte księgi – przechowywane w genizie. Kategorie „czyste-nieczyste”, unikanie rzeczy nieświętych, by móc bez zaciągania winy obcować ze świętością wynikają bezpośrednio z tego rozumienia – co prowadzi aż do rozróżnienia Żydzi-goje. Świętość jako oddzielenie od spraw doczesnych jest znane także chrześcijanom. Rzecz poświęcona jest wyłączona z użytku świeckiego i jest przeznaczona na wyłączny użytek Boga – stąd problem, co robić z kościołami w regionach, gdzie Kościół niemalże wymarł.

Gdy weźmie się tak pojętą świętość pod uwagę, gdy uzna się, że rzeczy boskie są inne od rzeczy ludzkich, wtedy też dzień święty wymaga oderwania od spraw przyziemnych. To czas na kontemplację, który winien być (nomen-omen) poświęcony Bogu. To czas na spojrzenie na dzieło całego tygodnia i swoisty rachunek sumienia. Żydowski szabat wymagał całkowitej niemalże bezczynności – wszystko powinno być przygotowane zawczasu, nawet ognia nie można było rozpalić w domu w ten dzień (por. Wj 35,3). Tradycja żydowska rozbudowała nakazy biblijne. Dla przykładu: uznano za element prawa szabatowego wers Wj 16,29:

„Patrzcie! Pan nakazał wam szabat i dlatego w szóstym dniu dał wam pokarm na dwa dni. Każdy przeto z was pozostanie w domu! W dniu siódmym żaden z was niech nie opuszcza swego miejsca zamieszkania!”

W czasach Ezechiela był on interpretowany jako zakaz noszenia ciężarów poza miasto:

„To mówi Pan: Strzeżcie się – jeśli wam życie miłe – by nie nosić rzeczy ciężkich w dzień szabatu ani nie wnosić ich przez bramy Jerozolimy. Nie wynoście żadnych ciężarów ze swych domów w dzień szabatu ani nie wykonujcie żadnej pracy, lecz raczej święćcie dzień szabatu, jak nakazałem waszym przodkom.” Ez 17,21-22

Tak restrykcyjne przepisy zostały przez niektórych rabinów złagodzone: niektórzy dopuszczają praktykę łączenia domów za pomocą systemu słupów granicznych, zwanych ‘ĕrȗḇȋn (lp: ‘ĕrȗḇ). Łączą one kilka działek, prywatnych i stanowiących na przykład własność lokalnego samorządu w jedną, wielką prywatną (jedynie w sensie rytualnym) przestrzeń, w ramach której dozwolone jest przenoszenie przedmiotów, ale już nie otwieranie parasola. Co więcej, zwyczaj stawiania ‘ĕrȗḇȋn zapewne był też dodatkową motywacją do powstawania wydzielonych dzielnic żydowskich.

Gdy spojrzymy na Ezechiela, wtedy zrozumiemy, że to uświęcenie, niezwykłe oddzielenie szabatu, dnia świętego, od życia doczesnego ma swój konkretny cel. Jest nim uświęcenie życia ludzkiego przez skupienie na tym, co niejako jest oderwane od codzienności. W Ez 20,12 Bóg wskazuje, że celem szabatów jest bycie znakiem (᾽ȏṯ) tego, że Pan uświęca Izraela. Zachowanie przepisów szabasowych ma służyć odkryciu prawdziwej natury i celu człowieka, czyli bycia podobieństwem Boga.

Tym bardziej, że nazwa cotygodniowego święta wiąże się z numeracją i symboliką. „Siódmy” to haš-šᵉḇȋ‘ȋ, siódemka zaś w mentalności nie tylko żydowskiej to symbol pełni i doskonałości.

Swoiste numinosum liczby siedem opiera się na obserwacji pewnych zjawisk zachodzących w przyrodzie. Należy tu mieć na uwadze siedmiodniową fazę księżyca, a poza tym znane już także starożytnym planety w liczbie pięciu, do których należy dodać słońce i księżyc. Liczba siedem, pojawiająca się w siedmiu kolorach tęczy oraz w siedmiu melodiach skali głosowej, stała się symbolem pełni i doskonałości. W nawiązaniu do koncepcji siedmiu niebios, siedem stopni zawierałyby również schody prowadzące do świątyń babilońskich. Tydzień dzieli się na siedem dni. Isztar nosi siedem welonów na twarzy. Zwalczający się nawzajem syryjscy bogowie Baal i Mot rządzili kolejno każdy po siedem lat. W religii irańskiej Ahura Mazda otoczony jest przez siedmiu „świętych nieśmiertelnych”. Najważniejszą grupę bogów wedyjskich stanowi siedem Aditya. Liczbą siedem chętnie posługiwali się także Grecy: to oni znają siedmiogłową Hydrę, siedem muz i siedem cudów świata. Liczba siedem jest wyrazem chcianej przez Boga całości.
M. Lurker, Słownik obrazów i symboli biblijnych, tłum. bp K. Romaniuk, Poznań 1989, s. 212.

Co ciekawe, nie znajdujemy (poza Bożym przykładem) opisu świętowania szabatu w Księdze Rodzaju. Został on ludowi Izraela wyraźnie nakazany dopiero w czasie nadawania prawa na Synaju. Jakkolwiek widzimy wielką pobożność patriarchów, żaden z nich nie wstrzymuje żadnej pracy czy podróży na czas dnia siódmego. Redaktorzy Genesis zachowali tu wielką wierność materiałowi, na którym pracowali, nie dopisując do dziejów Abrahama czy Jakuba jakiegoś szabasowego epizodu.

Tu kończy się ten pierwszy opis dziejów stworzenia. Zaczyna się drugi opis, zapewne późniejszy, mocno antropocentryczny, skupiony na powstaniu i upadku człowieka.

następny wpis

 

7 myśli na temat “Szabat. Dzień siódmy (Rdz 2,2-3). Komentarz do Księgi Rodzaju, cz. 7.

  1. Świetne! Dzięki serdeczne, Rafał! Co do dni tygodnia u żydów to w ogóle dla mnie nius! Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem, a tu proszę!
    O tych słupach (prawie jak cherubiny) nie słyszałem też. Coś mi ktoś wspominał o systemie daszków, czy pomostów łączących domostwa.
    Ogólnie jednak idea szabatu jako czasu kontemplowania Boga, to jest dla mnie po prostu cymesik. Nauka cały czas aktualna także w czasach, kiedy mówimy o chrześcijańskim szabacie. Kontemplować Boga, by rozumieć, „czym jest nadzieja naszego powołania!”.

    Polubienie

    1. Dzięki za komentarz. 🙂
      Tydzień żydowski też dla mnie był zupełnie obojętny, dopiero gdy zacząłem pisać komentarz do Księgi Rodzaju, zawróciłem na to uwagę. Dopiero gdy uznamy niedzielę za pierwszy dzień tygodnia zrozumiemy, dlaczego środa jest „środą” – bo wtedy jest naprawdę w środku. siedmiodniowego tygodnia: N-P-Wt-ŚR-Czw-Pt-So. Wtedy też dostrzeżemy połączenie między odkupieniem ludzkości, które odbyło się dnia szóstego a stworzeniem ludzkości w dniu szóstym (czyli w piątek). I wtedy też lepiej zrozumiemy nowe stworzenie, jakie dokonało się w Zmartwychwstaniu (dnia pierwszego).

      Z systemem ‘ĕrȗḇ spotkałem się w czasie szukania materiału do magisterki, gdy Jan Chryzostom wyrzucał Żydom przekraczanie szabatu.

      Punktem wyjścia byl ten cytat z Homilii 51. na Ewangelię wg św. Mateusza:
      „Zauważ też, jak demaskuje ich samo pytanie przez nich postawione. Nie mówią: «Dlaczego [uczniowie Jezusa] postępują wbrew prawu Mojżesza», lecz: „Wbrew tradycji starszych”. Wynika z tego, że że kapłani wiele w nim zmieniali, chociaż Mojżesz pod wielkim strachem i groźbą przykazał, aby niczego nie dodawali ani niczego nie odejmowali: „Nic nie dodacie, powiada, do tego, co ja wam dzisiaj nakazuję, i nic z tego nie ujmiecie” (Pwt 4, 2). Pomimo tego wprowadzali nowe rzeczy, na przykład to, że nie należy jeść nieumytymi rękoma (por. Mt 15, 20), żeby płukać naczynia do picia oraz naczynia kruszcowe i się obmywać (Mk 7, 4)/ Gdy należało z biegiem czasu uwolnić ludzi od przestrzegania tego typu zwyczajów, oni zobowiązywali ich do jeszcze większej ilości przepisów z obawy, by nikt nie pozbawił ich władzy. Chcieli być groźniejsi od samych prawodawców. W ten sposób doszło do praktykowania takiego bezprawia, że przestrzegano ich zarządzeń, a przekraczano Boże przykazania (por. Mt 15, 3.6). Tak wielką posiadali władzę, że nie przestrzeganie ich zarządzeń podlegało oskarżeniu. Kryje się w tym przeciwko nim podwójny zarzut: że wprowadzali nowości oraz że w bezwzględny sposób, nie zważając wcale na Boga, ścigali za łamanie swoich własnych przepisów.”

      Wtedy, w jednym z leksykonów (co istotne: wydanych przez wydawnictwo żydowskie), trafiłem na praktykę „łączenia domów”. Chciano w ten sposób obejść rygorystyczne przepisy szabatowe, zachowując ich ducha. Stąd w granicach eruwu dozwolone jest na przykład przenoszenie ciężarów, ale nie już np. rozkładanie parasola (w rabinicznej interpretacji podpada to pod rozbijanie namiotu, ochrony przed deszczem i zimnem). Nieraz wyrzucamy sobie, jako chrześcijanie, że nie potrafimy świętować jak Żydzi. Okazuje się, że nieraz wiele przepisów służy uczynienia tego wspaniałego, radykalnego szabatu lżejszym i znośniejszym, a wręcz wykonywalnym – jak wyjść z domu nie nosząc kluczy? Pamiętajmy jednak, że nie wszyscy rabini uznają to rozwiązanie: bardziej liberalni uznają za niepotrzebne, bo łagodniej traktują nakazy szabasowe, inni traktują ich stosowanie za zbyt liberalne.

      Czymś niesamowitym jest ortodoksyjne rozumienie podziału na pracę i studiowanie Tory (także poprzez studiowanie Talmudu). Izrael Szahak, autor ostrej (i, niestety, pozbawionej przypisów) pracy polemicznej skierowanej przeciwko judaizmowi talmudycznemu, twierdził, ze czas pobożnego Żyda dzieli się na pracę i obowiązki religijne, a lektury napisane przez gojów mógł on, by nie podpaść rabinowi, czytać jedynie w wychodku. Gdyby jedną trzecią czasu spędzanego przed telewizorem nasi katolicy, wspaniali obrońcy kultury i cywilizacji europejskiej spędzili na lekturze Biblii doszłoby do szoku religijnego. Raz, że musieliby przeczytać jedną książkę miesięcznie (mizerny poziom czytelnictwa potępiam jako selfpublisher bardzo-bardzo-bardzo). Dwa, że musieliby choćby przeczytać, że tam był OWOC, a nie jabłko. Obawiam się, że to marzenie ZUS-u, bo 3/4 ubezpieczonych dostałoby zawału z powodu niesamowitych treści zawartych w Biblii a nieujmowanych w kazaniach czy antyklerykalnych memach.

      Polubienie

    2. Jest nawet świetny dowcip (żydowski) dotyczący przepisów obowiązujących żydów:
      Bóg: Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki!
      Mojżesz: Ach! Każesz nam, Panie, oddzielać dania mięsne od mlecznych!
      Bóg: Nie. „Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki!”
      Mojżesz: Ach, wybacz, Panie, mą głupotę! Mamy powstrzymywać się godziny dwie od pokarmu mięsnego do pokarmu mlecznego!
      Bóg: NIE! „Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki!”
      Mojżesz: Ach, tępym jestem sługą i nieużytecznym! Mamy mieć osobne naczynie do potrwa mięsnych i mlecznych!
      Bóg: A, róbcie, jak chcecie!

      Polubienie

Dodaj komentarz