Drugi i trzeci dzień (Rdz 1,6-13). Komentarz do Księgi Rodzaju, cz. 4.

Poprzednia część

A potem Bóg rzekł: «Niechaj powstanie sklepienie (rāqȋa‘) w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich!» Uczyniwszy to sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie niebem. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień drugi.
Rdz 1, 6-8

Zapewne gdy czytamy „sklepienie” mamy na myśli pospolity kopulasty strop, coś, co jest nad nami – zresztą stąd się wziął nasz „sklep”, od czeskiego słowa oznaczającego „piwnicę”, gdyż dawniej placówki handlowe znajdowały się w podziemnych częściach budynku, z najczęściej wysklepionym stropem, podtrzymującym wyższe kondygnacje. W tym rozumieniu występuje to w wizji świata zwolenników płaskiej ziemi: mamy nad sobą kopułę. Tymczasem, jeśli chodzi o słowo rāqȋa‘, ma ono bardzo jasno określone znaczenie. Bierze się ono od czasownika rāqa‘, wyrażającego deptanie, tupanie czy uderzanie. Gdy Bóg każe Ezechielowi głosić Izraelowi rychłą zagładę, mówi w wersie 6,11: „Klaskaj w dłonie i tupaj nogą (ȗrᵉqa‘ bᵉraḡlᵉkā), i wołaj: Biada z powodu wszystkich obrzydliwości domu Izraela, który padnie od miecza, głodu i zarazy”. Dawid w hymnie pochwalnym dla Boga mówi o swych wrogach: „Jak proch na wietrze ich rozrzucę, zdepczę (᾽erqā‘ēm) jak błoto uliczne” (2 Sm 22,43).

Rāqȋa‘ pojawia się w Piśmie 17 razy: 9 razy w 1. rozdziale Księgi Rodzaju, następnie w:

– Ps 19,2: „Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon (hārāqȋa‘) obwieszcza”;
– Ps 150,1: „Alleluja. Chwalcie Boga w Jego świątyni, chwalcie Go na wyniosłym Jego nieboskłonie (birqȋa‘ ‘uzzȏ)!”;
– 5 razy w wizji Ezechiela w Świątyni (w rozdziale 1 w wersetach 22,23,25,26 i w wersecie Ez 10,1) – tu wyraźnie widać, że sklepienie jest elementem tronu Boga, gdyż: „Ponad sklepieniem, które było nad ich głowami, było coś, o miało wygląd szafiru, a miało kształt tronu, a na nim jakby zarys postaci człowieka” (w. 26, por. Mt 5,34);
– w wizji zmartwychwstania opisanej przez Daniela: „Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia (kᵉ-zōhar hārāqȋa‘), a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze” (Dn 12,3).

Sklepienie jest więc płaszczyzną, czymś płaskim i rozciągniętym (Biblia Gdańska używa na rāqȋa‘ słowa „rozpostarcie”) ale która jest przede wszystkim pod stopami Boga, a w drugiej kolejności: nad głowami ludzi, co pojawia się głównie w wizjach prorockich i tekstach poetyckich. Nie znamy z Biblii jego kształtu: czy jest kopułą okrągłą, czy może kwadratem? Nie zostało to opisane, jednak pozorny ruch gwiazd dookoła Ziemi kazał szukać wśród kształtów kolistych.

Sklepienie powstaje pośrodku wód, celem podziału ich na dwie części, pozbawione nazwy własnej – są to po prostu wody, które są pod sklepieniem (hammajim ᾽ǎšer mitaḥaṯ lārāqȋa‘) i wody, które są ponad sklepieniem (hammajim ᾽ǎšer mē‘al lārāqȋa‘). Istnieniem wód nad swoimi głowami Żydzi tłumaczyli niebieski kolor firmamentu za dnia, na podstawie analogii do koloru morza czy wody w jeziorach. A co z kwestią kolorem nieba i widoczności gwiazd? Wydaje się, że ciemność i światło w tej wizji mają swoje źródło ponad wodami górnymi. Gdy nad nimi panuje blask albo mrok, wody też odpowiednio zabarwiają się dla tych, którzy patrzą na nie od spodu. Uwierzcie mi, mimo wszystko zdarzało się Żydom wpaść do pod powierzchnię i widzieć kolory wody widziane spod powierzchni. Odpowiedź na pytanie: „Co sprawia,że niebo jest niebieskie” nie brzmiała wcale „dyfrakcja światła słonecznego wpadającego do atmosfery”, tylko „woda jest niebieska, gdy patrzymy na nią od dołu, czy gdy patrzymy na powierzchnię większych akwenów, więc niebo jest niebieskie, bo jest nad nim masa wody”. Trochę to naiwne, ale mówimy o ludziach, którzy bardziej interesowali się metodą miotania pocisków z procy w czaszkę wroga czy dzikiego zwierza niż lotami kosmicznymi. Ponadto, jak zauważymy przy historii Noego, sklepienie posiada zawory – źródła deszczu. Do gwiazd zaś zaraz dojdziemy.

Na ile części podzielony jest więc praocean? Załóżmy, że ham-māyim z Rdz 1,2 są synonimem ṯᵉhȏm i oba te słowa oznaczają jedno wielkie zbiorowisko wód. Wtedy praocean jest dzielony na dwie części – zwykłe zbiorowiska H2O: rzeki, morza i jeziora i te ponad sklepieniem, źródła deszczu. Jeśli w w. 2 otchłań jest czymś innym niż wody, musimy zastanowić się, co się stało z ṯᵉhȏm? Ogólnie wodę doświadczaną przez starożytnych można podzielić na trzy rodzaje: woda słona, słodka i deszczowa. Morza w rozumieniu starożytnych oblewały ląd stały (rozumiany przez Europę, Afrykę i Azję) dookoła, rzeki zaś powstawały w źródłach, kumulowały w jeziorach, deszcz spadał z nieba. Przy czym Żydom (niezwiązanym za bardzo z żeglugą) to morze wydawało się najmniej przyjazne życiu. I przy takim rozumieniu można ująć ṯᵉhȏm jako wody słone, wody dolne jako wody słodkie, a wody górne jako źródło opadów.

Po tym akcie Bóg kończy pracę na dzień drugi, nazywając sklepienie šāmājim, niebiosami. W języku polskim „niebiosa” bierze nazwę od obłoku, chmury od rdzenia praindoeuropejskiego *nébhos (por. słowo greckie νέφος, nephos – np. „obłok męczenników” w Hbr 12,1). Kolor niebieski jest niebieski, bo jest koloru nieba bez obłoków. Moja osobista, w ogóle niepotwierdzona teoria jest taka, że w hebrajskim mamy zbitkę dwóch słów. Pierwsze, to šām, oznaczające według słownika ks. Briksa „tam; przy tym, (tam) gdzie; wtedy” drugie to znane nam już majim – „woda”, „wody”. Šāmājim to więc „wody tamtejsze”. Bardziej uznawane w świecie teorie to na przykład ta, że šām zapożyczono z akkadyjskiego, gdzie „samu” to „niebiański, wysoki”.

A potem Bóg rzekł: «Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha!» A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem.
Rdz 1,9-10a

Bóg nakazuje wodom podniebnym, by się skumulowały w jednym miejscu (᾽el-māqȏm ᾽eḥād), by mogła się stać widoczna haj-jabāšāh – termin o tyle ciekawy, że pojawia się w kontekście kontrastu z wodą. Pojawia się w Księdze Rodzaju na określenie ziemi osuszonej przez zebranie wód w jedno miejsce, a potem przez całą Biblię, gdy mowa o przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone (Rdz 14,16 i potem np. Ne 9,11, Ps 66,6), następnie przy rozdzieleniu wód Jordanu (Joz 4,22), a w sposób szczególny w dziejach ściganego przez burzę na morzu Jonasza, gdzie jabāšāh oznacza brzeg.

Po kolejnym uporządkowaniu materii mamy kolejne nazwanie: jabāšāh staje się ᾽ereṣ („ziemią”), a miqwēh hammajim staje się jammȋm („morzami”, l.mn. od jām). Mamy więc po raz drugi nadanie nazwy z Rdz 1,1. Najpierw sklepienie stało się niebem, potem sucha powierzchnia ziemią. Czy to punkt przeciwko stworzeniu ex nihilo? Jeśli nawet, to słaby. Bóg nie tworzy ich w kolejnych wersach, a jedynie czyni sklepienie oddzielające wody górne i dolne i nazywa już istniejący, a dotąd zasłonięty wodami ląd.

Bóg widząc, że były dobre, rzekł: «Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona». I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień trzeci.
Rdz 1, 10b-13

Jeśli uważacie, że mamy tu niepotrzebne wyliczenie, to popatrzcie, jak ten wers wygląda po hebrajsku. „Niechaj ziemia wyda rośliny” to tadšē᾽ hā᾽āreṣ deše᾽ ‘ēšeḇ – w oparciu o rdzeń dš᾽ oznaczającego zielenienie się, wyrastanie spod ziemi traw. „Dające nasienie” to mazrȋ‘a zera‘. „Drzewa owocowe rodzące owoc” to ‘ēṣ pᵉrȋ ‘ōśeh pᵉrȋ. Najbardziej przypominające brzmienie oryginału tłumaczenie musiałoby brzmieć: „Niech się zazieleni ziemia zieleniną: trawami rozsiewającymi nasiona i drzewami owoców dającymi owoce”. Nieoddawalna gra słów jest czytelna dla pierwotnego czytelnika/słuchacza.

Przede wszystkim, wyrastają tylko rośliny przydatne człowiekowi i zwierzętom do jedzenia: żadnych chwastów czy paproci, żadnych szyszek i bazi typu topola, czy wierzba. Autor Księgi Rodzaju mógł interesować się fauną i florą głównie od strony zastosowania dla człowieka, pomijając nieprzydatne czy niebezpieczne gatunki a mógł po prostu ukazać świat stworzony jako dobry. Zauważmy, że to ziemia, materia nieożywiona rodzi materię żywą – skoro jest dobra, to rodzi rzeczy dobre i przydatne. Po upadku człowieka będzie inaczej – pojawią się po raz pierwszy ciernie i osty. Możliwe, że redaktorzy pierwszego (mówiącej o czynach ᾽Ĕlōhȋm) i drugiego opisu (zawierającego tetragram) wychodzili z podobnego założenia. Tym bardziej, że jak zobaczymy w dniu czwartym, nawet zwierzęta nie były groźne. Możliwe, że redaktor wersji łączącej tradycję elohistycznego i jahwistycznego celowo poprawili tekst, by zachować ciągłość ideową.

Powtórzenie ma zaś przede wszystkim ukazać skuteczność rozkazu Boga,. Oczywiście, ktoś powie, że niekonsekwencja jest widoczna, bo najpierw są rośliny, a potem Słońce, które jest potrzebne do ich rozwoju. Po pierwsze: nawet pomijając fakt, że światłość istniała przed stworzeniem traw i drzew a nawet gdyby, to jeden dzień bez światła każda roślina wytrzyma,. Zwłaszcza, że przyrost na przykład pola najlepiej widoczny jest rano. Człowiek kładzie się spać, gdy ma za oknem zaorane i obsiane pole, wstaje i widzi jak się ono zieleni. Nam wydaje się to bez sensu, bo przecież chcemy na siłę wprowadzać te sześć dni w schemat wielowiekowego rozwoju. Jednak dla kogoś, kto układał ten tekst i wierzył w cykl sześciodniowy, kto (poniekąd słusznie) twierdził, że najpierw było światło, a potem Słońce – dla tego kogoś nie był to problem.

Mija trzeci dzień: ziemia najpierw stała się gotowa do przyjęcia życia: jest na niej jasno,sucho i jest co jeść. Następuje wieczór i poranek dnia trzeciego.

Kolejna część

3 myśli na temat “Drugi i trzeci dzień (Rdz 1,6-13). Komentarz do Księgi Rodzaju, cz. 4.

Dodaj komentarz