Czarna sotnia polska, czyli czego Sienkiewicz mógł nie wiedzieć

Czy nacjonalizm polski można porównywać z nacjonalizmami niemieckim czy rosyjskim? Krąży po internetach powtarzana za Sienkiewiczem opinia, że polski nacjonalizm jest wyższy niż ten, jakim traktowali nas zaborcy. Czy tak jest rzeczywiście?

Źródło: wykop.pl
Źródło: wykop.pl

Polski nacjonalizm jest szczególny. Wyrósł poniekąd na słabości. Zjednoczenie kraju po rozbiciu dzielnicowym nie było dziełem woli narodowej, bo tak po prawdzie jeszcze słabe było poczucie polskości, wszak jeszcze pod Grunwaldem Polacy głównie z przyczyn politycznych wiązali się z Krzyżakami, a nie z Jagiełłą. Nie mieliśmy takiego czynnika odgórnego jaki mieli na przykład Niemcy, którzy znali Święte Cesarstwo Narodu Niemieckiego istniejące, choć samo państwo rozbite było na wiele państewek, zjednoczonych dopiero w XIX wieku. Mieliśmy czasy sarmackiej dumy, ale była to duma głównie szlachecka, bo zwykły chłop nie czuł się wcale potomkiem jakiegokolwiek starożytnego ludu. Kościuszko porwał lud obietnicami ziemi, a nie niepodległości narodu.

Dla Niemców przełomem był XIX w., bo to wtedy tworzyły się wszelkie nowoczesne nacjonalizmy. Musimy mieć świadomość, że miało to związek ze zmianą modelu władzy. Przed długie wieki państwo to była dynastia, nie naród. Nie Francja, a Kapetyngowie. Nie Anglia, a Tudorowie. Gdyby podzielić Europę według samoświadomości, składałaby się ona z setek małych państewek, które zamieszkiwali najprościej rzecz ujmując „ludzie stąd” (por. TNM 1). Istniała jakaś ogólna świadomość, ale nie miała ona takiej wagi jak lokalne interesy. Była ona raczej efektem działań odgórnych, na przykład książąt niemieckich chcących przez poparcie dla herezji luterańskiej zrezygnować ze zwierzchnictwa cesarskiego i papieskiego. Nacjonalizm niemiecki nieraz też występował przeciwko papiestwu, chcąc uznawać wyższość władzy Niemca nad Włochem w kwestii nadawania godności biskupiej w Niemczech (spór o inwestyturę).

W XIX w. monarchie osłabły na rzecz ruchów demokratycznych. Nagle ludy uświadomiły sobie znaczenie krwi, wspólnego dziedzictwa, więc zaczęła się tworzyć idea państw narodowych. Ta idea doprowadziła do zjednoczenia niemieckich państewek pod pruskim butem, jak gdyby to Prusy były esencją ducha niemieckiego. On dawał siły, by prowadzić Kulturkampf, by wynaradawiać podbite ludy.

W Rosji z kolei było nieco inaczej. Nie pamiętamy, skąd się wzięła potęga caratu, mapka rozwoju terytorialnego Imperium Rosyjskiego miga nam przed oczami. Nie widzimy tego powolnego marszu na wschód, uzasadnionego siłą rosyjskiego ducha i potęgi Caratu. Ledwo pamiętamy, że to Rosjanie sprzedali Stanom Alaskę – bo i tam doszli. Batiuszka gwarantował rozwój, jednak kultura rosyjska nie była tak silna – ulegała silnym niemieckim czy francuskim wpływom. Okrzepła jednak i była zdolna rusyfikować w imię jednolitości narodowej – nie tylko Polaków, ale też Ujgurów czy Czeczenów.

Nie było to osobliwe na mapie XIX-wiecznego świata. Amerykanie starali się na silę ubielić kulturalnie Indian, przedstawiając ich kulturę jako zbrodniczą prymitywną ideologię. Anglicy z jednej strony zarażali swoją kulturą, z drugiej byli też podatni na orientalizację, jednak częściej to kraj kolonizowany przyjmował wpływy kolonizatora niż odwrotnie. Kolonializm ogólnie polegał na wyzysku zakładającym niższość kultur ludów podbitych. W końcu z jakiegoś powodu zostały podbite, tak? Albo przez przekupność władz, albo przez małą bitność wojska. Podbici. Koniec. Niższa kultura. Hej! Nawet Rzymianie pieklili się, że ich kultura ulega zmiękczeniu przez greckich nauczycieli filozofii i poezji!

W tym okresie Polacy siedzieli pod trzema butami. Cierpieliśmy i na tym cierpieniu zbudowaliśmy swoje pojęcie narodu. Polak to ten, który znosi prześladowania i które stanowią jedyną barierę dla jego wielkości, siły, chwały, szlachetności i tak dalej. Polak nigdy nie uciskałby innych narodów, wcale nie jest antysemitą i wcale nie jest w niczym gorszy pod względem patriotyzmu od Niemca a od Rosjanina pod względem pobożności i wytrzymałości wątroby.

Na pojęciu krzywdy i niespełnionej wielkości wyrósł Sienkiewicz i popularność jego Trylogii. Sienkiewicz odróżniał nacjonalizm polski od pruskiego czy czarnosecinnego, gdyż nie znał polskiego nacjonalizmu w sytuacji, gdy Polacy mają własne państwo.

A tu przypomnijmy – historia zorganizowanego nacjonalizmu polskiego nie jest długa. Nawet w kontekście dwudziestolecia międzywojennego. Weźmy taki ONR, założony oficjalnie w kwietniu 1934., został zdelegalizowany w… lipcu 1934 r., po serii akcji zbrojnych. Szybko dali się poznać. Wystarczy odrobina siły, wystarczy odrobina poczucia, że ta ziemia jest nasza, nie możemy do niej nikogo dopuścić o jesteśmy w stanie to zrobić i ta sienkiewiczowska miłość, tolerancja i inne cnoty ulegają barbarzyństwu. Jest w tym trochę polskiego „chłop żywemu nie przepuści”. Zatarg o miedzę przybiera formę sporu o polskość/ukraińskość Lwowa czy wolność gospodarczą.

Paradoksalnie polski nacjonalizm XX i XXI w. jest kalką ruchu czarnosecinnego. To czarne sotnie w odpowiedzi na zagrożenie komunizmem wysunęły postulaty pełnej rusyfikacji, ujednolicenia wyznaniowego państwa i (oczywiście) oczyszczenia go z Żydów. Polscy nacjonaliści będący głosem sprzeciwu wobec liberalizmu unijnego wysuwa postulaty jednolitości narodowej i kulturalnej, z antysemickimi wątkami.

Międlar tłit

Pamiętajmy, że choć ONR odcina się od wypowiedzi rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej, to na ich marszu w Białymstoku padały z megafonów hasła: „Opamiętaj się, rodaku, Polska tylko dla Polaków”. Sam Krzysztof Bosak to hasło rozwija jako „postulat jednolitości rasowej społeczeństw”.

twitter
twitter

Widzimy ze strony narodowców pragnienie zrealizowania czegoś, co było ułudą, nigdy tak naprawdę niezrealizowanego inaczej jak poprzez masowe wywózki. W miarę jednolite państwo polskie to efekt stalinowskich akcji przesiedleńczych, które wyrugowały Niemców z ich ziem wschodnich a naszych zachodnich (tzw. „odzyskanych”), sporą grupę Ślązaków (jako ni to Polaków, ni to Niemców) wywiozły na Kołymę, odebrały nam Kresy.

Należy zrozumieć, że to nie jest tak, że Bóg potworzył narody i każdemu dał jakąś tam ziemię, jedne stworzył dobre, inne złe i odpowiednio przyjmowały one chrześcijaństwo, popadały w pogaństwo czy herezję; w efekcie czego powstali Polak-katolik, który musi nad Wisłą trzymać się pięknej tradycji i Arab-muzułmanin, trzymający się w Mekce wulgarnego Koranu. Bóg każdego powołał do tego by był chrześcijaninem. Są chrześcijanie arabscy, tak samo chińscy, japońscy a możliwe, że Kościół afrykański zreewangelizuje Europę. Nikt nie jest skazany na pogaństwo z tytułu przynależności do takiej czy innej wspólnoty narodowej.

Gdyby iść torem myślenia takiego na przykład Jacka Międlara, punktem honoru arabskich nacjonalistów powinno być usunięcie z ich ziem wszystkich kościołów, w których głosi się, że Mahomet nie był prorokiem, a Bóg ma Syna. Poza tym wiadomo, że krzyżowcy cały czas spiskują z Żydami, jak uciskać wiernych Allaha. A chrześcijanie powinni chwalić troskę o jednolitość kulturalną kraju. Problem w tym, że przy swoich błędach, w jednym muzułmanie mają rację: Bóg nie wybrał ludów do pogaństwa i ludów do wiary w Niego. Muzułmanie chcący islamizacji Europy nie są rasistami a gorliwymi krzewicielami swojej wiary i z otwartymi rękoma przyjmują białych konwertytów – choć to fałszywa wiara, wprowadzana nieraz przemocą.

Narodowcy powinni chwalić hinduskich radykałów, którzy zwalczają chrześcijaństwo, niszczące święty podział na kasty, dające pariasowi, cierpiącemu za swoje grzechy z poprzedniego wcielenia takie same możliwości zbawienia, co braminowi.

Idea ziemi dla każdego narodu/każdej rasy jest bezsensowna. Bóg jest jedynym dysponentem świata. Dość swobodnie mieszał on w przeszłości rasy, by osiągnąć swój cel. Chrześcijaństwo zdobyło olbrzymią popularność właśnie dzięki wymieszaniu kultur spowodowanemu podbojami najpierw Aleksandra Wielkiego a potem Rzymian. To tygiel kulturowy gwarantował przenikanie się poglądów i w miarę szybkie rozchodzenie się wiary w Zmartwychwstałego w basenie Morza Śródziemnego. Aby chrześcijaństwo się rozwijało, Grek, Rzymianin, Żyd – niezależnie od tego, czy był to lokalny setnik z garnizonu na prowincji, niewolnik uczący retoryki, czy handlarka purpurą – musieli porzucić wiarę przodków.

Gdyby nie wpychanie się mnichów w lokalne kulty, dziś czcilibyśmy nieco bardziej zaawansowaną wersję Swarożyca, albo i oczekiwali zagłady świata w czasie Götterdämmerungu, czyli wielkiej zagłady bogów nordyckich w walce z lodowymi olbrzymami.

Tak Na Marginesie:
1) Wiele państw będących w powszechnym mniemaniu
unitarnymi i jednolitymi narodowo tworami teraz okazuje się mocno podzielonych. Przykładem może być Katalonia i Hiszpania, ale też rzesza innych państw – Włochy podzielone na bogatą północ i biedne południe. Do tego widzimy skutki rozpadu porządku komunistycznego, czyli sztuczne państwa typu Czechosłowacja czy Jugosławia, które nie utrzymały się za długo, a do tego poradzieckie państwa narodowe zamieszkane przez częściowo ludy tubylcze, a częściowo przez Rosjan.

Jedna myśl na temat “Czarna sotnia polska, czyli czego Sienkiewicz mógł nie wiedzieć

Dodaj komentarz